Przez sejmik śląski przetoczyło się ostatnio tsunami - koalicja rządząca PiS i Solidarnej Polski straciła tam większość. W związku ze zmianą, jak donosi Onet, trwa masowe pozbywanie się dokumentów. Firma sprzątająca miała wynieść 15 worków, z czego część przepuszczonych przez niszczarki papierów. Jak zaznacza w rozmowie z PAP Beata Białowąs, są to insynuacje.


W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Śląskiego w Katowicach na firmę sprzątającą czekało 15 worków dokumentów. 12 z nich, które urzędnicy zmagazynowali w toalecie, zawierało dokumenty przepuszczone przez niszczarkę. Trzy inne worki zawierały papiery "w całości". Być może były przygotowane do zniszczenia w punkcie poligraficznym.
Jak informuje Onet, ich zawartość jest sprawdzana. Wiadomo, że część z nich zgodnie z prawem, jako dokumenty, którym nadano numery obiegowe, powinny trafić do archiwum. Po zmianie władzy urzędnicy powinni skorzystać z procedur związanych z obiegiem dokumetów - to komisje decydują, co powinno trafić do magazynu, a co zostać zniszczone.
- To niestandardowe i niespotykane działanie - sprawę komentuje rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego Sławomir Gruszka.
Trzy worki, których zawartość nie była naruszona, wskazały właścicielkę - byłą członkinie zarządu województwa Izabelę Domagałę. Inna, Beata Białowąs, dopytywała o niszczarkę.
Do zarzutów w rozmowie z PAP odniosła się Beata Białowąs. "W związku z informacjami podawanymi przez Urząd Marszałkowski w Katowicach jakobym zniszczyła urzędową dokumentację po złożeniu rezygnacji z funkcji członka zarządu, informuję, że są to insynuacje niemające żadnego pokrycia w rzeczywistości" - przekazała.
Jak przypomina, decyzja o przejściu na stronę opozycji przez marszałka Jakuba Chełstowskiego spowodowała, że złożyła ona rezygnację i odeszłam z zarządu. "Decyzja ta wiązała się z koniecznością opuszczenia w kilka godzin gabinetu, w którym przebywałam prawie 4 lata" - podkreśliła Białowąs. "Moje prywatne notatki, zaproszenia, ogólnodostępne raporty, kartki świąteczne, kartki z życzeniami, czy stare gazety, foldery nie są dokumentami, które wymagają archiwizowania. Nie są to dokumenty, w rozumieniu instrukcji kancelaryjnej. W związku z tym, moim obowiązkiem było uporządkowanie stanowiska pracy i zniszczenie zbędnych dokumentów" - dodała.
"Część dokumentów, które nie zostały zniszczone, zostały umieszczone w osobnym pudle, a następnie poprosiłam pracownika urzędu o przekazanie tej informacji sekretarzowi urzędu, żeby podjęto decyzję o dalszej procedurze z dokumentami, które nie zostały zniszczone" - przekazała Białowąs.
Ponad tydzień temu Prawo i Sprawiedliwość straciło większość w Sejmiku woj. śląskiego. Po utworzeniu przez marszałka regionu Jakuba Chełstowskiego i trojga dotychczasowych radnych PiS klubu "Tak! Dla Polski" głosowali oni z dotychczasową opozycją, wybierając nowy zarząd województwa.
aw/pap