Inflacyjne dane z gospodarki Stanów Zjednoczonych nie pozwoliły w piątek na giełdowe wzrosty. Sesja w budynku przy ul. Książęcej zakończyła się pod kreskę, ale nadspodziewanie dobrze radziły sobie spółki gamingowe oraz energetyczne.


WIG20 zakończył tydzień na poziomie 2 747,70 punktów, co przekładało się na spadek o 1,16% względem czwartkowego kursu zamknięcia. Było to nie najlepsze zakończenie tygodnia, na początku którego WIG20 otarł się o 14-letnie maksimum, a pozostałe główne indeksy GPW ustanowiły nowe rekordy wszech czasów.
WIG zanotował w piątek stratę 0,94% i finiszował z wynikiem 97 819,39 punktów. Wciąż zatem czekamy na pobicie okrągłego poziomu stu tysięcy punktów w wykonaniu najstarszego indeksu warszawskiej giełdy. Pod kreską był też średnie i mniejsze spółki. mWIG40 oddał 0,35%, a sWIG80 zaliczył cofnięcie o 0,24%. Obroty na rynku głównym podsumowano na blisko 1,7 mld złotych i były niższe niż w poprzednich dniach, gdy oscylowały wokół dwóch miliardów.
Warto jednak uwzględnić okoliczności piątkowej sesji, pod koniec której giełdy we Frankfurcie, Paryżu, Mediolanie czy Madrycie zniżkowały po ok. 1%. A to dlatego, że dzień na Wall Street zaczął się od mocnych spadków. Gdy kończył się handel na GPW, to S&P500 zniżkował o 1,5%, a Nasdaq o przeszło 2%.
Tu dochodzimy do kwestii niepokojących raportów z gospodarki USA. Po pierwsze, lutowy bazowy deflator wydatków konsumenckich (PCE core) okazał wyższy od oczekiwań ekonomistów, notując dynamikę rzędu 0,4% mdm i 2,8% rdr. Nie są to wartości spójne z 2-procentowym celem Rezerwy Federalnej, dla której PCE core jest preferowaną miarą inflacji.
Wniosek ten potwierdził finalny odczyt indeksu Michigan Sentiment, który pokazał wzrost oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych w USA. Oczekiwana inflacja w perspektywie roku podniosła się z 4,3% do 5,0%. Z kolei oczekiwania długoterminowe podskoczyły z 3,5% do 4,1%. W obu przypadkach były to wartości wyższe od oczekiwań analityków oraz bardzo znacząco przewyższające 2-procentowy cel Fedu. Jerome Powell nie może więc już twierdzić, że oczekiwania inflacyjne są „dobrze zakotwiczone”. Trudno też w takiej sytuacji oczekiwać obniżek stóp procentowych w Rezerwie Federalnej. A rynek terminowy nadal dyskontuje trzy lub może nawet cztery 25-punktowe cięcia do końca 2025 roku.
Tymczasem na GPW pod presją sprzedających znajdowali się przede wszystkim tegoroczni liderzy hossy w postaci banków. Akcje polskiej gałęzi Santandera potaniały o prawie 3%, mBanku o 2,5%, a PKO BP o 1,5%. Indeks WIG-Banki poszedł w dół o 1,4%, a dodatkowo akcje PZU zniżkowały o 3,2%. A to i tak lepiej niż walory KGHM-u, które poszły w dół o 4,7%, notując trzecią spadkową sesję z rzędu i tracąc wraz ze zniżkującymi notowanymi miedzi.
Warto przy tym zwrócić uwagę na relatywną siłę spółek gamingowych. Akcje CD Projektu poszły w górę o 3,8%, odrabiając niedawne straty poniesione po ogłoszeniu informacji o braku premiery „Wiedźmina IV” do końca 2026 r. Jeszcze mocniej – bo o przeszło 9% - rosły notowania Gaming Factory. Do tego mocna była energetyka. Branżowy indeks WIG-Energia zyskał 1,9%. Zyskawszy prawie 3% akcje PGE były wyceniane najwyżej od przeszło roku. Walory Tauronu po raz pierwszy od dekady były notowane powyżej 5 złotych.
KK
























































