REKLAMA

Ekspert: "białe miasteczko" może się powtórzyć

2016-06-07 15:09
publikacja
2016-06-07 15:09

To konieczne, żeby pielęgniarki dostały więcej pieniędzy; nie są samarytankami poświęcającymi życie dla niesienia pomocy, one muszą za coś żyć - uważa dr Stanisław Maksymowicz, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Jego zdaniem "białe miasteczko" może się powtórzyć.

fot. Krystian Maj / / FORUM

"Strajk w Centrum Zdrowia Dziecka to gest desperacji i ostateczność. Sądzę, że pielęgniarki nie chciały odejść od łóżek pacjentów, ale musiały, jeśli chcą uzyskać jakąkolwiek zmianę" - powiedział PAP Maksymowicz.

"Pielęgniarki pracują ciężko i w trudnych warunkach, w dodatku za małe pieniądze, które nie wystarczają na utrzymanie rodziny. Mogą sobie to tłumaczyć tylko tym, że robią to dla pacjentów. Istnieje bardzo silny etos tej grupy" - skomentował. Zaznaczył jednak, że pielęgniarki to nie samarytanki, które poświęcają swoje życie dla niesienia pomocy. "One muszą za coś żyć" - podkreślił.

Zwrócił uwagę, że polskie społeczeństwo się starzeje. "To problem, ponieważ potrzebujemy coraz więcej pielęgniarek. Należy przestać mówić, że pielęgniarki sobie poradzą. To konieczne, żeby dostały więcej pieniędzy. Te, które pracują od wielu lat, w końcu odejdą, a młodych do nauki albo pozostania w kraju nie skuszą niskie zarobki. Trzeba coś z tym zrobić, musimy je utrzymać w Polsce" - [odkreślił.

Zdaniem Maksymowicza powszechne jest traktowanie pielęgniarek jako personelu niższego szczebla. "Podstawową grupą odniesienia, do której odwołują się pielęgniarki - absolwentki studiów wyższych, często po wielu kursach specjalistycznych - są lekarze obdarzeni wielkim prestiżem i poważaniem społecznym, którzy w dodatku całkiem dużo zarabiają. Kiedy pielęgniarki - mniej szanowane i dużo mniej zarabiające - się z nimi porównują, to widzimy pewnego rodzaju konflikt klasowy" - mówił.

"Prócz tego niewiele pielęgniarek przypada na jeden oddział i pracują w bardzo trudnych warunkach. Nieustannie spotykają się z pacjentami, którzy wylewają na nie swoje żale, są uciążliwi albo obłożnie chorzy. To psychologicznie ciężkie" - mówił.

Wskazał, że pielęgniarki mają coraz mniej czasu na nawiązanie kontaktu z pacjentem, ich praca przez zbyt małą obsadę często zamienia się w szybką techniczną obsługę.

Maksymowicz przypomniał też, że szpitale obecnie często przekształcają się w spółki i często, szukając oszczędności, tną wynagrodzenia. "Zaczynają nie od lekarzy i ordynatorów, a innych grup - salowych, pielęgniarek. Te nie mogą zmienić pracy, wszędzie zarabiają równie mało. Dlatego tak często emigrują" - mówił.

"Medycyna, także w Polsce, się dehumanizuje. Podlega komercjalizacji, staje się po prostu usługą" - dodał.

Zwrócił uwagę, że często szpitale przechodzą na kontrakty, a zatrudnione na ich podstawie pielęgniarki muszą przyjść do pracy, kiedy brakuje etatowych pracowników. "Na kontraktach może pielęgniarki więcej zarabiają, ale np. w trakcie operacji nie mogą po prostu wyjść, tylko muszą czekać, aż np. kilkunastogodzinna operacja się skończy" - mówił. "Ta forma umów jest mocno krytykowana przez środowisko pielęgniarskie" - zauważył.

Ekspert zwrócił także uwagę na niepokoje w środowisku pielęgniarek. Jego zdaniem nie są zjawiskiem nowym, a stałym, są związane z niskimi zarobkami, o których więcej zaczyna się mówić w kontekście podnoszonych wynagrodzeń lekarzy.

"Niepokój jest obecny w całym kraju. Oczy wszystkich pielęgniarek są zwrócone na CZD, na pewno niektóre myślą krytycznie o odejściu od łóżek, ale z drugiej strony mają pewną nadzieję. Jeżeli minister zdrowia zdecyduje się na jakieś kroki, to uruchomi ogromną lawinę żądań. Pewnie dlatego tak ostrożnie, wręcz krytycznie, wypowiada się na ten temat. Sztab medialny rządu podkreśla odejście od łóżek, ale te kobiety mają dalej prawo, aby pokazywać swoje niezadowolenie i walczyć o swoje prawa" - zauważył.

Jak podkreślał Maksymowicz, niezadowolenie dotyka nie tylko pielęgniarek, ale też np. rezydentów, czyli studentów w trakcie zdobywania specjalizacji. "Oni także walczą o większe pieniądze. Proszę sobie wyobrazić co się stanie, gdy i oni odejdą od łóżek" - ostrzegał.

"W tej chwili wszyscy liczą, że nowa władza coś zmieni. Myślę, że w tej chwili resort zdrowia będzie się starał przede wszystkim chociaż na chwilę przygasić ten konflikt. Nie sądzę, że uda im się go całkowicie zgasić i spełnić żądania pielęgniarek. Jeśli dadzą podwyżki pielęgniarkom z CZD, to będą musieli dać je wszystkim. Nie wykluczam, że powstanie kolejne +białe miasteczko+" - mówił Maksymowicz.

Pytany, czy problemy wymieniane przez strajkujące z CZD są typowe dla całego polskiego środowiska, odpowiedział, że różnice występują już w samych zarobkach. "Średnie zarobki pielęgniarek w CZD są znacznie wyższe niż płace, które otrzymują pielęgniarki w Polsce" - zauważył.

"Pielęgniarkom już podniesiono pensje. Środowisko lekarzy jest do tego negatywnie nastawione, bo wie, że skądś trzeba było zabrać te pieniądze. Minister zdrowia musiał przesunąć środki z innych świadczeń, aby następnie dać je pielęgniarkom. Pieniędzy wcale nie przybywa, one są tylko przesuwane. To dotyka też lekarzy i rezydentów. Nie sądzę, żeby lekarze też mieli teraz zacząć strajkować, ale rezydenci już zapowiedzieli protest" - powiedział. "Trzeba jednak pamiętać, że rezydenci to zupełnie inna grupa interesów: oni po kilku latach także stają się lekarzami" - zaznaczył.

Zdaniem eksperta nadzieja dla polskiej medycyny istnieje w skoordynowanej opiece medycznej. "Modele skoordynowanej opieki polegają na tym, że blisko osoby podlegającej leczeniu jest koordynator. Może to być np. lekarz albo pielęgniarka, którzy nawigują osoby znajdujące się w systemie, aby jak najbardziej racjonalnie - z punktu widzenia kosztów, a także sytuacji społecznej i środowiskowej pacjenta - go wyleczyć" - mówił. "W ten sposób da się dużo zaoszczędzić, a poza tym mogłoby to docenić pielęgniarki i podnieść ich pozycję" - dodał.(PAP)

oma/ akw/ abr/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (6)

dodaj komentarz
~Maksym
Z całym szacunkiem, ale dr Maksymowicz nie bardzo wie o czym, mówi. Lekarz rezydent to nie jest żaden student!!! To tania siła robocza w szpitalach. Jest pełnoprawnym lekarzem z prawem wykonywania zawodu, może samodzielnie operować, diagnozować i leczyć.
Po 6 latach studiów, rocznym stażu, znaczna część lekarzy zaczyna tzw. szkolenie
Z całym szacunkiem, ale dr Maksymowicz nie bardzo wie o czym, mówi. Lekarz rezydent to nie jest żaden student!!! To tania siła robocza w szpitalach. Jest pełnoprawnym lekarzem z prawem wykonywania zawodu, może samodzielnie operować, diagnozować i leczyć.
Po 6 latach studiów, rocznym stażu, znaczna część lekarzy zaczyna tzw. szkolenie specjalizacyjne które trwa od 4 do 6 lat. lekarz w trakcie specjalizacji może być zatrudniony na 3 sposoby
rezydentura - na rękę 2200zł
kontrakt - kwoty przeważnie nie odbiegają od pensji rezydenckich - ale lekarza w tej formie nie dotyczy prawo pracy więc można nim dysponować dowolnie (np. zabrania się schodzić po dyżurach, odsuwa od operacji, nakazuje robić czynności sekretarki)
wolontariat - (nie jest rzadkością) PRACA ZA ZERO ZŁOTYCH!!! ( 0pln )
6 latach specjalizacji po zdaniu egzaminu staje się specjalistą.

Mam 36 lat i za rok kończę specjalizację, mam żonę i 2 synów, moja pensja za miesiąc samodzielnej pracy to 2270zł tyle dostaję na rękę, prawda dochodzą jeszcze dyżury 340zł brutto czyli ok 270 na rękę za jeden dyżur tygodniowy. Dyżurów mam ok 5. nie mogę wziąć mniej bo oddział nie ma pełnej obsady. Zeby było można w miarę godnie żyć pracuje jeszcze w poradni specjalistycznej raz w tygodniu za 1066 na rękę miesięcznie. Prawdziwym ratrunkiem finansowym są dyżury na SOR, dostaje AŻ 35zł za godzinę - jako firma czyli 28,7zł x 24 daje to 664zł za dyżur 4 w miesiącu to duży zastrzyk dzięki któremu mogę sobie pozwolić za zakup książek specjalistycznych (400-2000zł za książkę) mogę odkładać żeby pojechać na obowiązkowe kursy w mojej specjalności 21 kursów po 5 dni - 100 dni na wyjazdach (ośrodki z kursami znajdują się tylko w warszawie, wrocławiu, krakowie) i 8 staży od 2 tygodni do 8 miesięcy (ortopedia dziecięca 5 ośrodków w Polsce) gdzie nikt nie pyta mnie skąd na to mam wziąć pieniądze wyjazdy nie są traktowane przez dyrektorów jako delegacje, wszystko z własnej kieszeni.

Podsumowując 9 x 24h = 216 dyżury, Praca w oddziale 7,35 x 20 = 147h, poradnia 15-19 16h
379godzin miesięcznie w pracy i pensja w okolicach 6-7k.

Lubie swój zawód, bo jest moją pasją. Ale też mam rodzinę którą muszę utrzymać, kursy które muszę zrobić, miałem też wypadek zimą wychodząc z tramwaju złamałem nogę - (o ironio!!!) 3 miesiące bez dyżurów i też bez pieniędzy bo została tylko goła pensja LEKARZA!!! 2270

Więc drogi pacjencie, jeśli dalej chcesz godzić się na niewolniczą prace lekarza za grosze, zastanów się czy to nie czasem Ciebie będzie operował rezydent po 2-3 dobie w szpitalu, i to nie dla tego, że jest pazerny. Nie.. Tylko dla tego że ma rodzinę i musi ją utrzymać.

Ps Tani lekarz to przy okazji sekretarka, salowy i chłopiec na posyłki profesora, godnie wynagradzany lekarz to tylko i wyłącznie lekarz, bo nie opłaca się dyrektorowi zatrudnić 2-3 rezydentów, warto zatrudnić 1 lekarza i 2 sekretarki.
~jar
Jak porównać do lekarzy to mają mało,to obciąć lekarzom i porównać.Wyjdzie że mają ok.
~marinero
Lata realnego socjalizmu w PRL-u udowodniły, że wszystko co darmowe lub dotowane, staje się od razu dobrem deficytowym, reglamentowanym, sprzedawanym spod lady i jest podłej jakości. Zwłaszcza, gdy wytwarzanie tego dobra jest nadzorowane i zarządzane przez miernych-ale-wiernych urzędników z partyjnego nadania. W wielu obszarach (brawo Lata realnego socjalizmu w PRL-u udowodniły, że wszystko co darmowe lub dotowane, staje się od razu dobrem deficytowym, reglamentowanym, sprzedawanym spod lady i jest podłej jakości. Zwłaszcza, gdy wytwarzanie tego dobra jest nadzorowane i zarządzane przez miernych-ale-wiernych urzędników z partyjnego nadania. W wielu obszarach (brawo Mazowiecki, brawo Balcerowicz) polska gospodarka odeszła od dotowania i rozdawnictwa oraz od państwowego zarządzania i te obszary od razu zaczęły lepiej funkcjonować. Dlaczego usługi medyczne pozostały darmowe? Bo tak chce zdecydowana większość polskiego społeczeństwa! Ani jedna partia polityczna nie zaproponowała urynkowienia usług medycznych ani (chocia[ częściowej) odpłatności za leczenie, bo wszystkie boją się utraty wyborców. Wniosek? Polskie społeczeństwo ma dokładnie taką służbę zdrowia za jaką się opowiada: darmową (przynajmniej oficjalnie), a skutkiem tego reglamentowaną i podłej jakości. Gustibus non disputandum es. Pogódźmy się z tym stanem rzeczy, bo nic nie wskazuje, żeby w przewidywalnej przyszłości mogło być lepiej.

PS. Pielęgniarki, podobnie jak pacjenci, są ofiarami schizofrenii polskiego wyborcy, który chce mieć mercedesa (tj. dobre świadczenia medyczne) w cenie roweru (tj. w cenie skromnych składek zdrowotnych odporowadzanych przez kurczące się grono płatników PIT).
~swiss
Brawo Marinero.Wreszcie ktos myslacy na tym Forum.
Tylko nie podawaj przypadkiem adresu bo Cie zlinczuja.Chwalic Balcerowicza w PL. to wymaga odwagi.
A ja bym jeszcze dodal:FRASYNIUK NA PREZYDENTA,ALBO PREMIERA,ALBO BISKUPA
wlasciwie obojetnie na kogo byle na Nr. 1. bo kraj trzeba ratowac..
~dds
Owszem, pielęgniarki powinny więcej zarabiać, podobnie jak powinni więcej zarabiać sprzedawczynie, nauczycielki, stolarze, czy kierowcy. Niestety w Polsce zarabia się tyle ile zarabia i zarobki pielęgniarek tu nie odbiegają. Pani przewodnicząca strajku w CZD zarabia ok 3 tyś netto i na pewno wiele kobiet w Polsce marzy o takich zarobkach.
~gość
Pełna zgoda. Mnie jednak frapuje, czy odczucia, że zarabiają za mało, pielęgniarki nie miały przez ostatnie 8 lat? Czy też dopiero teraz ktoś im o tym powiedział/przypomniał.

Powiązane: Ochrona zdrowia pod kroplówką

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki