Kontynuowany jest trend umocnienia dolara względem euro. Polski złoty jak na razie jest odporny na te zawirowania – kurs euro utrzymuje się w pobliżu poziomu 4,60 zł.


Na światowych rynkach finansowych robi się coraz goręcej. Pogłębia się wrześniowa korekta na rynkach akcji, a inwestorów niepokoją najwyższe od wielu lat rentowności obligacji skarbowych w USA. To wzmacnia dolara względem euro. Zwykle aprecjacja „zielonego” przekładała się na osłabienie walut z rynków wschodzących takich jak Polska.
W środę o 9:29 kurs euro kształtował się na poziomie 4,5969 zł, czyli o 0,3 grosza niższym niż dzień wcześniej. Jednakże od kilku dni wszystkie próby trwałego zejścia poniżej linii 4,60 zł kończyły się niepowodzeniem.


Naszej walucie szkodzi perspektywa trudnych do oszacowania obniżek stóp procentowych w NBP oraz ekspansywna polityka fiskalna rządu, który na 2024 roku zapowiedział rekordowe potrzeby pożyczkowe. Nie pomaga także droga ropa naftowa, która „psuje” nam statystyki bilansu płatniczego.
Reklama
Biorąc pod uwagę pogorszenie nastrojów na światowych rynkach finansowych, złoty w ostatnich dniach i tak radzi sobie całkiem nieźle. Nasza waluta tylko nieznacznie traci względem umacniającego się globalnie dolara. W środę rano za amerykańską walutę trzeba było zapłacić 4,3508 zł, a więc podobnie jak dzień wcześniej. Kurs USD/PLN w dalszym ciągu nie przebił wrześniowego maksimum (4,3721 zł).
Tak samo jak frank szwajcarski, który o poranku notowany był po blisko 4,75 zł. Helwecka waluta w poprzednich dniach sporo straciła nie tylko względem złotego (spadek o ponad 10 groszy), ale też w stosunku do euro, wobec którego jest najsłabsza od połowy lipca. Katalizatorem osłabienia franka była zaskakująca decyzja Szwajcarskiego Banku Narodowego, który nie zdecydował się na oczekiwaną przez rynek podwyżkę stóp procentowych i nieznacznie obniżył swoją projekcję inflacyjną. To może być sygnał, że kolejne podwyżki stóp w Szwajcarii nie będą już oczekiwane.