Coraz większy niepokój na rynkach finansowych zaczyna wywierać sytuacja gospodarcza Chin. Rozczarowanie najnowszymi danymi makroekonomicznymi, rosnące bezrobocie wśród młodych, słabnący rynek nieruchomości czy wreszcie deflacja zaczynają ciążyć globalnym indeksom, ale giełdy w Chinach od dłuższego czasu są pod spadkową presją.


Rynkowi gracze z coraz większym skupieniem obserwują sytuację gospodarczą w Chinach. Ta druga co do wielkości gospodarka świata boryka się z coraz większymi trudnościami, które są sygnalizowane przez kolejne odczyty makroekonomiczne. W dodatku w ostatnim czasie Chiny według danych ONZ straciły miano najludniejszego państwa świata na rzecz Indii.
Więcej infografik znajdziesz na Statista
Żeby nie być gołosłownym, przywołajmy za Maciejem Kalwasińskim z Ośrodka Studiów Wschodnich garść danych makro, które pojawiły się tylko w ostatnim czasie, zajmując czołowe miejsca na finansowych portalach informacyjnych.
#Chiny info z ostatnich godzin
— Maciej Kalwasiński (@MKalwasinski) August 15, 2023
-zawieszenie publikacji danych o (rekordowym) bezrobociu młodych;
-produkcja, sprzedaż, inwest. rozczarowują;
-najmniej sprzedanych mieszkań od '12;
-zaskakujące cięcie stóp%;
-USD/CNY zbliża się do poziomu z '07;
-PKB w Q2 wzrósł mniej niż Japonii.
Chiński eksport spadł w lipcu o 14,5 proc. rdr – najwięcej od początku pandemii, import spadł o 12,4 proc. – najwięcej od pół roku. Sprzedaż detaliczna wzrosła w lipcu tylko o 2,5 proc. rdr, wobec oczekiwanych 4,5 proc. i 3,1 proc. odnotowanych w czerwcu. We wtorek odczyty pokazały, że produkcja przemysłowa spowolniła w lipcu do 3,7 proc. rdr wobec 4,4 proc. oczekiwanych.
W dodatku trwa kryzys na tamtejszym rynku nieruchomości, gdzie inwestycje spadły w lipcu o 8,5 proc., po spadku o 7,9 proc. w czerwcu. Rynek nieruchomości to jeden z głównych hamulcowych chińskiego ożywienia w gospodarce, którego oczekiwano wraz ze skończeniem z polityką zero-covid. W erze gospodarczego skoku był z kolei motorem napędowym, który w ostatnich latach jednak zatarł się i według najnowszych statystyk w lipcu sprzedaż mieszkań była najniższa od 2012 r. Problemy z wypłacalnością dotykają kolejnych deweloperów, a ceny mieszkań w największych miastach wciąż są poza zasięgiem przeciętnego Chińczyka.
W lipcu sprzedaż mieszkań w #Chiny była najmniejsza od ponad 10 lat - wynika z danych Narodowego Biura Statystycznego. pic.twitter.com/5L7iL6ux5j
— Maciej Kalwasiński (@MKalwasinski) August 16, 2023
Jakby tego było mało, dane za lipiec pokazały, że Chiny po raz pierwszy od ponad dwóch lat wpadły w deflację. Ceny spadły zarówno w wydaniu konsumenckim (-0,3 proc. rdr) jak i producenckim (-4,4 proc. rdr) i chociaż póki co może być to tylko epizod, to jednak pokazuje, że istnieje coraz większy problem ze wzrostem aktywności gospodarczej Chin.
Na uboczu coraz wyraźniej narasta problem bezrobocia, chociaż oficjalne dane w lipcu pokazały odczyt na poziomie 5,3 proc. (dane nie są porównywalne z europejskimi, bo Narodowe Biuro Statystyczne Chin inaczej definiuje osobę bezrobotną) to analitycy zwracają uwagę na ponad 20 proc. bezrobocie wśród młodych ludzi, wobec czego państwo zaprzestało publikacji statystyk.
Zbieg ponurych danych z Chin w ostatnich dniach spotkał się z nieoczekiwaną reakcją Ludowego Banku Chin (PBoC), który obniżył koszt kredytu ścinając stopy procentowe. Zakomunikował przy tym w oficjalnym przekazie, że „fundamenty ożywienia gospodarczego nadal wymagają wzmocnienia". Chiny muszą też "skupić się na zwiększaniu popytu krajowego” – wynikało z przekazu.
Reaguje bank centralny, reagują też rynki, które widzą coraz większe ryzyko ze strony słabnącej chińskiej gospodarki na realizację scenariusz miękkiego lądowania światowej gospodarki po cyklu agresywnego zacieśniania monetarnego, jakie od kilkunastu miesięcy prowadzą Fed, EBC czy BoE. Ale na chińskich indeksach słabość widać już od dłuższego czasu. Kiedy w 2023 r. na Wall Street i w Europie trwa akcyjna hossa, indeksy na giełdach w Chinach (Shenzhen, Szanghaj, Hongkong) rażą słabością, po tym jak zaliczyły spadki w 2022 r., czy w 2021 r. (Hang Seng spadł wówczas o 14 proc.)
„Globalny trend prodolarowy dodatkowo 'wysysa' kapitał z rynków wschodzących. To w połączeniu ze słabymi danymi makroekonomicznymi i powrotem 'bolączek' chińskiego rynku nieruchomości tylko podtrzymuje silną presję sprzedażową na chińskich giełdowych benchmarkach” - napisali analitycy z DM XTB.
W tym roku Hang Seng od początku roku stracił już ponad 7 proc., FTSE China A50 oddał ponad 2,5 proc., SZSE Component spadł o 4 proc., a Shanghai Composite jest nad kreską niespełna 2 proc. W tym czasie Nasdaq wzrósł o 30 proc., S&P500 zyskał 15,5 proc., DAX ponad 13 proc. a WIG20 14,4 proc.
„Wydaje się, że dopóki makro nie zacznie pozytywnie zaskakiwać rynków, a rząd w porozumieniu z PBoC nie zdecydują się na bardzo szeroki program stymulacyjny sentyment do rynku chińskich akcji będzie się osłabiał”- podsumowali analitycy z DM XTB.
Ekonomiści ostrzegają, że ostatnie cięcia są zbyt małe, by mogły przynieść znaczącą różnicę, a ich główną rolą jest wysłanie rynkom sygnału, że władze są gotowe do stymulowania gospodarki. Z drugiej strony głębsze cięcia mogą również stwarzać ryzyko deprecjacji juana i odpływu kapitału, czego Chiny będą chciały uniknąć.
Lipcowe dane dotyczące aktywności gospodarczej skłoniły niektórych ekonomistów do zasygnalizowania ryzyka, że Chiny mogą mieć trudności z osiągnięciem docelowego wzrostu gospodarczego na poziomie około 5 proc. w tym roku bez większej stymulacji fiskalnej.
Jest to nadal znacznie wyższy wzrost niż w przypadku wielu innych dużych gospodarek, ale dla kraju, który co roku inwestuje około 40 proc. swojego PKB - około dwa razy więcej niż Stany Zjednoczone - jest to wynik rozczarowujący - napisał Reuters. Tym bardziej inwestorzy powinni z wyjątkową uwagą, śledzić kolejne statystyki z chińskiej gospodarki, by będąc zapatrzonym w Stany Zjednoczone, które pewnie jakoś sobie poradzą, nie zostać zaskoczonym problemami z Dalekiego Wschodu.
Michał Kubicki


























































