W roku 2021 strategia „kupuj dołki” na giełdach całego świata okazała się świetnym wyborem dla inwestorów. Nie inaczej było na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, gdzie wszystkie główne indeksy zanotowały dwucyfrowe stopy zwrotu.


Mimo że kupowanie wszystkich wyprzedaży na giełdach może wydawać się strategią dosyć prostą, za kulisami indeksowych wzrostów kryje się bardziej złożony mechanizm napędzający popyt na akcję niż ten z 2020 r., kiedy odbicie z pandemicznego szoku wydawało się czymś naturalnym.
Rynek akcji okazał się „wyspą szczęśliwości” dla inwestorów muszących sobie poradzić w środowisku bessy na rynku obligacji spowodowanej w gruncie rzeczy sytuacją wykreowaną przez coraz bardziej „opiekuńcze” i interwencyjne rządy wielu państwa i żyjące chwilą banki centralne. Efektem takiego podejścia było wykreowanie potwora. „Hydra inflacji” - prawdopodobnie będzie najważniejszym tematem nadchodzącego roku. Baza danych Bankier.pl pokazująca średnią 12-miesięczną stopę zwrotu tylko w przypadku funduszy akcyjnych jest na plusie. Fundusze dłużne, surowcowe i mieszane znajdują się pod kreską rentowności.
Światowa hossa
"Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza” Johna Keynesa wydaje się być pozycją najważniejszą na ekonomicznej półce z książkami rządzących polityków, których fiskalne bodźce wpompowane do gospodarki zwiększyły popyt i napędziły rekordowe zyski spółek w 2021 r. Dołóżmy do tego niskie stopy procentowe, odejście od wspomnianego rynku obligacji i mamy warunki, w których MSCI World zyskał w 2021 r. 21 proc. To indeks skupiający ponad 1550 spółek giełdowych o średniej i dużej kapitalizacji z 23 krajów rozwiniętych na całym świecie, powszechnie uważany za dobry benchmark sentymentu do rynku akcji.
Potwierdzają to także stopy zwrotu poszczególnych indeksów giełd na świecie, na których w większości obserwowaliśmy przyspieszenie odbicia i historyczne rekordy notowań. Amerykański S&P500 aż 70 razy bił rekordy w minionym roku. Sprzyjające warunki wykorzystały także niemiecki DAX i francuski CAC40, bijąc młodsze i starsze maksima. W przypadku giełd w USA i Niemczech to już kolejny rok, kiedy indeksy kończą tylko wyżej (marzenie w Warszawie).
Argentyński Merval będący na pierwszym miejscu jest w tym zestawieniu tylko ciekawostką. Giełda w Buenos Aires została wykreślona przez MSCI z kategorii rynków wschodzących (jest w nim m.in. Polska, Brazylia, Turcja czy Chiny) i znalazła się w koszyku z takim państwami jak Ukraina i Zimbabwe. W dodatku kraj ten najgorzej poradził sobie z pandemią, a galopująca inflacja przekroczyła w 2021 r. 50 proc. Słabiej poradziły sobie chińskie indeksy nieco wycofane z powodu kryzysu na rynku mieszkaniowym, większej kontroli technologicznych firm i oznak mniejszego popytu w obliczu rosnących cen.


Banki wielkimi wygranymi
Wracając na polskie podwórko, niekwestionowanym liderem był napędzony bankową hossą mWIG40 z zyskiem 33,07 proc. W listopadzie ustanowił nowy historyczny rekord 5 863 pkt. Wśród 5 najbardziej rosnących spółek w tym indeksie aż 3 stanowiły banki: pierwszy Alior (222 proc.), Millenium (151 proc.) i mBank (142 proc.). Miejsce na podium obok Aliora zajęły Mabion (194 proc.) i Asbis (186 proc.). Obie spółki można określić „covidowymi gwiazdami” drugiego sezonu pandemii.
sWIG80 z prawie 25-proc. stopą zwrotu oddał zeszłoroczną „palmę pierszeństwa” i został wicemistrzem giełdowego wyścigu. On także poprawił historyczny rekord, bedąc we wrześniu na lekko ponad 21 888 pkt. Małe spółki oferowały kilkaset procent zysku, jak w przypadku wydobywczych Bumechu (534 proc.) i Serinusa (158 proc.) oraz około 1/3 strat w przypadku producentów gier takich jak Creepy Jar (-28 proc.) czy PCF (-30 proc.). WIG i WIG20 również pozwoliły zarobić dwucyfrowo, odwracając ubiegłoroczne trendy.


Rzutem na taśmę na czele najlepszych w 2021 r. są dwie spółki, których akcjonariusze uwierzyli w elektromobilny scenariusz dalszego rozwoju. Na pierwszym miejscu znalazła się Invista, która dzięki wzrostowi o 2029 proc. wyrwała się z kręgu spółek groszowych. Rajd kursu z ostatniego kwartału roku był natchnieniem do podobnej przygody pod koniec grudnia dla akcjonariuszy spółki Yolo (634 proc.), która przeszła istotne zmiany właścicielskie. Nie zabrakło przedstawicieli węglowej i ukraińskiej hossy oraz najlepszych z koszyka najbardziej zyskownych sektorów w tym roku na GPW.
Po drugiej stronie znalazły się z kolei „spadające gwiazdy”. Kursy, które w 2020 r. zawędrowały w kosmos, w 2021 r. zostały z powrotem sprowadzone na Ziemię, a przynajmniej na orbitę. Mercator, Nexity czy Biomed będące w TOP10 GPW w poprzednim podsumowaniu musiały zmierzyć się z wycenionymi oczekiwaniami. Producenci gier Games Operators i All in Games reprezentowali sentyment do branży i urealnienie kapitalizacji. Gra odbywająca się na Allegro staje się natomiast coraz ciekawsza dla obserwującego - niewiele ponad roczne - kursowe zmagania tego waloru na giełdzie.


Przy okazji dużych spółek warto pochylić się nad wynikami tych z WIG20. Pozycję Mercatora i Allegro nietrudno zgadnąć, jednak w zestawieniu najgorszych pojawia się CD Projekt, wieloletni dominator i przedstawiciel jednostajnego długiego trendu wzrostowego, który także musiał zmierzyć się ze zderzeniem cyberpunkowych oczekiwań z rzeczywistością. Do grona najlepszych zaliczymy LPP (115 proc.) i wszystkie banki z indeksu. Co ciekawe, gdyby zmiana składu indeksu dokonana w marcu nie doszła do skutku, najlepszy byłby wykreślony z blue chip Alior, którego zastąpił najgorszy Mercator. Może to powód, by raz jeszcze przyjrzeć się metodologii ustalania składu indeksu z mniejszą wrażliwością na „chwilowe” błyski formy?


Ostatni będą pierwszymi
Patrząc na poszczególne branże, mamy odwrócenie sytuacji z poprzedniego zestawienia. „Ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” z przypowieści o robotnikach w winnicy to zdanie idealnie opisujące roczne przetasowania na indeksach sektorowych. Najlepsze kiedyś górnictwo, budownictwo i gry okazały się w 2021 r. najgorszymi branżami inwestycyjnymi. Indeksy te są uzależnione od swoich największych udziałowców, a ich kondycja wpływa na ostateczną stopę zwrotu całej branży.
Górniczy KGHM (blisko 90 proc. udziału) zaliczył rok z historycznymi maksymalnymi notowaniami kursu (w ślad za rekordami cen miedzi), jednak jego korekta z ostatnich miesięcy roku zaprowadziła indeks poniżej punktu odniesienia. Zdominowany przez CD Projekt (ok. 40 proc.) i wąski skład koszyka (od marca indeks będzie nosił nazwę WIG.Games5) indeks deweloperów gier był odbiciem sentymentu, nieudanych premier i napompowanych w 2020 r. wycen. Co nie oznacza, że rozwój sektora został zatrzymany. Budownictwo pomimo wspinania się do góry przez większą część roku w wyniku jesiennej korekty wymazało prawie całość wypracowanych wzrostów.
Na podium najbardziej zyskownych branż znalazł się WIG-odzież napędzany siłą LPP (ok. 78 proc. udziału w indeksie) oraz banki, które w otoczeniu wysokiej inflacji i rosnących stóp procentowych, a także „uśpionego” tematu frankowych pozwów z nawiązką odrobiły pandemiczne straty i z jeszcze większym apetytem patrzą na nadchodzące miesiące. Listopadowa podwyżka stóp procentowych zaprowadziła sektor na historyczny szczyt (9 655 pkt.).
Na uwagę zasługuje też WIG-moto, w którym na próżno szukać producentów samochodów (tak jak wsród polskich przedsiębiorstw). Ci cały poprzedni rok zmagali się trudnościami w łańcuchu dostaw (zwłaszcza półprzewodników). Indeks reprezentują przede wszystkim spółki zajmujące się dystrybucją części zamiennych, które w obliczu ograniczonych dostaw nowych aut zwiększały o kilkadziesiąt procent swoją sprzedaż w porównaniu nawet do przedpandemicznego 2019 r.


Rynek alternatywny zachował się alternatywnie
NewConnect zostawiliśmy na sam koniec ze względu na swoją specyfikę, która tak jak handlowane na nim spółki charakteryzuje się większą zmiennością i wahaniami. W 2020 r. był miejscem, na którym wielu mogło zbudować niemałą fortunę. Roczna stopa zwrotu na poziomie 110 proc. to wydarzenie bez precedensu jeśli chodzi o zysk z indeksu obliczanego na podstawie setek spółek. W 2021 r. NCIndex nie pobił tego wyniku i podążył w przeciwnym kierunki niż inne warszawskie benchmarki. Co, jak się okazuje, idealnie zbiega się z nazywaniem go alternatywnym systemem obortu.


Strata na poziomie 21,29 proc. to efekt wysoko postawionej poprzeczki i dużego skorelowania z licznie reprezentowanym (57 spółek) sektorem producentów gier, który cierpiał na chroniczną słabość w 2021 r. Natomiast NC kolejny raz zaoferował w swoim inwestycyjnym menu kilka tysięcy procent zysku. Niedawny rajd Telesto, gdzie nawet władze spółki były zaskoczone dynamicznym wzrostem kursu, to przykład charakterystyczny dla rynku alternatywnego. Straty 10 najgorszych spółek zamknęły się w przedziale 70-78 proc. Trudny rok na NC nie powinien jednak przysłonić faktu, że jest to już inny rynek niż przed pandemią, a jego rozwój jest widoczny gołym okiem.