Najbardziej popularnym kierunkiem studiów w Polsce jest bezrobocie - mówił na konferencji prasowej w dniu inauguracji roku akademickiego lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Współpraca nauki z biznesem - to jego zdaniem jedna z metod walczenia z tym problemem.
Jak zaznaczył Petru, który spotkał się w czwartek z dziennikarzami przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego, w naszym kraju jest rzesza młodych ludzi, którzy nie mają pracy, a "prawie 50 proc. marzy o tym, żeby studiować za granicą". "Przykra prawda jest taka, że najbardziej popularnym kierunkiem studiów w Polsce jest bezrobocie. A przecież nasze uczelnie nie są złe, nasi wykładowcy nie są źli" - mówił.
Jego zdaniem, wynika to w wielu przypadkach z tego, że uczelnie nie uczą pod kątem rynku pracy, a uczą "w ogóle". Absolwenci uczelni - jak mówił Petru - dowiadują się, że nie studiowali tego, co trzeba, a pracodawcy oferują im zatrudnienie poniżej zdobytych kwalifikacji. "Jeżeli ktoś pracuje poniżej kwalifikacji, to jest pytanie - po co w ogóle studiował parę lat?" - stwierdził.
Petru niepotrzebnie straszy studentów
Ryszard Petru jest w błędzie lub celowo powtarza populistyczne hasła. Łącznie na 1,6 mln bezrobotnych jest tylko 220 tys. ludzi z wyższym wykształceniem (12%), z tego bezrobotni absolwenci stanowili 47 tys. osób.
Liczba zarejestrowanych bezrobotnych do 30. roku życia w sierpniu br. wynosiła 443 tys. Z tego do 24. roku życia bezrobotnych zarejestrowanych było 223 tys. osób. Oznacza to, że w wieku 25-30 lat mamy 220 tys. zarejestrowanych bezrobotnych i mniej niż co czwarty legitymuje się wyższym wykształceniem.
Za bezrobotnego absolwenta uznaje się osobę, która została zarejestrowana jako bezrobotna do 12 miesięcy po ukończeniu nauki. Dla porównania w rejestrze bezrobotnych widnieje 438 tys. osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym i 355 tys. osób z wykształceniem średnim zawodowym lub policealnym.
Lider Nowoczesnej mówił, że na zachodnich uczelniach programy ostatnich lat studiów są dostosowane do przyszłej pracy. "Na najlepszych uczelniach uczy się tego, czego będzie wymagał pracodawca od absolwenta" - podkreślił Petru.
Jego zdaniem, wielu pracodawców nie chce zatrudniać młodych ludzi. "Mówią: musimy ich od zera przeszkalać, (...) nas to dużo kosztuje". Dlatego - w jego opinii - najważniejsze są zmiany programowe na uczelniach, które przygotowywałyby młodych ludzi do znalezienia pracy.
Ponadto Petru zaproponował wykorzystanie ulgi inwestycyjnej, która - jak mówił - "obecnie daje możliwość odpisania zagranicznych technologii od podatku", do wspierania polskich innowacji oraz wymuszenia współpracy nauki z biznesem. Jego zdaniem istnieje wiele metod na wprowadzenie korzystnych zmian w polskim szkolnictwie wyższym, ale kluczową jest właśnie współpraca nauki z biznesem.
Informowanie przez uczelnie o czasie, jaki był potrzebny absolwentowi na znalezienie pracy i jakie jest średnie wynagrodzenie po poszczególnych kierunkach, to kolejne propozycje Petru. "To byłaby silna i ważna informacja dla młodych ludzi, bo wielu młodych ludzi nie wie o tym, że uczelnie na które idą, nie dają im żadnej sensownej perspektywy" - mówił.
Poza tym lider Nowoczesnej uważa, że w Polsce brakuje szkół zawodowych.
Wybory parlamentarne odbędą się 25 października. (PAP)
amt/ as/




























































