W marcu 2023 r. wartość kredytów hipotecznych, które przestały być spłacane terminowo przekroczyła po raz pierwszy 700 mln zł. Obserwowany trend gwałtownego pogorszenia się jakości portfela trwa już niemal rok.


W opublikowanym pod koniec kwietnia newsletterze Biura Informacji Kredytowej zaprezentowano wykres, który może budzić co najmniej poważne zaniepokojenie. Zestawienie pokazuje, że trend, który rozpoczął się 12 miesięcy temu nie tylko nie został zahamowany, ale trwa w najlepsze.
Wartość kredytów mieszkaniowych, które weszły w tzw. default (czyli poważne opóźnienie w spłacie, powyżej 90 dni od ustalonego w umowie terminu) osiągnęła rekordowy poziom ponad 700 mln zł. Podawana przez BIK wartość jest średnią z ostatnich trzech miesięcy.


Podobny kierunek zmian pokazuje prezentowany przez BIK Indeks Jakości Portfela Kredytów Mieszkaniowych, który wspiął się do granicy 1,8 proc. Wskaźnik ten wyliczany jest, w uproszczeniu, poprzez porównanie liczby kredytów bez opóźnień w spłacie na początku miesiąca i wykazującymi poważne opóźnienia (pow. 90 dni, windykacja lub egzekucja) na końcu miesiąca. Obliczenia indeksu ujmują bieżący miesiąc i dwa poprzednie, a następnie są annualizowane („sprowadzane” do rocznego okresu). Obrazuje one zatem udział nowych kredytów „z poważnymi problemami” w portfelu.
W porównaniu z marcem 2021 r. indeks jakości dla kredytów hipotecznych wzrósł o 1,19 pp. Skalę zmian łatwo dostrzec, jeśli porówna się ostatnie odczyty ze średnimi dla wcześniejszych lat. Przykładowo w 2021 r. wskaźnik ten wynosił 0,65 proc., a dla 2018 r. – 0,89 proc.
Niepokojący trend ma dwa korzenie
Na przyczyny pogorszenia się jakości kredytów mieszkaniowych składa się zapewne kilka czynników. Przybywa kredytobiorców, którzy mają problemy z obsługą zobowiązań w warunkach wysokich stóp procentowych i spadających realnie dochodów. Jednocześnie, zdaniem ekspertów z otoczenia sektora bankowego, część kredytobiorców „frankowych”, walczących w sądach i mających świadomość dużej szansy wygranej, z przyczyn strategicznych może wstrzymywać się ze spłatami.
„Wartość Indeksu kredytów mieszkaniowych sukcesywnie pogarsza się (wzrost wartości Indeksu) również w ujęciu 3, 6 oraz 12-miesięcznym. W momencie wprowadzenia moratoriów kredytowych zakładałem, że negatywny efekt pogarszania jakości kredytów złotówkowych zostanie ograniczony. Jednak partycypacja w moratoriach kredytowych nie wystarczyła, by w pełni wyhamować wzrost szkodowości złotówkowych kredytów mieszkaniowych. To co jednak zaczyna budzić mój niepokój, to pogarszanie się jakości kredytów walutowych, w większości udzielonych we franku szwajcarskim. Przyczyną tego zjawiska jest coraz częstsze zaprzestawanie spłaty rat kredytu do czasu rozstrzygnięć prawnych” – wskazał w komentarzu główny analityk Grupy BIK, prof. Waldemar Rogowski.
Podobne spostrzeżenia sformułował podczas ostatniej konferencji prasowej prezes Związku Banków Polskich, Tadeusz Białek. Postawił on hipotezę, że do zaprzestania spłat skłonni są zwłaszcza ci, którzy spłacili sumę rat przekraczającą wypożyczony kapitał.
We „frankach” sporo się zmienia
Spojrzenie na dane Komisji Nadzoru Finansowego teoretycznie pozwala dostrzec skalę pogorszenia się jakości portfela „frankowych” hipotek. Ilustrację tego zjawiska stanowić mógłby być udział kredytów o najniższej jakości (z rozpoznaną utratą wartości) w całym mieszkaniowym portfelu CHF. Jeszcze na początku 2021 r. wskaźnik ten wynosił ok. 4,4 proc. Na koniec lutego 2023 r. – 8,42 proc.


Warto jednak zauważyć, że w międzyczasie portfel kredytów „frankowych” znacząco się zmniejszył, a suma należności o kiepskiej jakości pozostawała względnie stabilna. Innymi słowy, w coraz mniejszym zasobie kredytów hipotecznych CHF, coraz więcej „waży” grupa niespłacanych zobowiązań. Za skoki obserwowane we wskaźniku odpowiadać mogą także decyzje pojedynczych banków o przekwalifikowaniu części portfela. Jeśli kredytobiorcy rzeczywiście zmieniają swoje postawy, to efekty w portfelach, widoczne zawsze ze sporym opóźnieniem, dopiero zaczynają się wyłaniać.