Dane z rynku mieszkaniowego i hipotecznego sugerują, że Polacy są chętni do zakupu lokali kosztujących 200-300 tys. zł. Warto zatem sprawdzić, jaki metraż jest dostępny za taką kwotę w największych miastach kraju i porównać aktualne wyniki do wartości sprzed 10 lat. Po ostatnich wzrostach cen lokali zestawienie wyników z III kw. 2008 r. oraz III kw. 2018 r. niestety prezentuje się mniej optymistycznie, niż można by sądzić.


Kwota 200 tys. zł zwykle wystarczy tylko na kawalerkę lub małe "M2"
W pierwszej kolejności warto przyjrzeć się metrażowi lokali, który aktualnie można kupić za 200 i 300 tys. zł na terenie miast wojewódzkich. Zdaniem ekspertów portalu RynekPierwotny.pl taka analiza opiera się na niedawno opublikowanych danych Narodowego Banku Polskiego z III kw. 2018 r. Badania NBP wskazują, że miniony kwartał był kolejnym okresem, w którym przeważały wzrosty średnich transakcyjnych cen nowych i używanych mieszkań.
Ze względu na dynamikę cen „M” z rynku pierwotnego oraz wtórnego możliwości zakupowe osób dysponujących kwotą 200 i 300 tys. zł przedstawiają się gorzej niż chociażby rok temu. Suma wynosząca 200 rys. zł w przypadku miast wojewódzkich zwykle wystarczy do zakupu niewielkiego mieszkania ze średnią ceną 1 mkw. Takie lokum z Warszawy będzie liczyć sobie zaledwie 23-24 mkw. (patrz poniższy wykres).
Kiepskimi wynikami cechują się również cztery inne metropolie: Gdańsk, Wrocław, Poznań oraz Kraków. Nawet w takich miastach jak Lublin oraz Rzeszów kwota rzędu 200 tys. zł nie wystarczy do zakupu przeciętnego „M” większego niż 40 mkw. Pozytywnym wyjątkiem jest tylko Zielona Góra. W tym mieście z zachodniej Polski 200 tys. zł wystarcza na zakup przeciętnego mieszkania o powierzchni 51 mkw. (rynek pierwotny) oraz 57 mkw. (rynek wtórny).
Wzrost kwoty przeznaczonej na zakup lokalu do 300 tys. zł oczywiście znacząco zwiększą możliwości nabywcze przykładowego mieszkańca miast wojewódzkich. W przypadku metropolii taka kwota nadal nie pozwala jednak na zakupowe szaleństwo. Najbardziej skrajny jest oczywiście przykład Warszawy, gdzie za 300 tys. zł można nabyć jedynie typowy lokal o powierzchni 35 mkw. (rynek pierwotny) - 37 mkw. (rynek wtórny). Mieszkanie o takiej wielkości będzie kawalerką albo małym "M2". Niewiele lepiej wyglądają możliwości zakupowe mieszkańców Krakowa (43-45 mkw.) i Gdańska (41-42 mkw.). Co ciekawe, w świetle ostatnich danych to właśnie stolica Pomorza stała się drugą „najdroższą” metropolią.


Mieszkanie za 300 000 zł najbardziej zmalało w Rzeszowie i Opolu
Według portalu RynekPierwotny.pl ze względu na inflację oraz wzrost zarobków kwota 300 tys. zł przeznaczona na zakup mieszkania obecnie wygląda mniej okazale niż 10 lat wcześniej. Tym niemniej warto sprawdzić, jak pomiędzy III kw. 2008 r. i III kw. 2018 r. zmienił się metraż, który można kupić za 300 tys. zł w miastach wojewódzkich. Poniższa tabela uwzględniająca zarówno rynek wtórny, jak i rynek pierwotny, przedstawia średnią powierzchnię mieszkania za 300 tys. zł w III kw. 2008 r. oraz zmianę tego wskaźnika względem III kw. 2018 r.


Dodatnie zmiany powierzchni widoczne w powyższej tabeli (wiersz czwarty i piąty) sygnalizują wzrosty możliwości nabywczych za 300 tys. zł. Po przeanalizowaniu danych NBP okazuje się jednak, że w grupie miast wojewódzkich zdecydowanie przeważają spadki. Takie ujemne zmiany oznaczają, że w III kw. 2018 r. przeciętna powierzchnia mieszkania za 300 tys. zł była mniejsza niż 10 lat wcześniej.
Najbardziej dotkliwe spadki możliwości nabywczych dotyczyły Rzeszowa oraz Opola. W pierwszym ze wspomnianych miast nowe mieszkanie za 300 tys. zł przeciętnie skurczyło się aż o 19,6 mkw. Jeżeli chodzi o Opole, to modelowy lokal zmalał o 16,9 mkw. (rynek pierwotny) oraz 16,3 mkw. (rynek wtórny). Bardzo sugestywny jest fakt, że po dziesięciu latach przeciętne mieszkanie kosztujące 300 tys. zł było znacznie większe tylko na terenie Krakowa (+5,0 mkw./rynek pierwotny), Poznania (+4,1 mkw./rynek wtórny) i Kielc (+4,5 mkw./rynek wtórny).
Andrzej Prajsnar