Rynek walutowy nie zareagował na „antyzłotową” tyradę prezesa Narodowego Banku Polskiego. Kurs euro utrzymał się blisko najniższych poziomów od czerwca i jak na razie, złoty nie przejawia ochoty do osłabienia się.


- Można oceniać, że w obecnych uwarunkowaniach słabszy kurs walutowy mógłby przyczynić się do nieco szybszego tempa ożywienia gospodarczego – napisał na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” prezes NBP Adam Glapiński. To kolejna próba werbalnej interwencji walutowej w wykonaniu kierownictwa polskiego banku centralnego. Przypomnijmy, że nadrzędnym ustawowym celem NBP jest „utrzymanie stabilnego poziomu cen”, czyli dbanie o wartość polskiego pieniądza.
Jak na razie złoty niewiele robi sobie z pogróżek NBP. W piątek o 9:26 kurs euro kształtował się na poziomie 4,4122 zł, bez większych zmian względem kursu odniesienia. W poniedziałek i wtorek kurs EUR/PLN znalazł się na najniższych poziomach od 3 czerwca, schodząc nawet poniżej 4,39 zł.


Cały czas w górę pną się za to notowania pary euro-dolar. Kurs EUR/USD po raz pierwszy od maja 2018 roku osiągnął poziom 1,19 USD za jedno euro. W rezultacie notowania dolara na polskim rynku poszły w dół do 3,7069 zł, wcześniej rano osiągając najniższą wartość (3,6991 zł) od października 2018 roku. Od marcowego szczytu (ponad 4,30 zł) „zielony” potaniał już o blisko 60 groszy.
Reklama
Bez większych zmian pozostał kurs franka szwajcarskiego, za którego trzeba było zapłacić ponad 4,09 zł. Funt brytyjski wyceniany był na przeszło 4,87 zł, o ponad pół grosza wyżej niż dzień wcześniej.
KK