Komisja Europejska rozważa włączenie energii jądrowej do swojej zielonej taksonomii finansowania, co oznaczałoby możliwość pozyskiwania korzystnego finansowania - mówi w rozmowie z PAP analityk rynku energetycznego z Berlina Thomas O'Donnell.


Przeczytaj także
"Z jednej strony, w marcu Komisja otrzymała raporty stwierdzające, że odpady jądrowe nie stanowią istotnego zagrożenia dla środowiska. Z drugiej, jest coraz mocniej konfrontowana z ewidentnymi wadami podejścia zakładającego przejście na 100 proc. odnawialnych źródeł energii bez atomu" - mówi O'Donnell, analityk rynku energetycznego i wykładowca prywatnego berlińskiego uniwersytetu Hertie School of Governance.
"Organy ds. energii jądrowej, zdrowia publicznego, oceny ryzyka i inne grona eksperckie mówią takie rzeczy od lat. Powstaje zatem pytanie, dlaczego ten naukowy konsensus dopiero teraz staje się możliwy do zastosowania przez Komisję? Może unijna biurokracja w końcu czuje się zmuszona do pokazania rzeczywistych rezultatów swoich działań, co wymaga zmierzenia się z realiami naukowo-technicznymi, a nie trwania w świecie ideologicznych frazesów" - analizuje ekspert.
Przypomina, że Niemcy, których model transformacji energetycznej (Energiewende) zakłada docelowo przejście na 100 proc. odnawialnych źródeł energii, są koronnym przykładem fiaska takiego podejścia. W 2020 r. nie tylko kolejny rok z rzędu nie osiągnęły celów programu, ale mają też jedne z najwyższych cen prądu w Europie, a węgiel znów jest u nich głównym źródłem energii.
"W 2021 r. Niemcy zostały zmuszone do zwiększenia zużycia węgla o 35 proc. w stosunku do 2020 r. ze względu na ponad 25-proc. spadek siły wiatru na początku tego roku w porównaniu z poprzednim. W związku z tym 27 proc. energii elektrycznej w tym kraju pozyskuje się obecnie z węgla. Jeśli sytuacja powtórzy się w przyszłym roku, po zniknięciu ostatnich elektrowni jądrowych, to trzeba będzie w Niemczech zwiększyć zużycie węgla do produkcji energii elektrycznej o kolejne 11 proc. w porównaniu z 2020 r." - przewiduje O'Donnell.

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2023. Ściąga dla przedsiębiorcy
Od stycznia 2023 r. zmieniły się wskaźniki kadrowo-płacowe. Prezentujemy najważniejsze zmiany. I zachęcamy do pobrania pliku pdf. Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 20 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
"Najistotniejsze jest jednak to, że oficjalny niezależny raport na temat realizacji Energiewende w 2020 r. wskazuje, że w przyszłości nie będzie możliwe wytwarzanie wystarczającej ilości energii elektrycznej w kraju ze źródeł odnawialnych, aby zaspokoić nawet popyt wewnętrzny. Pojawiają się zatem propozycje niemieckich inwestycji w odnawialne źródła energii za granicą. Miałyby one jednak być traktowane, jako element wypełnienia obowiązków w zakresie dekarbonizacji nałożonych na RFN przez UE. Czy nie jest to czasem rodzaj kolonializmu?" - pyta ekspert.
Przeczytaj także
Zwraca on uwagę, że oficjalne komunikaty wygłaszane dotychczas przez Brukselę nt. transformacji energetycznej brzmiały mniej więcej tak: "cała niezbędna technologia już istnieje", "ceny instalacji wiatrowych i słonecznych spadają", a więc "potrzebna jest tylko wola polityczna", po prostu "więcej ambicji". Jest to jednak zdaniem Thomasa O'Donnella kolejny przykład "oficjalnego optymizmu", który jest w dużym stopniu pozbawiony korelacji z rzeczywistością.
"Redukcja kosztów instalacji turbin wiatrowych i paneli fotowoltaicznych to fakt. Problemem jest jednak natura: potencjalny brak wiatru i słońca. Nadmierne poleganie na OZE zawsze będzie wymagało kosztownego przeprojektowania i przebudowy krajowych sieci przesyłowych i dystrybucyjnych, a także kosztowych instalacji magazynowania energii. Większość koniecznych technologii nie jest jeszcze odpowiednio rozwinięta" - konstatuje analityk.
"Nawet w wyjątkowo bogatych i posiadających zaawansowane technologie Niemczech coroczne raporty pokazują, że postępy w wymienionych dziedzinach są <
Thomas O'Donnell przywołuje dane z których wynika, że inwestycje w OZE są opłacalne, jeśli źródła te stanowią około 20-24 proc. miksu energetycznego. Pod warunkiem istnienia nowoczesnej sieci i braku nadzwyczajnych zakłóceń techniczno-społeczno-ekonomicznych - zastrzega.
"Siedem państw członkowskich z inicjatywy Francji złożyło niedawno petycję do Komisji, domagając się od niej poszanowania opinii jej własnego środowiska naukowego i uznania energii jądrowej za <
Problemem według O'Donnella jest jednak "ideologiczny opór Austrii, Włoch i - przede wszystkim - Niemiec", które obecnie aktywnie lobbują w Komisji przeciwko uznaniu atomu za <
"Komisja podobno czeka na wynik wyborów w RFN, aby ogłosić atom jako część swojej zielonej taksonomii finansowej. Wynika to prawdopodobnie z tego, że Bruksela nie chce stawiać w trudnym położeniu żadnej z niemieckich partii, która może współtworzyć rząd. Wszystkie one bowiem popierają wycofanie się z atomu 2022 roku. Jeśli Komisja rzeczywiście chce sterować transformacją energetyczną Europy, to powinna zacząć informować wyborców w odpowiednim czasie: tak by mogli podejmować decyzje na podstawie twardych danych" - konkluduje Thomas O'Donnell.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
asc/ jar/