19 lipca rząd zaakceptował projekt nowelizacji ustawy o grach hazardowych. Ustawa wzbudza wiele kontrowersji, a także wprowadza kilka dużych zmian dla zwolenników pokera, zakładów bukmacherskich, a także na rynku jednorękich bandytów. Kto zyska, a kto straci po wejściu w życie ustawy? Jakie zmiany ustawa wprowadzi, a jakie powinna?


Cele nowej ustawy
Jak czytamy w uzasadnieniu do ustawy, głównymi celami nowego projektu jest zmniejszenie szarej strefy oraz zapewnienie ochrony graczom przed skutkami hazardu – walka z uzależnieniami. Który z tych postulatów jest ważniejszy? Wydaje się, że jednak ograniczenie „szarej strefy”, które zapewni dodatkowe wpływy do budżetu. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami ministra finansów Pawła Szałamachy, nowe przepisy mają umożliwić zwiększenie dochodów budżetu państwa o ok. 1,5 mld zł rocznie. Minister o wpływach ze znowelizowanej ustawy mówił w Katowicach na Europejskim Kongresie Gospodarczym i podczas wspólnej konferencji z premier Beatą Szydło oraz ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro dotyczącej wyłudzeń pieniędzy z budżetu i unikania płacenia podatków.
Drugi postulat, zapewnienie ochrony przed skutkami hazardu, zdaje się być dodany na siłę. Na stronie kancelarii prezesa rady ministrów możemy przeczytać:
„Podmiot wykonujący monopol państwa nad grami na automatach urządzanymi w salonach gier oraz nad grami hazardowymi w internecie – będzie zobowiązany do wdrożenia polityki odpowiedzialnej gry. Do tej pory nie było takiego obowiązku. W ramach tej polityki ma być np. sprawdzana pełnoletniość gracza. Rozwiązanie to powinno zwiększyć ochronę graczy przed negatywnymi skutkami hazardu.”
Wszyscy internetowi bukmacherzy (legalni i nie) w ramach swojej działalności angażują się w odpowiedzialną grę – oferują uruchomienie stosownych alertów po przekroczeniu pewnego czasu spędzonego na stronie bądź graniu o duże stawki. Na stronach znajdziemy też informację o zagrożeniach płynących z hazardu oraz linki do miejsc, gdzie możemy znaleźć pomoc. Jedyna zmiana to fakt, że teraz będzie to obowiązkiem. Zmiana będzie widoczna wyłącznie w salonach z automatami do gier losowych – na maszynach pojawią się informacje dotyczące odpowiedzialnej gry, a także obowiązek rejestracji wszystkich graczy oraz weryfikacja pełnoletniości.
Zakłady bukmacherskie


Obecnie legalnie na rynku mogą działać wyłącznie podmioty, które uzyskały stosowną licencję od ministra finansów (STS, E-Fortuna, Totolotek, E-toto, Milenium, a od lipca również forBET). Aby ją otrzymać, należy posiadać w Polsce oddział albo ustanowić przedstawicielstwo. Wszystkie zakłady (zawierane zarówno w placówkach naziemnych, jak i przez internet) są objęte 12 proc. podatkiem od obrotu. Przez internet mamy jednak również dostęp do ofert zagranicznych (zgodnie z polskim prawem – nielegalnych) bukmacherów. Dlaczego warto u nich grać? Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. U zagranicznych bukmacherów nie ma podatku od obrotu, przez co możemy wygrać więcej.
Ile płacimy podatku przy zawarciu zakładu
Załóżmy, że chcemy obstawić wygraną Polski w meczu z Holandią. Kurs na wygraną Biało-Czerwonych u polskiego i zagranicznego bukmachera wynosi tyle samo – 2,00. Na nasz zakład przeznaczamy 100zł.
U polskiego bukmachera, w momencie zawarcia zakładu, potrącany jest 12 proc. podatek, tak więc w rzeczywistości stawiamy 88zł po kursie 2,00 – do wygrania mamy 176 zł. Natomiast u zagranicznego bukmachera nie ma tego podatku – do wygrania mamy 200zł.
Innym przykładem dobrze obrazującym skalę opodatkowania jest obstawienie zdarzenia, które ma taką sama dozę prawdopodobieństwa – rzut monetą i obstawienie orła lub reszki czy ruletka i obstawienie czerwonych bądź czarnych. Szansa na to zdarzenie to 50%. Tak więc „uczciwym” byłoby założenie się po kursie 2,00. Jedna osoba stawia na reszkę, druga na orła i mają taką samą szansę podwoić swoje pieniądze, jak i stracić. U zagranicznych bukmacherów kurs na takie zdarzenie wynosi zazwyczaj 1,83. Czyli jeśli postawimy 100 zł i trafnie obstawimy, wygramy 183zł. Nie do końca „uczciwie”, ale jakaś prowizja dla przyjmującego zakład się należy . Natomiast u polskiego bukmachera mamy szansę na wygranie jedynie 161,04 zł.
Takie stawki przekładają się na liczbę klientów. Jedynie 10 proc. korzysta z polskich bukmacherów, 90 proc. z zagranicznych. W 2013 roku polscy bukmacherzy osiągnęli obroty w wysokości niecałych 853 mln złotych (niecałe 200 mln zł z zakładów online). Przez konta firm zagranicznych przepłynęło w tym czasie ponad 4 mld złotych z Polski (według danych Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich).
Jednak ponieważ obstawianie u zagranicznych bukmacherów jest nielegalne, należy liczyć się z konsekwencjami prawnymi. Zgodnie z art. 107 Kodeksu karnego skarbowego, kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej uczestniczy w zagranicznej grze losowej lub zagranicznym zakładzie wzajemnym podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności do lat 3, albo obu tym karom łącznie.
Pod koniec 2015 roku w mediach można było usłyszeć o działaniach Służby Celnej, która postanowiła ścigać kilkunastu tysięcy graczy za korzystanie z usług nielegalnych bukmacherów. Jednak akcja służb miała głównie za zadanie przypomnieć ludziom, że takie działanie jest nielegalne i zniechęcić innych graczy. Znaczna część nie zdaje sobie sprawy, że obstawiając przez internet, łamie prawo. Linki do stron zagranicznych bukmacherów są na wielu sportowych portalach, język na stronach jest polski, dostępny jest także kontakt z polskimi konsultantami. Głośno było o wyroku sądu w Płońsku, który uniewinnił oskarżanego za branie udział w nielegalnych zakładach wzajemnych. Sąd stwierdził, że istotnie nie wiedział on, że popełnia przestępstwo. Oskarżony obstawiał zakłady przez kilka lat, a na stronie nie wyświetlał się żaden komunikat, że w jego kraju jest to niedozwolone, a państwo nie przeprowadzało żadnych kampanii informujących o nielegalności takiego działania. Sąd zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię – gdzie tak naprawdę zawierany jest zakład. W Polsce, bo tutaj użytkownik dokonuje czynności - „klika” w zakład, czy może momentem zawarcia zakładu jest przyjęcie zakładu przez platformę internetową – w tym momencie za miejsce zakładania się należy uznać serwer, który znajduje się poza granicami Polski, przez co obstawiamy niejako nie w Polsce, nie obowiązuje nas polskie prawo. Zdaniem sądu, osoba zawierająca zakład wzajemny czyni to poza granicami Polski. Jak się okazuje, Prawo i Sprawiedliwość wyciągnęło wnioski m.in. z tego orzeczenia sądu.
Przeczytaj także
Jak będzie?
Przede wszystkim opodatkowanie się nie zmieni. Choć były takie postulaty, to zostały przez ministerstwo odrzucone. To najważniejsza informacja dla grających. Natomiast państwo zabierze się za nielegalnych bukmacherów i korzystających z ich usług. Zabiegiem wzbudzającym wiele kontrowersji jest blokowanie stron internetowych.
Strony nielegalnych bukmacherów zostaną zablokowane. Powstanie specjalny Rejestr Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą. Niespodziewanie decyzję o wpisaniu danej strony do rejestru podejmował będzie minister finansów. Odwołanie od takiej decyzji przypadnie już jednak Wojewódzkiemu Sądowi Administracyjnemu w Warszawie.
Dostawca internetu będzie zobowiązany w ciągu 48 godzin od umieszczenia strony w rejestrze do zablokowania strony. Po wpisaniu zakazanego adresu, odbiorcy ukaże się stosowny komunikat o blokadzie z odnośnikiem do „rejestru stron zakazanych”, a także do stron, które działają legalnie.
Jednak czy to rzeczywiście się uda? Zdaje się, że w obecnych czasach przeciętny użytkownik internetu jest w stanie znaleźć odpowiedź, jak ominąć planowane zabezpieczenia. Na chwilę obecną wydaje się, że wystarczy zainstalowanie odpowiedniej wtyczki w przeglądarce lub prostego programu, dzięki któremu ominiemy blokadę i dotrzemy do interesujących nas stron.
Zmiany dotkną również kluby piłkarskie. Polscy bukmacherzy będą mogli się reklamować, co powinno zwiększyć ich aktywność, chętniej będą podpisywać umowy partnerskie z zespołami. Obecnie jest to zakazane, a legalne jest jedynie sponsorowanie, dlatego możemy zaobserwować podczas transmisji meczów nazwy poszczególnych firm na koszulkach zespołów, ale nie ujrzymy ich w przerwie reklamowej. Z powodu przepisów sponsora straciła w swoim czasie Wisła Kraków i Lech Poznań, a także rozgrywki pierwszej ligi.
Oczywiście loga nielegalnych sponsorów nadal możemy zauważyć podczas transmisji rozgrywek europejskich, np. Ligi Mistrzów, a przede wszystkim w internecie. Ewenementem jest również fakt, że jednego z nielegalnych bukmacherów reklamuje prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek, co oczywiście budzi oburzenie firm działających w Polsce legalnie.


Jak to możliwe? Otóż tradycyjnie wykorzystywana jest luka w prawie. Boniek teoretycznie nie reklamuje w ten sposób bukmachera, nie zachęca do gry, nie informuje, gdzie można dokonać zakładu. Jest jedynie wykorzystywany jego wizerunek. Prezes Boniek dodatkowo tłumaczy, że oprócz polskiego ma również obywatelstwo Włoch i działa w zgodzie z unijnym prawem.
Jakie zmiany czekają pokerzystów i rynek automatów do gier?
Poker


Duże nadzieje wiązano z liberalizacją prawa, jeśli chodzi o pokera. Obecna sytuacja jest kuriozalna – teoretycznie poker jest nielegalny (można jedynie grać w kasynie, które ma stosowną licencję), ale Polacy, podobnie jak w przypadku zakładów bukmacherskich, korzystają z zagranicznych portali i masowo grają w pokera przez internet oraz grają nielegalnie ze znajomymi w domowym zaciszu. Wisienką na torcie są mistrzostwa Polski w pokera, które rozgrywane są w Pradze.
Czy będzie lepiej? Tak, bo gorzej już być nie może, jednak to zaledwie mały kroczek w kierunku normalności. W pokera będzie można grać przez internet, ale wyłącznie u państwowego monopolisty – Totalizatora Sportowego. Wciąż nielegalne będzie korzystanie z usług pokerowych gigantów, (np. Pokerstars). Polska spółka nigdy wcześniej nie miała do czynienia z udostępnianiem rozgrywek pokera, więc jej kwalifikacje w tej kwestii budzą spore obawy. Drugim ważnym problemem jest zamknięcie platformy wyłącznie na graczy z terytorium Polski. Nie zagramy przez internet z rywalami z Anglii czy Włoch. Ilość graczy będzie więc ograniczona, a jest ona kluczowa do rentowności przedsięwzięcia. Istnieje słuszna obawa, że na polskich serwerach nie znajdziemy zbyt wielu chętnych do współzawodnictwa, co przełoży się na wysokość wygranych w turnieju. Dokładając do tego jeszcze wysoki podatek (25% kwoty wygranej pomniejszona o kwotę wpisowego za udział w turnieju), ciężko uwierzyć w sprawne działanie polskiej internetowej platformy do gry w pokera.
Co do grania w pokera w towarzystwie znajomych, to tak, będzie legalne, o ile wcześniej zgłosimy ten fakt dyrektorowi izby celnej właściwemu ze względu na miejsce urządzania turnieju, a także jeśli znajdziemy 10 chętnych. Dziewięć osób w pokera grać legalnie nie może. Dodatkowo wygraną mogą być tylko nagrody rzeczowe, których wartość nie przekracza 50% kwoty bazowej określonej w ustawie (jest ona liczona na podstawie m.in. przeciętnego średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw - po dokonaniu stosownych obliczeń będzie to ok. 2000 złotych). Ponadto organizator turnieju pokera poza kasynem „obowiązany jest zainstalować w miejscu organizacji gry system audiowizyjny”. Absurdalnych przepisów w nowej ustawie nie brakuje. Wystarczy wspomnieć, że w zgłoszeniu musimy podać m.in. jakie środki podjęliśmy w celu uniemożliwienia dostępu do gry niepełnoletnim uczestnikom.
Automaty do gier


Z dniem 31 grudnia kończą się ostatnie zezwolenia umożliwiające legalne działanie automatów do gier (wydane na koniec 2009 roku na maksymalny okres 6 lat). Od 2010 roku nie wydawano już nowych licencji. Tak więc wszystkie automaty poza kasynami będą nielegalne. Trzeba przyznać, że jest to idealny czas na wprowadzenie zmian. Według planów Ministerstwa Finansów automaty trafią pod monopol spółki Skarbu Państwa, więc o kontrolę powinno być łatwiej. Liczba jednorękich bandytów zostanie też znacznie ograniczona. W przeszłości wydano 70 tysięcy zezwoleń, od 2017 r. automatów będzie maksymalnie 36 tysięcy. Nie będzie już także podziału na automaty o niskich i wysokich wygranych.
Powrót hossy na rynku złota [Analiza]
![Powrót hossy na rynku złota [Analiza]](https://galeria.bankier.pl/p/b/e/b850cb8e59a173-150-90-273-130-4478-2687.png)
Gdyby żył współcześnie, Sokrates byłby świetnym analitykiem rynkowym. Już 2500 lat temu posiadł fundamentalną zasadę inwestowania: świadomość własnych ograniczeń i nieprzewidywalności rynku. To zastrzeżenie kluczowe dla zrozumienia niniejszego tekstu: nie mogę dać Państwu żadnej gwarancji, że ceny złota nie powrócą poniżej 1.200 czy nawet 1.000 USD za uncję. Jednakże na podstawie dostępnych danych i własnego doświadczenia jestem gotów zaryzykować tezę, że rynek złota wszedł w nowy trend wzrostowy, stanowiący ostatni etap sekularnej hossy rozpoczętej w roku 1999 - pisze Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl
Kto zyska, kto straci?
Przypomnijmy, że dyskutowane były dwa projekty dot. zmian w ustawie hazardowej – ministerstwa finansów i Jarosława Gowina. Jednak ostatecznie ten drugi – bardziej liberalny – odrzucono. Postawiono na monopol i zmniejszenie konkurencji zamiast wolnego rynku. Będzie to na rękę firmom, które obecnie legalnie świadczą zakłady bukmacherskie - usunie się im konkurencję z rynku (a przynajmniej utrudni działanie). W założeniu miał zyskać również Skarb Państwa – monopol automatów do gier oraz przekazanie pokera pod skrzydła Totalizatora Sportowego, którego jedynym udziałowcem jest państwo – jasno na to wskazuje. Ponadto TS w końcu będzie mógł oferować Lotto i inne gry liczbowe przez internet. Zapewne przychody do budżetu się zwiększą, jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że mogłyby zwiększyć się znacznie bardziej, gdyby dopuszczono do rynku zagraniczne firmy i rozsądnie je opodatkowano. A tak szara strefa zapewne i tak w jakimś stopniu będzie działać (i wciąż miliardy zarabiać będą zagraniczne firmy, a nie polskie państwo), a chętnych do legalnego hazardu wciąż będzie mało, bo obliczając prawdopodobieństwo, biorąc pod uwagę opodatkowanie, łatwo dojść do wniosku, że wygrane są nieproporcjonalne względem podejmowanego ryzyka.
Co dalej?
Ustawą zajmie się Sejm po wakacjach. Najpierw jednak projekt musi zostać wysłany do Komisji Europejskiej w celu notyfikacji (należy tak uczynić z aktami prawnymi zawierającymi przepisy techniczne). Od momentu wpłynięcia projektu do KE, rząd przez trzy miesiące nie może uchwalić nowych przepisów – w tym czasie trwa badanie projektu przez unijną instytucję. Wiceszef MF Wiesław Janczyk 28 lipca mówił w wywiadzie dla PAP, że projekt ma zostać wysłany „niezwłocznie”. Teoretycznie uchwalenia nowych przepisów możemy się więc spodziewać w pierwszych dniach listopada. Jednak czy Komisja Europejska nie będzie miała żadnych zastrzeżeń? Tego jednoznacznie stwierdzić się nie da. Warto przypomnieć, że poprzedni rząd nie wysłał projektu ustawy hazardowej do notyfikacji, a jak się później okazało, powinien to zrobić - Europejski Trybunał Sprawiedliwości uznał, że przepisy dot. automatów do gier są przepisami technicznymi, wymagającymi notyfikacji.