Janusz Dziekan, sadownik z grupy producenckiej Malsad z Wierzchowic, twierdzi, że to długo oczekiwana odmiana. Wcześniej handel blokowały surowe przepisy – teraz cła są o połowę niższe. – Zawsze handlowaliśmy z Rosjanami – twierdzi Janusz Dziekan. – Raz intensywniej, raz słabiej, ale to nasz naturalny partner. Być może stanie się takim także dla Przedsiębiorstwa Produkcji Rolniczej Siechnice. Podczas lutowych targów Fruit Logistica w Berlinie jego przedstawicieli nagabywali o pomidory Rosjanie, Ukraińcy i Łotysze.
– Było ich tak wielu, że rosyjski stał się językiem dominującym na tych targach – mówi Wojciech Kobus z siechnickiej firmy. We wrocławskiej spółce Polska Żywność potwierdzają, że zainteresowanie jest duże. Ceny warzyw zaczynają piąć się do góry – niektóre podrożały nawet o sto procent. Chodzi głównie o kapustę, marchew, buraki i pory. – Rosjanie wypychają nimi tiry – mówią w Polskiej Żywności. – Przyjeżdżają z walizką pieniędzy i płacą rolnikom od ręki. Im dalej na wschód od Wrocławia, tym ceny warzyw są wyższe. Drożeją o kilkadziesiąt groszy na kilogramie. Rosjanie i Ukraińcy tak przetrzebili zapasy na polskiej ścianie wschodniej, że handlowcy z okolic Lublina, Warszawy czy Olsztyna zaczynają interesować się dolnośląską żywnością. Z tego powodu np. kilogram kiszonych ogórków z Dolnego Śląska kosztuje w okolicach Lublina 7 zł, dwa razy więcej niż u nas.
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
(AGAT)
Źródło:
