REKLAMA

Życie po etacie. Rzucili pracę i założyli pensjonat

Weronika Szkwarek2016-06-30 06:00redaktor Bankier.pl
publikacja
2016-06-30 06:00

To nie biznes, ale sposób życia – przekonują właściciele obiektów agroturystycznych. Brak rąk do pracy i sezonowość to tylko niektóre z ich problemów.

Kraina Szeptów, Chata Magoda i Hańczowa 28 – to miejsca-ostoje, które powstały z silnej potrzeby dokonania w życiu zmian. Troje właścicieli agroturystyki opowiada na łamach Bankier.pl, jak wygląda prowadzenie własnego pensjonatu od momentu zrodzenia się pomysłu do próby zarobienia na ratę kredytu. 

Luiza Jałowiecka była przedstawicielką handlową z Dolnego Śląska, Jagoda Miłoszewicz prowadziła dobrze prosperującą firmę w Szczecinie, a Tomasz Lachowicz przez lata obejmował stanowisko redaktora naczelnego „Super Expressu” i "Gazety Krakowskiej". Co ich łączy? Fakt, że pewnego dnia postanowili obrać inny kierunek i zająć się prowadzeniem własnej działalności agroturystycznej. Z przedsiębiorcami rozmawiamy o trudnych początkach, nowych inwestycjach i uciążliwych przestojach w biznesie.

fot. / / chatamagoda.pl

Życie przed i motywacja

Luiza Jałowiecka przed podjęciem decyzji o zmianie dotychczasowego życia pracowała jako przedstawiciel handlowy w korporacji medycznej Boehringer Ingelheim. – Miałam pracę, która zapewniała stały, niemały zresztą dochód, z samochodem służbowym bez limitu kilometrów i przede wszystkim z nienormowanym czasem pracy w terenie, co często wiązało się z możliwością załatwiania wielu spraw prywatnych w tzw. godzinach pracy. Prowadzenie małego, rodzinnego pensjonatu było moim marzeniem od zawsze. Jednak aby móc się w ten sposób realizować, potrzebne było wsparcie najbliższych. Mój partner długo wierzył w moc korporacji i nie chciał niczego zmieniać. Ale i na niego przyszedł moment, kiedy zamiast obiecanego awansu otrzymał dziękczynny uścisk dłoni prezesa.

Tomasz Lachowicz, były długoletni redaktor naczelny "Super Expressu" i "Gazety Krakowskiej", wspomina, że dla niego motywacją do zmiany stał się syndrom wypalenia zawodowego. – Do tego syndrom silnie wzmocniony bezustannie negatywnymi zwrotami z rynku. Bo dwa ostatnie lata były nadzwyczaj ciężkie - spadająca sprzedaż egzemplarzowa i malejąca sprzedaż reklam zmuszała do bezustannego duszenia kosztów. Dziennikarze tracili narzędzia pracy, wielu swoje stanowiska. Po prostu nie miałem już ochoty tego ciągnąć. Wysoka pensja i dobre relacje w pracy nie okazały się dostatecznym powodem, by dalej robić to, co wyjaławiało moją duszę. Nie była to decyzja ani łatwa, ani trudna – normalna. Dojrzewałem do niej jakiś czas, wiele spraw miałem przemyślanych. Gdy już podjąłem decyzję, odczuwałem jednocześnie i ulgę, i obawy.

Własna działalność gospodarcza a podatki

Jaką formę opodatkowania wybrać?

Własna działalność gospodarcza a podatki

Założyłeś własną firmę? Kolejnym krokiem w jest wybór sposobu rozliczania się ze skarbówką z tytułu osiąganych dochodów. Odpowiednia formy opodatkowania, dopasowana do potrzeb przedsiębiorcy, niesie ze sobą korzyści finansowe. Warto o nich wiedzieć!<BR> Pobierz e-booka zostawiając zgody, albo zapłać 20 zł
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl

Pole wypełnione niepoprawnie!
Pole wypełnione niepoprawnie!
Jeśli chcesz fakturę, to wypełnij dalszą część formularza:
Pole wypełnione niepoprawnie!
Pole wypełnione niepoprawnie!
Pole wypełnione niepoprawnie!
Podaj kod w formacie xx-xxx!
Pole wypełnione niepoprawnie!

Jagoda Miłoszewicz zanim założyła z partnerem Chatę Magoda, prowadziła własne przedsiębiorstwo w Szczecinie. – Najpierw był pomysł taki, żeby zmienić coś, zacząć być bliżej natury. Gonienie za pieniędzmi to nie jest prawdziwe życie.

Stare mieszkanie

Każdy rozmówca posiadał wcześniej kupioną nieruchomość, którą musiał pozostawić. O ile Lachowicz i Miłoszewicz sprzedali swoje spłacone już domy pod Warszawą i w Szczecinie, to Jałowiecka musiała zmierzyć się z niespłaconym kredytem hipotecznym. – Mieliśmy dom w Bardzie, oczywiście kupiony na kredyt, i kiedy podjęliśmy decyzję o kupnie Krainy (skrót nazwy pensjonatu), postanowiliśmy go sprzedać. Musiały upłynąć trzy długie lata, zanim wszystko udało się pozałatwiać i "podopinać". Chociaż do końca żyliśmy w wielkiej niewiadomej.

Próbowaliśmy załatwić kredyt na nową nieruchomość, ale bez większego powodzenia. A muszę przyznać, że próbowaliśmy wszystkiego. Plan był prosty: dostajemy promesę z banku na nowy kredyt, sprzedajemy dom w Bardzie i kupujemy Krainę. Myliliśmy się. Żaden bank nie chciał z nami rozmawiać, ponieważ mieliśmy kredyt hipoteczny i w związku z tym nie mieliśmy już zdolności na nowy.

fot. / / krainaszeptow.pl

W końcu postawiliśmy wszystko na jedną kartę – sprzedajemy dom w Bardzie, a później postaramy się o nowy kredyt. I wtedy stały się dwie niezwykłe rzeczy: po pierwsze –  błyskawicznie znalazł się kupiec, który zgodził się zapłacić i poczekać 4 miesiące do momentu naszej wyprowadzki, po drugie – moja znajoma lekarka – osoba niezwykła, obdarzona wielkim sercem i wielką wiarą w moje marzenie, postanowiła zostać współkredytobiorcą.

Nowa nieruchomość i nowe inwestycje

Miłoszewicz postanowiła nie korzystać z już wybudowanych obiektów, tylko przenieść górską chatę spod Rzeszowa do Lutowisk. – Przenosiny trwały błyskawicznie. Po podjęciu decyzji zaczęliśmy działać w tym kierunku, czyli przyjechaliśmy w Bieszczady, znaleźliśmy ziemię i zadecydowaliśmy o przeniesieniu obiektu, ponieważ chcieliśmy drewnianą, regionalną chatę. Na samym początku nie musieliśmy brać kredytu hipotecznego, później remontowaliśmy jeszcze jedną chatę i wtedy wzięliśmy na to kredyt, bo z bieżącej działalności nie dało się zarobić i na życie, i na dodatkowe inwestycje.

Jałowiecka wspomina, że przenosiny nie były łatwe. – Musieliśmy wyprowadzić się do końca czerwca. Nie mieliśmy jeszcze ostatecznej decyzji z banku o przyznaniu kredytu, ale jakiś tydzień przed upływem tego terminu zaczęliśmy przewozić dobytek swojego życia do Krainy z nadzieją, że załatwimy formalności, a w ostateczności wydzierżawimy Krainę, a potem nadal będziemy się starać załatwić kredyt. Przez 2 dni, do momentu podpisania aktu notarialnego, mieszkaliśmy z poprzednimi właścicielami – oni na parterze, my na drugim piętrze. Spotykaliśmy się rano w kuchni na kawie. Łatwo nie było, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Lachowicz natomiast nie musiał walczyć ani o kredyt hipoteczny, ani z byłymi mieszkańcami zakupionego obiektu. – Od 1996 roku dobrze zarabiałem, dobrze zarabiała też moja żona. Nie szastaliśmy pieniędzmi, z oszczędności wybudowaliśmy dom pod Warszawą, potem kupiliśmy gospodarstwo w Hańczowej. Dom był w ruinie, nie kosztował więc wiele. Sami nadzorowaliśmy i organizowaliśmy budowę domu pod Warszawą (już go sprzedaliśmy) oraz generalny remont domu w Hańczowej.

Brak pieniędzy

Czy właścicieli agroturystyki dotyka problem braku pieniędzy? Wszyscy rozmówcy zaznaczali, że prowadzenia pensjonatu nie można traktować jako łatwego i przyjemnego sposobu na zarabianie. – To nie jest biznes. To jest sposób życia, a nie biznes i chciałabym to bardzo podkreślić. Jeśli ktoś chce robić biznes, to niech ucieka od agroturystyki jak najdalej – zaznaczała na początku rozmowy z Bankier.pl właścicielka Chaty Magoda. – W Bieszczadach ludzie postrzegają agroturystykę jako jedyny sposób zarabiania pieniędzy. To nie jest nawet moda, ale silny trend. Znamy wielu, którzy sobie z tym nie radzą, pobudowali domy i widzimy, że już są one na sprzedaż. Nie każdemu to zajęcie służy. Jeżeli ktoś to robił wyłącznie na kredytach, to może mieć później problem z ich spłaceniem.

fot. / / Tomasz Lachowicz

Dla Lachowicza zajęcie się Hańczową 28 wiązało się z życiem na niższym poziomie materialnym niż dotychczas. – Moje dochody są wielokrotnie mniejsze niż w moim poprzednim życiu. I wiedziałem, że tak będzie. Zresztą wszystko, co zarabiam, reinwestuję ciągle w dom, otoczenie, wyposażenie. Czy wystarcza to na życie? Jeszcze nie wiem. To się dopiero rozkręca, robię to rok. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wydam mniej, niż zarobię.

Jałowiecka powiedziała w rozmowie z Bankier.pl, że najważniejsze to zarobić na ratę kredytu. Do niedawna mój partner pracował jeszcze w korporacji, więc było nam łatwiej zachować płynność finansową. Żartujemy, że jak tylko są goście, to możemy chociaż zjeść porządne śniadanie, a tak, to tylko w lodówce światło i ser żółty dla syna. Ale nie jest to do końca prawda. Nie stać nas na wakacje na Karaibach, ale udaje nam się wyjechać na narty w Alpy, a jesienią na krótki urlop do Chorwacji.

– Na początku nie wystarczało środków, aby żyć. Jeżeli komuś się wydaje, że to jest łatwe, to jest w błędzie – dodaje Miłoszewicz.

Jak założyć food trucka

Jak założyć food trucka

Rośnie moda na food trucki i coraz więcej młodych przedsiębiorców wciąż otwiera nowe punkty. Co należy wiedzieć przed wprowadzeniem w życie własnego biznesplanu?

Życie po

Jak układa się im biznes? – Przez cały czas rozwijamy się i remontujemy. Zrobiliśmy łazienki we wszystkich pokojach, wymieniliśmy dach, wyremontowaliśmy taras, przerobiliśmy i wyposażyliśmy na nowo wszystkie wnętrza. W dawnym budynku gospodarczym właśnie powstała Czarchata – miejsce dobrych praktyk i aktywności twórczej. Przed nami jeszcze wiele pracy i wydatków, ale wierzymy, że damy sobie radę. W czasach, kiedy pracowałam w korporacji, najważniejsze było dla mnie „mieć” – nową szmatę, nowe buty, nowe kosmetyki. Teraz wiem, że ważniejsze jest „być”. Być tu i teraz – ze sobą, z rodziną, z przyjaciółmi, z przyrodą – podsumowuje Jałowiecka, właścicielka Krainy Szeptów.

Właściciele Chaty Magody nie mogą narzekać na brak zainteresowania. – Czekamy na przestoje, ponieważ u nas sezon trwa nieprzerwanie przez pół roku i potem przynajmniej kolejne dwa miesiące mamy gości. Nie mamy problemu z obłożeniem, na przestoje czekamy, żeby odpocząć, bo jest to ciężka, fizyczna praca. Bardzo męcząca. Największym problemem jest brak rąk do pracy. Ludzie na wsi nie chcą pracować, a większość jest na zasiłkach.

– Uczę się kuchni, uczę się wielu czynności, których wcześniej nie wykonywałem, np. piłowania ogromnych ilości drewna piłą łańcuchową, uprawy ziół czy budowania konstrukcji drewnianych, ale w sensie psychicznym życie tu jest łatwe, to w porównaniu z redakcjami, w których pracowałem - prawdziwa bajka – opowiada Lachowicz.

Trzy różne historie pokazują, że nie ma jednej recepty na dobrze prosperującą działalność agroturystyczną. Wszyscy rozmówcy zaznaczali jednak, że własnego pensjonatu nie można traktować jako biznesu. Dla Jałowieckiej, Miłoszewicz i Lachowicza ich pensjonaty stały się zarówno ich pasją, jak i wybranym sposobem na życie.

Źródło:
Weronika Szkwarek
Weronika Szkwarek
redaktor Bankier.pl

W Bankier.pl zajmowała się tematyką prawa pracy. Pisała o związanych z nim nadużyciach i wyzwaniach, jakie stoją przed obecnym rynkiem pracownika. W swoich artykułach zajmowała się również problemami polskich i zagranicznych konsumentów. Autorka cyklu "Życie po etacie", w którym opowiadała historie osób decydujących się na zamianę umowy o pracę na własną działalność gospodarczą.

Tematy
Ubezpieczenie NNW Studenta dedykowane dla studentów i uczniów wyższych uczelni z 10% rabatem

Ubezpieczenie NNW Studenta dedykowane dla studentów i uczniów wyższych uczelni z 10% rabatem

Komentarze (59)

dodaj komentarz
~gość
Najlepszy jest oczywiście Pewny Kantor- nazwa zobowiązuje :)
Wszystko sprawnie działa, transakcje są szybkie i bezpieczne! No i dobry spread.
~AJG
Co do wpisów ponizej - moi pracownicy maja bardzo dobre pensje, ale czasami chęci same do pracy nie wystarcza, potrzebne sa tez umiejętności. Mam dosyć tego ze ludzie myślą ze pracodawca to wróg - ja wiem ze mój biznes bez fajnych pracownikow nie istnieje. Pracujemy dla siebie wzajemnie i to wszystkim powtarzam: bez sukcesu mojego Co do wpisów ponizej - moi pracownicy maja bardzo dobre pensje, ale czasami chęci same do pracy nie wystarcza, potrzebne sa tez umiejętności. Mam dosyć tego ze ludzie myślą ze pracodawca to wróg - ja wiem ze mój biznes bez fajnych pracownikow nie istnieje. Pracujemy dla siebie wzajemnie i to wszystkim powtarzam: bez sukcesu mojego pensjonatu nikt z nas nie będzie miał pracy wiec musimy sie wszyscy razem starać. Ja chce każdemu zaplacic jak najwiecej ale skoro klienci płaca tak mało to płace tyle ile mogę i sama sobie jeszcze nie wypłaciłem wypłaty. Nieważne czy był kryzys czy nie - żaden z moich pracownikow nie czekał ani dnia dłużej na wypłatę. Sprzedałam dom po rodzicach zeby wypłacić ludziom na czas. Pracodawca nie zawsze ma kokosy - a ludzie i tak go oceniają i maja za najgorszego. dobry pracodawca szanuje ludzi: daje wolne kiedy trzeba, normalne godziny pracy, dobry sprzęt do pracy, miła atmosferę w pracy, słowa uznania. Płaca jest bardzo ważna ale sa tez inne aspekty których ludzie nie doceniają. Gdybym naprawdę miała kokosy i była taka bogata to napewno nie prowadziłbym pensjonatu tylko leżała na plazy
~AJG
Ja tez teraz jestem właścicielka pensjonatu po wielu latach pracy w najwiekszych korporacjach na swiecie. Mniejsze zarobki, praca 24/7, biurokracja - tego sie spodziewałam. Co mnie najbardziej jednak zaskoczyło jest to jak w tych małych miejscowościach jest bardzo trudno jest znaleźć świetny personel. Gdy pracując jeszcze w biurze Ja tez teraz jestem właścicielka pensjonatu po wielu latach pracy w najwiekszych korporacjach na swiecie. Mniejsze zarobki, praca 24/7, biurokracja - tego sie spodziewałam. Co mnie najbardziej jednak zaskoczyło jest to jak w tych małych miejscowościach jest bardzo trudno jest znaleźć świetny personel. Gdy pracując jeszcze w biurze potrzebowałam nowego pracownika headhunterowcy bili sie z ofertami i czasami miałam aż 300 odpowiednich kandydatów na jedno stanowisko. W małych miejscowościach jest inaczej: młodzież chce wyjechać i nie widzi przyszłości dla siebie w hotelarstwie. Gdy pytam na rozmowie o prace o media społecznościowe kandydaci robią duże oczy... Gdy pytam co wiedza o mojej firmie mówią ze przechodzą czasami koło mojego pensjonatu. Trzeba sie przestawić :-) Ale jak sie juz znajdzie fajnych ludzi to w tym biznesie jest to naprawdę różnica pomiędzy sukcesem a porażka.
~StanRS
A tu, w tym linku menażeria polskojęzyczna macie dobrze to wszystko opisane:

http://konserwatyzm.pl/artykul/13751/do-wolny-k-a-rynek/
~StanRS
Ale bzdury! Jak płacą po 5-6 złotych w dodatku na czarno, albo na umowie śmieciowej, to nie dziwię się, że brakuje rąk do pracy. Zresztą na wsi i w małych miasteczkach wszyscy się znają i jakby ktoś poszedł do nich pracować (nawet za taką lichą stawkę), to już MOPS lub GOPS dowie się z prędkością światła, a wtedy zasiłek zostanie Ale bzdury! Jak płacą po 5-6 złotych w dodatku na czarno, albo na umowie śmieciowej, to nie dziwię się, że brakuje rąk do pracy. Zresztą na wsi i w małych miasteczkach wszyscy się znają i jakby ktoś poszedł do nich pracować (nawet za taką lichą stawkę), to już MOPS lub GOPS dowie się z prędkością światła, a wtedy zasiłek zostanie wstrzymany, a nawet będą żądać zwrotu zasiłków do tej pory pobieranych.

Dlatego jak tacy "byznesmeny" nie zapłacą dobrze ludziom, to ludzie nie będą chcieli za pieniądze niewiele większe niż zasiłki pracować u nich. Tak jest na całym świecie. A później się menażeria polskojęzyczna dziwi, że ludzie wyjeżdżają za granicę pracować za o wiele większe pieniądze niż jałmużna od polskojęzycznych "byznesmenów".
~Grzechu_comeback
To może inaczej. Szanowni państwo. SZTUKA układania kafelków, czy strugania w drewnie też ma swoją cenę. I to WIĘKSZĄ niż sztuka nabijania klientów w korpo.... Doceniacie to póki macie kogo doceniać. Bo z jednej strony, jedynie słuszni mędrkowie dorżnęli zawodówki, a z drugiej jeszcze większy mędrek, wspierany przez podobno wykształcony To może inaczej. Szanowni państwo. SZTUKA układania kafelków, czy strugania w drewnie też ma swoją cenę. I to WIĘKSZĄ niż sztuka nabijania klientów w korpo.... Doceniacie to póki macie kogo doceniać. Bo z jednej strony, jedynie słuszni mędrkowie dorżnęli zawodówki, a z drugiej jeszcze większy mędrek, wspierany przez podobno wykształcony byznes, wywalił na pysk miliony fachowców z kraju, z trzeciej strony ogarnięci nieograniczoną chciwością prezesi płacący pod stołem 4 zł na godz. Ten ostatni przypadek z życia wzięty. z pewnego dużego miasta zamieszkiwanego wcześniej przez jedną z bohaterek, tej reklamy. Firma podpisała taką umowę z obcokrajowcami, z której się...... nie wywiązała, bo "zleceniodawca" nie zapłacił. Jakby to "zleceniodawca" podpisywał umowy z ludźmi. Tak wygląda zarządzanie ryzykiem w polskim grajdołku. A Prezes.... jak to Prezes, złotym mercedesem się wozi....
~prawdawgały
Grzechu dyżurny PISarczyk na forum , dba by suweren był zadowolony ;)

Dla przypomnienia : suweren to zwierzchnik nad prezydentem,premierem reprezentowany jednoosobowo przez Prezesa Polski.

Przy okazji jak przegramy wina TUSKA !
Jak wygramy zasługa PREZESA !
~Grzechu_comeback odpowiada ~prawdawgały
słowo "dyżurny" pompuje moją próżność, bo wskazuje, ze ktoś TO czyta. Nawet, ci mający pełne gacie z powodu odstawienia koryta....Jedź do AGRO, posłuchaj ptaszków, poproś o meliskę, bo kompletnie nie wiadomo do kogo i do czego się czepiasz....Co do "winy" to nic się nie zmieniło, bo Schetino nawet za Brexit obwinił.słowo "dyżurny" pompuje moją próżność, bo wskazuje, ze ktoś TO czyta. Nawet, ci mający pełne gacie z powodu odstawienia koryta....Jedź do AGRO, posłuchaj ptaszków, poproś o meliskę, bo kompletnie nie wiadomo do kogo i do czego się czepiasz....Co do "winy" to nic się nie zmieniło, bo Schetino nawet za Brexit obwinił..... wiadomo kogo. POsłanka, za TEMPERATURĘ w sali sejmowej obwiniła wiadomo kogo. ON ma coraz więcej zajęć. Bo już nie tylko kontroluje Sejm, Trybunał, Rząd, Prezydenta, ale nawet wpływa na decyzje innych państw!!!!
Czy Tusk też tak potrafi????
~cccc
Jak tak cie czytam to się zastanawiam. Niby nie głupi, ale poglądy masz takie dziwne że sam już nie wiem, pijesz,coś wciągasz ?
Po ilości komentarzy to też w pracy się nie przemęczasz a po pensje pewnie pierwszy w kolejce
Dlatego tak bronisz niby bezrobotnych leni.
Niech idą pracować "okazjonalna fucha, przez którą
Jak tak cie czytam to się zastanawiam. Niby nie głupi, ale poglądy masz takie dziwne że sam już nie wiem, pijesz,coś wciągasz ?
Po ilości komentarzy to też w pracy się nie przemęczasz a po pensje pewnie pierwszy w kolejce
Dlatego tak bronisz niby bezrobotnych leni.
Niech idą pracować "okazjonalna fucha, przez którą stracą zasiłek" to zachęta do lenistwa
Żeby im dać zasiłek trzeba zabrać pracującemu. Czy to możesz zrozumieć!!!!!
~prawdawgały odpowiada ~Grzechu_comeback
Grzechu ty już masz mózg tak sformatowany na prawo że na Lewadnowskiego mówisz Prawandowski
Zwróć uwagę, że już trochę czasu rządzi tzw."DOBRA ZMIANA" , a ty tylko a PO to a PO tamto... a Tusk to a Schetyna tamo itd.itp.
Nie żyj wspomnieniami , żyj teraźniejszością ...

Powiązane: Praca

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki