Po niedawnym odreagowaniu kurs euro ustabilizował się w pobliżu poziomu 4,60 zł. W średnim terminie złotemu nie sprzyja ani polityka RPP, ani droga ropa naftowa, ani też sytuacja na rynkach światowych.


W piątek o 10:05 kurs euro wynosił 4,5989 zł i był tylko nieznacznie niższy niż dzień wcześniej. Od środy kurs EUR/PLN zdołał spaść o 7 groszy po werbalnych interwencjach premiera Morawieckiego, członków RPP oraz samego prezesa NBP Adama Glapińskiego.
Słowa mogą się jednak okazać niewystarczające, aby z powrotem „zagonić” eurozłotego do przedziału 4,40-4,60 zł, jaki obowiązywał przez wakacje. Naszej walucie szkodzi perspektywa trudnych do oszacowania obniżek stóp procentowych w NBP oraz ekspansywna polityka fiskalna rządu, który na 2024 roku zapowiedział rekordowe potrzeby pożyczkowe.
ReklamaPonadto pogorszyły się nastroje na światowych rynkach finansowych. Inwestorzy obawiają się skutków utrzymania restrykcyjnej polityki monetarnej w USA i strefie euro dłużej, niż do niedawna sądzono. „Wyżej na dłużej” – to nowe motto bankierów centralnych z krajów rozwiniętych. Póki co to nastawienie wzmacnia dolara względem euro, co jest czynnikiem negatywnym dla walut naszego regionu. Nie pomaga także droga ropa naftowa, którą musimy importować do Polski. To pogarsza saldo rachunku bieżącego – czyli czynnika, na który patrzą inwestorzy długoterminowi.
Kurs dolara amerykańskiego stabilizował się na poziomie 4,3205 zł. Od wrześniowej decyzji RPP kurs USD/PLN utrzymuje się powyżej poziomu 4,30 zł i jest o ok. 40 groszy wyższy, niż był w połowie lipca. Względem euro dolar jest notowany blisko najmocniejszych poziomów od połowy marca.
Frank szwajcarski notowany był po 4,7709 zł, a więc o grosz niżej niż dzień wcześniej. Helwecka waluta zaczęła tracić po tym, jak Szwajcarski Bank Narodowy w czwartek nie zdecydował się na oczekiwaną przez rynek podwyżkę stóp procentowych. Na parze z euro frank wyceniany był wczoraj najniżej od dwóch miesięcy.