To nie biznes, ale sposób życia – przekonują właściciele obiektów agroturystycznych. Brak rąk do pracy i sezonowość to tylko niektóre z ich problemów.
Kraina Szeptów, Chata Magoda i Hańczowa 28 – to miejsca-ostoje, które powstały z silnej potrzeby dokonania w życiu zmian. Troje właścicieli agroturystyki opowiada na łamach Bankier.pl, jak wygląda prowadzenie własnego pensjonatu od momentu zrodzenia się pomysłu do próby zarobienia na ratę kredytu.
Luiza Jałowiecka była przedstawicielką handlową z Dolnego Śląska, Jagoda Miłoszewicz prowadziła dobrze prosperującą firmę w Szczecinie, a Tomasz Lachowicz przez lata obejmował stanowisko redaktora naczelnego „Super Expressu” i "Gazety Krakowskiej". Co ich łączy? Fakt, że pewnego dnia postanowili obrać inny kierunek i zająć się prowadzeniem własnej działalności agroturystycznej. Z przedsiębiorcami rozmawiamy o trudnych początkach, nowych inwestycjach i uciążliwych przestojach w biznesie.


Życie przed i motywacja
Luiza Jałowiecka przed podjęciem decyzji o zmianie dotychczasowego życia pracowała jako przedstawiciel handlowy w korporacji medycznej Boehringer Ingelheim. – Miałam pracę, która zapewniała stały, niemały zresztą dochód, z samochodem służbowym bez limitu kilometrów i przede wszystkim z nienormowanym czasem pracy w terenie, co często wiązało się z możliwością załatwiania wielu spraw prywatnych w tzw. godzinach pracy. Prowadzenie małego, rodzinnego pensjonatu było moim marzeniem od zawsze. Jednak aby móc się w ten sposób realizować, potrzebne było wsparcie najbliższych. Mój partner długo wierzył w moc korporacji i nie chciał niczego zmieniać. Ale i na niego przyszedł moment, kiedy zamiast obiecanego awansu otrzymał dziękczynny uścisk dłoni prezesa.
Tomasz Lachowicz, były długoletni redaktor naczelny "Super Expressu" i "Gazety Krakowskiej", wspomina, że dla niego motywacją do zmiany stał się syndrom wypalenia zawodowego. – Do tego syndrom silnie wzmocniony bezustannie negatywnymi zwrotami z rynku. Bo dwa ostatnie lata były nadzwyczaj ciężkie - spadająca sprzedaż egzemplarzowa i malejąca sprzedaż reklam zmuszała do bezustannego duszenia kosztów. Dziennikarze tracili narzędzia pracy, wielu swoje stanowiska. Po prostu nie miałem już ochoty tego ciągnąć. Wysoka pensja i dobre relacje w pracy nie okazały się dostatecznym powodem, by dalej robić to, co wyjaławiało moją duszę. Nie była to decyzja ani łatwa, ani trudna – normalna. Dojrzewałem do niej jakiś czas, wiele spraw miałem przemyślanych. Gdy już podjąłem decyzję, odczuwałem jednocześnie i ulgę, i obawy.

Jaką formę opodatkowania wybrać?
Własna działalność gospodarcza a podatki
Założyłeś własną firmę? Kolejnym krokiem w jest wybór sposobu rozliczania się ze skarbówką z tytułu osiąganych dochodów. Odpowiednia formy opodatkowania, dopasowana do potrzeb przedsiębiorcy, niesie ze sobą korzyści finansowe. Warto o nich wiedzieć!<BR>
Pobierz e-booka zostawiając zgody, albo zapłać 20 zł
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
Jagoda Miłoszewicz zanim założyła z partnerem Chatę Magoda, prowadziła własne przedsiębiorstwo w Szczecinie. – Najpierw był pomysł taki, żeby zmienić coś, zacząć być bliżej natury. Gonienie za pieniędzmi to nie jest prawdziwe życie.
Stare mieszkanie
Każdy rozmówca posiadał wcześniej kupioną nieruchomość, którą musiał pozostawić. O ile Lachowicz i Miłoszewicz sprzedali swoje spłacone już domy pod Warszawą i w Szczecinie, to Jałowiecka musiała zmierzyć się z niespłaconym kredytem hipotecznym. – Mieliśmy dom w Bardzie, oczywiście kupiony na kredyt, i kiedy podjęliśmy decyzję o kupnie Krainy (skrót nazwy pensjonatu), postanowiliśmy go sprzedać. Musiały upłynąć trzy długie lata, zanim wszystko udało się pozałatwiać i "podopinać". Chociaż do końca żyliśmy w wielkiej niewiadomej.
Próbowaliśmy załatwić kredyt na nową nieruchomość, ale bez większego powodzenia. A muszę przyznać, że próbowaliśmy wszystkiego. Plan był prosty: dostajemy promesę z banku na nowy kredyt, sprzedajemy dom w Bardzie i kupujemy Krainę. Myliliśmy się. Żaden bank nie chciał z nami rozmawiać, ponieważ mieliśmy kredyt hipoteczny i w związku z tym nie mieliśmy już zdolności na nowy.


W końcu postawiliśmy wszystko na jedną kartę – sprzedajemy dom w Bardzie, a później postaramy się o nowy kredyt. I wtedy stały się dwie niezwykłe rzeczy: po pierwsze – błyskawicznie znalazł się kupiec, który zgodził się zapłacić i poczekać 4 miesiące do momentu naszej wyprowadzki, po drugie – moja znajoma lekarka – osoba niezwykła, obdarzona wielkim sercem i wielką wiarą w moje marzenie, postanowiła zostać współkredytobiorcą.
Nowa nieruchomość i nowe inwestycje
Miłoszewicz postanowiła nie korzystać z już wybudowanych obiektów, tylko przenieść górską chatę spod Rzeszowa do Lutowisk. – Przenosiny trwały błyskawicznie. Po podjęciu decyzji zaczęliśmy działać w tym kierunku, czyli przyjechaliśmy w Bieszczady, znaleźliśmy ziemię i zadecydowaliśmy o przeniesieniu obiektu, ponieważ chcieliśmy drewnianą, regionalną chatę. Na samym początku nie musieliśmy brać kredytu hipotecznego, później remontowaliśmy jeszcze jedną chatę i wtedy wzięliśmy na to kredyt, bo z bieżącej działalności nie dało się zarobić i na życie, i na dodatkowe inwestycje.
Jałowiecka wspomina, że przenosiny nie były łatwe. – Musieliśmy wyprowadzić się do końca czerwca. Nie mieliśmy jeszcze ostatecznej decyzji z banku o przyznaniu kredytu, ale jakiś tydzień przed upływem tego terminu zaczęliśmy przewozić dobytek swojego życia do Krainy z nadzieją, że załatwimy formalności, a w ostateczności wydzierżawimy Krainę, a potem nadal będziemy się starać załatwić kredyt. Przez 2 dni, do momentu podpisania aktu notarialnego, mieszkaliśmy z poprzednimi właścicielami – oni na parterze, my na drugim piętrze. Spotykaliśmy się rano w kuchni na kawie. Łatwo nie było, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Lachowicz natomiast nie musiał walczyć ani o kredyt hipoteczny, ani z byłymi mieszkańcami zakupionego obiektu. – Od 1996 roku dobrze zarabiałem, dobrze zarabiała też moja żona. Nie szastaliśmy pieniędzmi, z oszczędności wybudowaliśmy dom pod Warszawą, potem kupiliśmy gospodarstwo w Hańczowej. Dom był w ruinie, nie kosztował więc wiele. Sami nadzorowaliśmy i organizowaliśmy budowę domu pod Warszawą (już go sprzedaliśmy) oraz generalny remont domu w Hańczowej.
Brak pieniędzy
Czy właścicieli agroturystyki dotyka problem braku pieniędzy? Wszyscy rozmówcy zaznaczali, że prowadzenia pensjonatu nie można traktować jako łatwego i przyjemnego sposobu na zarabianie. – To nie jest biznes. To jest sposób życia, a nie biznes i chciałabym to bardzo podkreślić. Jeśli ktoś chce robić biznes, to niech ucieka od agroturystyki jak najdalej – zaznaczała na początku rozmowy z Bankier.pl właścicielka Chaty Magoda. – W Bieszczadach ludzie postrzegają agroturystykę jako jedyny sposób zarabiania pieniędzy. To nie jest nawet moda, ale silny trend. Znamy wielu, którzy sobie z tym nie radzą, pobudowali domy i widzimy, że już są one na sprzedaż. Nie każdemu to zajęcie służy. Jeżeli ktoś to robił wyłącznie na kredytach, to może mieć później problem z ich spłaceniem.


Dla Lachowicza zajęcie się Hańczową 28 wiązało się z życiem na niższym poziomie materialnym niż dotychczas. – Moje dochody są wielokrotnie mniejsze niż w moim poprzednim życiu. I wiedziałem, że tak będzie. Zresztą wszystko, co zarabiam, reinwestuję ciągle w dom, otoczenie, wyposażenie. Czy wystarcza to na życie? Jeszcze nie wiem. To się dopiero rozkręca, robię to rok. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wydam mniej, niż zarobię.
Jałowiecka powiedziała w rozmowie z Bankier.pl, że najważniejsze to zarobić na ratę kredytu. Do niedawna mój partner pracował jeszcze w korporacji, więc było nam łatwiej zachować płynność finansową. Żartujemy, że jak tylko są goście, to możemy chociaż zjeść porządne śniadanie, a tak, to tylko w lodówce światło i ser żółty dla syna. Ale nie jest to do końca prawda. Nie stać nas na wakacje na Karaibach, ale udaje nam się wyjechać na narty w Alpy, a jesienią na krótki urlop do Chorwacji.
– Na początku nie wystarczało środków, aby żyć. Jeżeli komuś się wydaje, że to jest łatwe, to jest w błędzie – dodaje Miłoszewicz.
Jak założyć food trucka

Rośnie moda na food trucki i coraz więcej młodych przedsiębiorców wciąż otwiera nowe punkty. Co należy wiedzieć przed wprowadzeniem w życie własnego biznesplanu?
Jak założyć food trucka

Rośnie moda na food trucki i coraz więcej młodych przedsiębiorców wciąż otwiera nowe punkty. Co należy wiedzieć przed wprowadzeniem w życie własnego biznesplanu?
Życie po
Jak układa się im biznes? – Przez cały czas rozwijamy się i remontujemy. Zrobiliśmy łazienki we wszystkich pokojach, wymieniliśmy dach, wyremontowaliśmy taras, przerobiliśmy i wyposażyliśmy na nowo wszystkie wnętrza. W dawnym budynku gospodarczym właśnie powstała Czarchata – miejsce dobrych praktyk i aktywności twórczej. Przed nami jeszcze wiele pracy i wydatków, ale wierzymy, że damy sobie radę. W czasach, kiedy pracowałam w korporacji, najważniejsze było dla mnie „mieć” – nową szmatę, nowe buty, nowe kosmetyki. Teraz wiem, że ważniejsze jest „być”. Być tu i teraz – ze sobą, z rodziną, z przyjaciółmi, z przyrodą – podsumowuje Jałowiecka, właścicielka Krainy Szeptów.
Właściciele Chaty Magody nie mogą narzekać na brak zainteresowania. – Czekamy na przestoje, ponieważ u nas sezon trwa nieprzerwanie przez pół roku i potem przynajmniej kolejne dwa miesiące mamy gości. Nie mamy problemu z obłożeniem, na przestoje czekamy, żeby odpocząć, bo jest to ciężka, fizyczna praca. Bardzo męcząca. Największym problemem jest brak rąk do pracy. Ludzie na wsi nie chcą pracować, a większość jest na zasiłkach.
– Uczę się kuchni, uczę się wielu czynności, których wcześniej nie wykonywałem, np. piłowania ogromnych ilości drewna piłą łańcuchową, uprawy ziół czy budowania konstrukcji drewnianych, ale w sensie psychicznym życie tu jest łatwe, to w porównaniu z redakcjami, w których pracowałem - prawdziwa bajka – opowiada Lachowicz.
Trzy różne historie pokazują, że nie ma jednej recepty na dobrze prosperującą działalność agroturystyczną. Wszyscy rozmówcy zaznaczali jednak, że własnego pensjonatu nie można traktować jako biznesu. Dla Jałowieckiej, Miłoszewicz i Lachowicza ich pensjonaty stały się zarówno ich pasją, jak i wybranym sposobem na życie.