Poniedziałkowy poranek nie przyniósł istotnych zmian na rynku złotego. Kurs euro cały czas pozostaje w trendzie bocznym. Wydarzeniem tygodnia na polskim rynku walutowym będzie czwartkowe wystąpienie prezesa NBP Adama Glapińskiego.
W tym tygodniu zbiera się Rada Polityki Pieniężnej, ale zdaniem większości ekonomistów tym razem nie dojdzie do obniżki stóp procentowych po 25-punktwych cięciach z lipca i września (oraz -50 pb. w maju). W takim układzie uwaga rynku skupi się na zwyczajowej już czwartkowej konferencji prezesa NBP.
W oczekiwaniu na te wydarzenia rynek złotego pozostaje w hibernacji. O 9:44 kurs euro kształtował się na poziomie 4,2519 zł. Jeśliby poniedziałkowy handel zakończył się na takim (lub niższym) poziomie, to kurs EUR/PLN odnotuje piątą spadkową sesję z rzędu.
Jednakże patrząc w dłuższym horyzoncie czasowym ostatnie zmiany na parze euro-złoty niewiele zmieniają. Już od przeszło pół roku kurs euro utrzymuje się w trendzie bocznym, wahając się w przedziale 4,23-4,31 zł. Na razie nie widać impulsów, które mogłyby to zmienić. A tym bardziej sprawić, aby kurs EUR/PLN wybił się dołem z tegorocznej konsolidacji.
Od dwóch tygodni niczego nowego nie wnosi też główna para walutowa świata. Kurs EUR/USD ustabilizował się w pobliżu poziomu 1,17 USD po tym, jak we wrześniu osiągnął 4-letnie maksimum. W takim układzie dolar na polskim rynku o poranku kosztował 3,6300 zł. Dla pary dolar-złoty w średnim terminie najbardziej oczywistym celem jest linia 3,60 zł, a następnie tegoroczne minimum zlokalizowane na poziomie 3,5670 zł.
Jeszcze spokojniej jest na parze frank-złoty, gdzie od kwietnia obowiązuje trend boczny o zakresie 4,50-4,60 zł. W poniedziałek rano frank wyceniany był na 4,5531 zł – a więc niemal dokładnie pośrodku przedziału konsolidacji.
KK
