Chiny mają dobre
podstawy, aby nie obawiać się spekulantów – pisze agencja Xinhua,
uważana za organ Komunistycznej Partii Chin. To odpowiedź na słowa
George’a Sorosa, według którego gospodarcze załamanie Państwa Środka jest nieuniknione.
W lakonicznym komentarzu możemy przeczytać też, że „w przeciwieństwie do sugestii spekulantów, Chiny nie są źródłem problemów, lecz istotnym motorem światowego wzrostu gospodarczego”.
- Co więcej, dzięki wzrostowi o 6,9%, którego większość gospodarek może pozazdrościć, Chiny dodały do światowego wzrostu więcej niż wynosi PKB Szwecji czy Argentyny. George Soros, który ostatnio na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos ostrzegał przed „twardym lądowaniem Chin” stawiał takie przewidywania już kilkukrotnie. – czytamy dalej.
W dalszej części komentarza agencja uzasadnia, że chociaż w chińskiej gospodarce trwa obecnie wielka transformacja, to kraj wciąż przyciąga bezpośrednie inwestycje zagraniczne (126 mld USD w ubiegłym roku), a w gospodarce rośnie zatrudnienie i powstawanie nowych firm.
Na zakończonym w ubiegłym tygodniu szczycie w Davos amerykański miliarder stwierdził m.in., że załamanie w chińskiej gospodarce jest „praktycznie nieuniknione”, a on sam gra obecnie na spadki indeksu S&P500, cen surowców oraz azjatyckich walut.
Przeczytaj także
Wczoraj agencja informacyjna cytowała „Dziennik Ludowy”, który powołując się na badania ministerstwa handlu klarownie stwierdził: „Nie ma wątpliwości, że nikomu nie udałoby się podważyć stabilności chińskiego juana i hongkońskiego dolara”.
- Rok temu Soros ogłosił, że wreszcie wycofuje się z inwestowania, aby oddać się politycznej filantropii. W tym roku jednak wypowiedział Chinom „wojnę” twierdząc, że prowadzi krótką sprzedaż azjatyckich walut. Zważywszy na jego wpływy, światowy rynek został narażony na poważniejsze fluktuacje, a azjatyckie waluty napotkały większą presję ze strony spekulantów – dodaje anglojęzyczne wydanie „Dziennika Ludowego”.
George’owi Sorosowi największą sławę przyniosło granie na spadek kursu funta brytyjskiego w 1992 r. W trakcie azjatyckiego kryzysu z 1997 r. premier Malezji oskarżył miliardera o pogłębienie przeceny bhata.
- Dlaczego więc spekulanci czynią uwagi, które stoją w sprzeczności z rzeczywistością? Analizy pokazują, że grający na krótko albo „nie odrobili zadania domowego” albo celowo starają się wytworzyć panikę, aby zgarnąć zyski – dodaje dziś Xinhua.
Przeczytaj także
Warto też zwrócić uwagę na to, że w komentarzu chińskiej agencji zacytowano amerykańskiego inwestora Jima Rogersa, według którego „prawdziwym źródłem ostatnich problemów są działania Rezerwy Federalnej oraz zwiększenia rządowego długu”.
W 2015 r. wzrost PKB wyniósł w Chinach 6,9%, co było zgodne z oczekiwaniami większości ekonomistów. Jest to wynik o 0,4 punktu procentowego niższy niż w 2014 r. oraz najniższy odczyt od 1990 r., gdy w Państwo Środka uderzyły sankcje za masakrę na Placu Tiananmen.
W samym czwartym kwartale druga największa gospodarka świata odnotowała wzrost rzędu 6,8% wobec 6,9% w trzecim kwartale. Był to najniższy wynik od początku ostatniego kryzysu finansowego.
Michał Żuławiński



























































