
Likwidacja, sprawiedliwa transformacja, 2049, zwolnienia, wygaszanie – to hasła, które w tym roku towarzyszyły górnikom. Najgorsze jeszcze przed nimi, a transformacja polskiej energetyki dopiero się rozpoczyna. Barbórka nie tylko przez pandemię nie będzie hucznie obchodzona w tym roku.
Pod koniec września podpisano porozumienie między rządem a działającymi na Śląsku związkami w sprawie zasad i tempa restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego. Czy jest to sprawiedliwe i satysfakcjonujące porozumienie? Związkowcy są w tej kwestii podzieleni.
– Związki najpierw prężyły muskuły, a potem poddały się bez walki. W podpisanym dokumencie nie ma nic o rozwoju regionu, tworzeniu nowych miejsc pracy, inwestycjach w BHP, zielonej transformacji – mówi Piotr Szumlewicz ze Związkowej Alternatywy.
Przeczytaj także
Kogo dotknie transformacja
W raporcie Instytutu Badań Strukturalnych podano, że w górnictwie w regionie śląskim pracują osoby w wieku 15-39 lat (49 proc. zatrudnionych), 33 proc. to osoby w wieku 40-49 lat, a 16 proc. 50-59 lat. W Zagłębiu Górnośląskim średnia wieku pracownika dołowego wynosiła 36 lat, a pracownika powierzchni 48 lat. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w sekcji górnictwo i wydobywanie pracowało w 2018 roku 138,6 tys. osób. W samym Zagłębiu Górnośląskim w 2019 roku zatrudnionych było 78,5 tys. osób w siedmiu spółkach aktywnie prowadzących działalność wydobywczą i w Spółce Restrukturyzacji Kopalń, co stanowiło ok. 94 proc. zatrudnionych w tej branży.
Jak pisaliśmy na łamach Bankier.pl w artykule „Górnicy w Polsce. Co o nich wiemy”, najwięcej osób w górnictwie węgla kamiennego zatrudniały następujące spółki: PGG (53 proc.), JSW (29 proc.), Tauron (9 proc.). Jedna czynna kopalnia w Zagłębiu Górnośląskim zatrudniała ok. 3 tys. pracowników. W 2018 roku obok 26 czynnych kopalni w Polsce funkcjonowało również 16 kopalni, które znajdowały się w stanie likwidacji.
Podano również harmonogram wygaszania poszczególnych kopalń. W przyszłym roku miałaby kończyć działalność katowicka kopalnia Wujek, która ma być wcześniej połączona z kopalnią Murcki-Staszic. W 2023 r. wydobycie skończy rudzka kopalnia Bielszowice, zaś inna część obecnej kopalni Ruda - Halemba - miałaby działać jeszcze do 2034 roku. W 2028 r. wygaszona miałaby zostać kopalnia Bolesław Śmiały w Łaziskach Górnych, a rok później gliwicka kopalnia Sośnica. W 2035 roku zakończyłaby działalność kopalnia Piast w Bieruniu, a dwa lata później kopalnia Ziemowit w Lędzinach. Kopalnia Murcki-Staszic w Katowicach byłaby wygaszona w roku 2039, a kopalnia Bobrek w Bytomiu rok później. W 2041 przestałaby wydobywać węgiel kopalnia Mysłowice-Wesoła, w 2043 r. kopalnia Rydułtowy, a w 2046 r. kopalnia Marcel w Radlinie. W 2049 wygaszone mają zostać - jako ostatnie w Polsce - dwie kopalnie rybnickie: Chwałowice i Jankowice.
Czas na umowę społeczną
Choć wraz z końcem września podpisano porozumienie, które zakończyło protest górników, nie zamknęło to tematu ustaleń transformacji pomiędzy rządem a stroną pracowniczą. Do 15 grudnia ma powstać umowa społeczna, która określi między innymi mechanizm finansowania górnictwa.
Od jej treści ma zależeć ostateczny kształt polityki energetycznej. Umowa zostanie przedstawiona Komisji Europejskiej i jest niezbędna w celu uzyskania zgody na udzielenie pomocy publicznej.
30 listopada zespoły robocze, które zostały powołane w spółkach węglowych zakończyły swoje prace. Artur Soboń w rozmowie z "DGP" powiedział, że rząd przekazał nieformalne sygnały do Komisji Europejskiej w sprawie pomysłów subsydiowania górnictwa.
"Wstępna wersja naszej propozycji jest już praktycznie gotowa i robocze rozmowy chcielibyśmy rozpocząć w najbliższym czasie. Jednocześnie pracujemy w poszczególnych spółkach ze stroną społeczną nad dokumentami, które zapisaliśmy w porozumieniu”, powiedział w rozmowie z DGP.
Podczas konferencji mającej miejsce w Głównym Instytucie Górnictwa w Katowicach Soboń podał, że wszystkie zespoły robocze w każdej spółce górniczej przygotowały rekomendacje dla umowy społecznej.
– Nie przesądzam, ile stronie społecznej czasu będzie potrzeba, aby do takiej umowy usiąść i ją podpisać. Natomiast dziś nie widzę żadnych powodów, dla których nie mielibyśmy do tych rozmów 15 grudnia wrócić. Podczas wznowienia rozmów pokażemy też mechanizm pomocy publicznej, o który będziemy wnioskować do Komisji Europejskiej. Żeby kompleksowo przygotować dokument, trzeba jednak czasu. Tu nie ma miecza, który by nam uciął głowę konkretnego dnia, jeśli się na ten dzień nie wyrobimy – podał podczas konferencji.
Zwolnienia już trwają
Adam Torchała na łamach Bankier.pl podsumował, że 2020 nie był szczęśliwym rokiem dla tego sektora. „2020 rok przyniósł zbieg negatywnych dla górnictwa węgla kamiennego. Po pierwsze koronawirus i wprowadzony w związku z pandemią lockdown zmniejszyły zapotrzebowanie na energię elektryczną. Po drugie węgiel kamienny powoli wypychany jest z miksu, głównie przez gaz i fotowoltaikę. Po trzecie w rok górnictwo weszło z i tak wielkimi zapasami węgla na zwałach. To m.in. efekt nieefektywności kosztowej wielu górniczych projektów i lat zaniedbań w ich restrukturyzacji. Swoje robi też antywęglowa polityka Unii Europejskiej, która karze za produkcję energii ze źródeł emitujących duże ilości CO2, czyli przede wszystkim z węgla”, czytamy w artykule „Wielka strata górnictwa węgla kamiennego”.
W połowie listopada Polska Grupa Górnicza podała, że zamierza zwolnić 360 pracowników, którzy nabyli już uprawnienia emerytalne. "Z uwagi na konieczność zmniejszenia zatrudnienia, spowodowaną trudną sytuacją finansową, pracodawca zamierza dokonać zwolnień grupowych pracowników PGG posiadających uprawnienia emerytalne, z przyczyn niedotyczących pracowników. Zamiarem zwolnienia może być objętych 360 pracowników" – podał rzecznik spółki Tomasz Głogowski, o czym pisaliśmy na łamach Bankier.pl.
Przypomnijmy, że zamiarem zwolnienia objęto 284 pracowników dołowych, 55 pracowników administracyjno-biurowych oraz 21 pracowników powierzchni.
Związkowcy sceptyczni
Zarówno Sierpień’80, jak i Związkowa Alternatywa z dystansem podchodzą do podpisanego we wrześniu porozumienia.
- Ostatni okres pokazuje, jak bardzo górnictwo osuwa się w przepaść. Dlatego, że praktycznie nie dzieje się nic. Wydaje się, że rząd za bardzo nie wie, co zrobić z branżą. Stoimy w miejscu, a w przypadku górnictwa stanie w miejscu przybliża katastrofę - mówi w rozmowie z portalem WNP.PL Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80. - Wydaje się, że cała sprawa z porozumieniem z 25 września, które to porozumienie niektórzy obwieścili jako wielki sukces, była niczym innym jak pułapką na związki zawodowe, które miały tego porozumienia nie podpisać, żeby wina za katastrofę górnictwa spadła na stronę społeczną. Teraz rząd nie bardzo wie, co z tym wszystkim dalej robić – dodaje dla WNP.PL Bogusław Ziętek.
Z kolei Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związkowej Alternatywy stwierdza: – Po raz kolejny władza postanowiła sypnąć gotówką, aby spacyfikować protesty społeczne, a duże związki górnicze, wbrew woli wielu pracowników, zaakceptowały niekorzystne rozwiązania. W porozumieniu jedynym konkretem jest harmonogram likwidacji kopalń – podsumowuje.
Prezydent Andrzej Duda przesłał górnikom na początku grudnia barbórkowe przesłanie, w którym powiedział, że praca górników jeszcze długo będzie potrzebna. Jak długo i czy na pewno do 2049 roku, jeszcze się okaże.
