Choć Jacek Kurski stracił intratne stanowisko w Banku Światowym, to jego dochody z tego tytułu się nie kończą. Praca za oceanem podwyższy jego emeryturę.


Jacek Kurski opuszczając stanowisko reprezentanta Polski w Radzie Dyrektorów Wykonawczych Banku Światowego, nie odejdzie z pustymi rękami – informuje „Fakt”. Według dziennika Kurski mógłby liczyć na ok. 900 zł ekstra do emerytury, gdy osiągnie 67 lat, czyli wiek emerytalny obowiązujący w USA. Dodatek ten byłby wypłacany prawdopodobnie przez Bank Światowy oprócz polskiego świadczenia, jakie będzie otrzymywać z ZUS-u.
Jacek Kurski został powołany do reprezentowania Polski w Radzie Dyrektorów Wykonawczych Banku Światowego w grudniu 2022 r. przez Adama Glapińskiego, zaraz po tym jak przestał pełnić stanowisko prezesa TVP.
Jak twierdził wówczas Jacek Kurski, decyzja o rozpoczęciu pracy jako Alternate Executive Director w Banku Światowym była „zgodna z jego wykształceniem i doświadczeniem menadżerskim”.
Jego roczne wynagrodzenie w USA przekracza równowartość miliona złotych.
Konieczny powrót z USA
Już na pierwszym posiedzeniu nowego rządu premier Donald Tusk podjął decyzję o odwołaniu Jacka Kurskiego ze stanowiska zajmowanego w Banku Światowym. Wówczas podjęto też uchwałę, na mocy której przedstawicielem państwa polskiego w finansowych instytucjach międzynarodowych będzie minister właściwy ds. finansów publicznych. Dotyczy to również Banku Światowego. Aktualnie reprezentantem Polski w tej instytucji będzie obecny minister finansów Andrzej Domański. Jednak już wkrótce ma być wyznaczona nowa osoba do pełnienia tej funcji.
Decyzji tej nie akceptuje Narodowy Bank Polski, który wydał oświadczenie, że "reprezentacja interesów Rzeczypospolitej Polskiej w międzynarodowych instytucjach bankowych w tym Banku Światowym i EBOiR jest wyłączną kompetencją Prezesa NBP".
Katarzyna Wiązowska


























































