Po dwóch niezbyt udanych sesjach czwartek przyniósł solidne wzrosty na nowojorskich giełdach. Na rynku spekuluje się, że Rezerwa Federalna może jednak zrezygnować z czerwcowej podwyżki stóp procentowych.


S&P500 zakończył sesję na poziomie 4 221,02 pkt., zyskując 0,99%. Średnia przemysłowa Dow Jonesa urosła jednak tylko o 0,47%, kończąc dzień na pułapie 33 061,57 pkt. Znów najlepiej wypadł Nasdaq, który poszedł w górę o 1,28% i dotarł na wysokość 13 100,98 pkt.
Na Wall Street mówi się, że kierownictwo Rezerwy Federalnej może jednak zrezygnować z czerwcowej podwyżki stóp procentowych. Rynek terminowy wycenia szanse 25-podwyżki już tylko na 24%, podczas gdy jeszcze dwa dni temu było to 67%. FOMC zbiera się już za niespełna dwa tygodnie.
Oczekiwania rynków finansowych nieco dziwią w kontekście publikowanych ostatnio danych makro. Ponownie bardzo mocno zaprezentowały się dane z rynku pracy. Ankieta ADP pokazała, że w maju w sektorze prywatnym przybyło 278 tys. etatów – czyli o ponad sto tysięcy więcej, niż oczekiwano. Na bardzo niskim poziomie utrzymują się też cotygodniowe statystyki wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
Ale rynek wyraźnie chce wierzyć, że majowa podwyżka stopy funduszy federalnych była ostatnią w cyklu i że w czerwcu Fed zrobi „pauzę” i po raz pierwszy od stycznia 2022 roku powstrzyma się przed podwyżką kosztów kredytu. Ton tej narracji w czwartek nadały zwykle kompletnie pomijane dane o jednostkowych kosztach pracy, które w I kwartale miały wzrosnąć „tylko” o 4,2% (w ujęciu annualizowanym) wobec oczekiwanych 6%. To miałby sygnalizować słabość presji płacowej.
Mniej optymistyczne dane znów napłynęły jednak z przemysłu. Wskaźnik ISM dla sektora wytwórczego w maju pozostał na recesyjnym terytorium, nieznacznie obniżając się do 46,9 pkt. względem 41,7 pkt. w kwietniu. Wyraźnie w dół poszedł komponent cen, ale mocno obniżył się też subindeks nowych zamówień, co trudno uznać za dobrą informację.
Bez zaskoczeń odbyło się za to na froncie politycznym. Izba Reprezentantów w ramach dwupartyjnego porozumienia gładko przegłosowała zawieszenie limitu zadłużenia do stycznia 2025 roku. Głosowanie w kontrolowanym przez Demokratów Senacie wydaje się być tylko formalnością. Dzięki temu rząd USA będzie mógł się zadłużać praktycznie bez ograniczeń i zniknie i tak niezbyt realne widmo niewypłacalności supermocarstwa.