Maj przyniósł upragniony spadek inflacji bazowej, która przez ostatnie miesiące rosła pomimo spadku cen paliw i energii. Jest jednak zbyt wcześnie, aby przesądzić, czy dezinflacyjny trend okaże się trwały.


Inflacja bazowa, czyli wskaźnik cen dóbr konsumpcyjnych nieuwzględniający żywności, paliw i energii, w maju obniżyła się do 11,5 proc. - poinformował Narodowy Bank Polski. To pierwszy istotny spadek tego wskaźnika w obecnym cyklu inflacyjnym.
Według opublikowanych danych Narodowego Banku Polskiego w maju 2023 r. inflacja w relacji rok do roku:
- po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła 11,5 proc. wobec 12,2 proc. odnotowanych w marcu. Wynik ten okazał się nieznacznie zgodny z oczekiwaniami ekonomistów.
- po wyłączeniu cen administrowanych (podlegających kontroli państwa) wyniosła 12,1 proc. wobec 14,0 proc. miesiąc wcześniej;
- po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 14,9 proc. wobec 15,3 proc. miesiąc wcześniej;
- tzw. 15-proc. średnia obcięta, która eliminuje wpływ 15 proc. koszyka cen o najmniejszej i największej dynamice, 13,5 proc. wobec 14,3 proc. miesiąc wcześniej.
Spośród czterech wskaźników inflacji bazowej najczęściej używanym przez ekonomistów oraz bankierów centralnych jest wskaźnik pomijający ceny żywności i energii (pierwszy na powyższej liście). Waga obu kategorii w koszyku inflacyjnym wynosi bowiem łącznie ponad 40 proc. W teorii wskaźnik ten ma mierzyć skalę inflacji „krajowej”, wynikającej z siły popytu krajowego pośrednio kontrolowanego przez politykę pieniężną banku centralnego.
W zasadzie od jesieni ubiegłego roku (ze statystycznym „wyskokiem” inflacji w lutym) w Polsce trwa proces dezinflacji, rozumiany jako spadek rocznej dynamiki wskaźnika CPI. W maju inflacja CPI spowolniła do 13,0% wobec blisko 18% odnotowanych w październiku. Spadek ten wynikał przede wszystkim z efektu wysokiej bazy odniesienia sprzed roku oraz spadku cen paliw i opału.
Dopiero majowy spadek inflacji bazowej daje pewne nadzieje na to, że procesy dezinflacyjne wreszcie „dotarły” do reszty gospodarki. W dalszym jednak ciągu wszystkie miary inflacji cenowej w Polsce pozostają niedopuszczalnie wysokie i bardzo odległe od 2,5-procentowego celu NBP.
Problem w tym, że trudno sobie wyobrazić mniej niż 3-procentową inflację przy dwucyfrowym wzroście wynagrodzeń i zapowiadaną na rok 2024 20-procentową podwyżką płacy minimalnej. Przeciwko trwałości scenariusza dezinflacji przemawiają także hojne wydatki socjalne ogłoszone w ramach tegorocznej kampanii wyborczej. Nie jest zatem przesądzone, czy inflacja CPI w dającym się prognozować terminie w ogóle zbliży się do ustawowego celu.


























































