
Podaż pieniądza rośnie w Polsce w najszybszym tempie od 11 lat, podczas gdy oficjalnie raportowana inflacja cenowa wyraźnie opadła.
Od marca 2020 roku bardzo szybko wzrasta podaż pieniądza w Polsce. W zaledwie trzy miesiące agregat M3 zwiększył się o 138,5 mld złotych. Pomiędzy majem 2019 a majem 2020 podaż pieniądza wzrosła o 237,3 mld złotych, co daje roczną dynamikę na poziomie 16%.

Z tak szybką ekspansją monetarną w Polsce nie mieliśmy do czynienia od marca 2009 roku, gdy opadała fala kredytowych ekscesów z lat 2006-08. Teraz jednak sytuacja jest odmienna – ilość pieniądza w obiegu szybko przyrasta w otoczeniu nienotowanego od przynajmniej 28 lat załamania aktywności gospodarczej.
Na dłuższą metę ten skokowy wzrost podaży pieniądza może – ale nie musi – przełożyć się na wyraźne przyspieszenie inflacji cenowej. W krótkim terminie dynamika CPI szybko maleje, od lutego obniżając się z 4,7% do 2,9%. Ale to właściwie tylko za sprawą paliw, które są o ok. 20% tańsze, niż były rok temu. Pozostałe składowe „koszyka inflacyjnego” (poza odzieżą i butami oczywiście) wciąż wykazują wysoką, dodatnią dynamikę.
Przeczytaj także
Obecnie większość ekonomistów zakłada, że rozpoczęta recesja obniży presję inflacyjną i dostrzega raczej ryzyko inflacji „zbyt niskiej” (jeśli coś takiego w ogóle istnieje) aniżeli zbyt wysokiej. Jednakże na dłuższą metę inflacja zawsze ma charakter monetarny – nie może istnieć bez wzrostu podaży pieniądza. A to oznacza, że za kilka lub kilkanaście miesięcy inflacja CPI ma dobrą (a raczej złą) szansę znaleźć się powyżej 2,5-procentowego celu inflacyjnego NBP.
Krzysztof Kolany
