Liczba zatrudnionych w „sektorze przedsiębiorstw” spadła w październiku po raz trzeci z rzędu – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Dynamika płac również rozczarowała ekonomistów.

Liczba zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw spadła w październiku o 2,7 tysiąca po spadku o 3,6 tysięcy we wrześniu i o 7,6 tys. w sierpniu. Po raz ostatni taka spadkowa seria przytrafiła się nam podczas ostrego spowolnienia gospodarczego w 2012 roku. Względem października 2018 roku liczba zatrudnionych wzrosła o 2,5%, podczas gdy ekonomiści spodziewali się wzrostu o 2,6% rdr.
To już czwarty miesiąc z rzędu, gdy wyniki zatrudnienia rozczarowują. Optymiści mogą ten fakt tłumaczyć kurczącym się zasobem siły roboczej lub niedostosowaniem kompetencji pracowników do potrzeb rynku pracy. Ale może się też okazać, że rynek pracy po prostu odczuwa skutki spowolnienia gospodarczego i pogorszenia koniunktury w przemyśle.

Przez poprzednie 12 miesięcy sektor przedsiębiorstw wydłużył listę płac o 156 tysięcy etatów. To najniższy wynik od maja 2016 roku. Po takich danych należałoby chyba definitywnie ogłosić koniec hossy na polskim rynku pracy.
Rozczarowała także nominalna dynamika płac. Przeciętne wynagrodzenie brutto w dużych firmach niefinansowych wyniosło 5 213,04 złotych i było o 5,9% wyższe niż przed rokiem. Miesiąc wcześniej dynamika płac wyniosła 6,6% rdr, a w sierpniu 6,8%. Ekonomiści szacowali październikową dynamikę wynagrodzeń na 6,2% rdr.

Za sprawą podwyższonej inflacji CPI jeszcze mocniej wyhamował realny wzrost wynagrodzeń. Po uwzględnieniu inflacji cenowej raportowanej przez GUS średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw była już tylko o 3,34% wyższa niż przed rokiem. To drugi najsłabszy wynik od ponad 2 lat.
KK
