Dramat 1500 pracowników, którzy stracą pracę w fabryce Fiata w Tychach, to nic w porównaniu z tym, co działoby się we Włoszech, gdyby produkcja Pandy nie została u nas wstrzymana. Polski rząd chce negocjować, ale to czcze gadanie. Jesteśmy tylko tanim zapleczem produkcyjnym, które można zamknąć w dowolnej chwili.
Źródło: iStockphoto/Thinkstock
Rok temu włoskimi fabrykami Fiata wstrząsnęła fala strajków. Związkowcy protestowali przeciwko przenoszeniu produkcji rodzimej marki samochodów do państw o niższych kosztach pracy. W zasadzie mieli powody do zdenerwowania, bo najpopularniejszy pojazd ze stajni Fiata produkowany był właśnie w Polsce. Unowocześnione kosztem ponad 900 mln euro włoskie fabryki działały na pół gwizdka, połowa pracowników przebywała na przymusowych urlopach, a prasa wieszała psy na znanym celebrycie i jednocześnie CEO FIAT S.p.A - Sergio Marchionne.
» Co dalej z fabryką Fiata w Tychach? |
Światełko w tunelu
Do tego dochodzi wszechobecny kryzys w branży motoryzacyjnej. Nie byłoby problemu, gdyby sprzedaż samochodów pozwalała na utrzymanie kilku fabryk jednocześnie. Tymczasem w sierpniu FIAT odnotował spadek sprzedaży o 20% w porównaniu z rokiem ubiegłym. Sam Marchionne wielokrotnie wypowiadał się, że najbliższa przyszłość nie zapowiada się kolorowo. - Obawiam się, że światełko w tunelu to tak naprawdę nadjeżdżający pociąg - oświadczył we wrześniu. Konsekwencją problemów w branży motoryzacyjnej jest ograniczanie produkcji i zwolnienia.
Aktywa największego włoskiego producenta samochodów szacowane są na ok. 80 mld euro. Jest to jednocześnie największy włoski pracodawca, zatrudniający ponad 100 tysięcy pracowników i odpowiedzialny za ok. 3,5% PKB Włoch. Jednak przeniesienie produkcji Pandy z fabryki w Tychach to w znacznej mierze decyzja polityczna.
Nowe Pandy wyjadą z Neapolu
Panda trafi do Neapolu - milionowej metropolii znanej nie tylko z sąsiedztwa Wezuwiusza, ale przede wszystkim zeszłorocznej śmieciopei. Decyzja o przeniesieniu produkcji nie ma podłoża ekonomicznego, tylko polityczne. - Naszym obowiązkiem jest oddać pierwszeństwo krajowi, w którym są korzenie Fiata - przekonywał Marchionne. Pandę bardziej opłaca się produkować w Polsce, ale dla zarządu Fiata lepiej to robić we Włoszech. Kondycja włoskiej gospodarki nie jest zadowalająca. Olbrzymie zadłużenie, najwyższe od 13 lat bezrobocie wynoszące 10,8%, zeszłoroczna podwyżka podatków oraz odwieczny kryzys polityczny powodują, że w tym wypadku nie było miejsca na dyskusję.
» Fiat nie zamknie fabryk we Włoszech |
Tychy więc były skazane na redukcję, a pracę straci ok. 1500 osób. W samych Tychach mieszka ok. 130 tysięcy ludzi, zatem lokalny rynek pracy boleśnie odczuje napływ bezrobotnych. Ale to nie będzie koniec zwolnień. Jedno miejsce pracy w fabryce przekłada się na 4 dalsze etaty w firmach współpracujących z branżą motoryzacyjną - dostawców surowców, kabli lub choćby posiłków. Analitycy przewidują, że redukcja zatrudnienia przy taśmie spowoduje utratę pracy przez 5 tys. innych kooperantów żyjących z tyskiej fabryki.
Negocjacje po dotacje
Polski rząd w osobie nowego szefa resortu gospodarki Janusza Piechocińskiego zapowiedział, że będzie negocjować z Włochami. Problem w tym, że strona Polska może zaoferować tylko dotacje za przestój. Role się odwrócą - polski robotnik pójdzie na przymusowy urlop, a włoski z niego wróci na taśmę. Co zatem możemy zrobić? W zasadzie rząd ma tylko jedno wyjście, niestety bolesne dla kieszeni polskiego podatnika.
Teoretycznie możemy dotować miejsca pracy w Tychach. Rząd po prostu przekaże włoskiemu koncernowi odpowiednią ilość gotówki po to, aby ten wypłacał pensje polskim pracownikom nawet pomimo zatrzymania linii produkcyjnej. Jest to idealne rozwiązanie dla pracowników i włoskiej firmy, która w przyszłości, gdy koniunktura się odwróci, być może uruchomi taśmy na nowo. Ile może nas to kosztować? Ok. 80-100 mln zł rocznie. Teoretycznie stać nas na to i prawdopodobnie nowy minister gospodarki znajdzie te miliony.
![]() | » Bezrobocie rośnie, a pracujący ubożeją |
Czy to jest dobre rozwiązanie? 1500 pracowników straci pracę, dostaną odprawy (o ile dostaną) i pójdą na zasiłek. Gdy się do tego doliczy pozostałe 5000 potencjalnych bezrobotnych, to łączne koszty zasiłków mogą okazać się zbliżone do wypłat postojowego. Ale bez względu na to, które rozwiązanie będzie przyjęte, straci polski podatnik.
Biała plama na motoryzacyjnej mapie Europy
Polska jest jedynym dużym krajem w Europie, który nie rozwinął własnej branży motoryzacyjnej. Francja, Niemcy i Włochy to potęgi motoryzacyjne. Czesi mają niemiecką Skodę, Hiszpanie również niemieckiego Seata, Rumuni francuską Dacię. Nawet Rosjanie produkują u siebie Ladę. Polacy mieli kilka ambitnych projektów, ale wszystkie spaliły na panewce. Teraz zbieramy owoce własnej polityki. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że o przeniesieniu produkcji Pandy do Włoch mówiono już dwa lata temu. Czas na negocjacje już dawno się skończył, obecnie chwytamy się brzytwy.
Łukasz Piechowiak
Bankier.pl