Dyrektywa CRD IV i Rozporządzenie CRR wprowadzą do europejskiego porządku prawnego najnowsze rekomendacje Komitetu Bazylejskiego, określane mianem Basel III. Regulacje wymuszą na bankach zmniejszenie stopnia lewarowania poprzez podwyższenie wymogów kapitałowych i zmiany oceny ryzyka niektórych aktywów. Ponadto nakładają dodatkowe wymogi w obszarze płynności i ujawniania zajmowanych pozycji.
Wyboista droga do unii
![]() | » Tusk oddaje nadzór bankowy za 400 mld złotych |
Początkowo zakładano, że unia bankowa oparta na dyrektywach zacznie funkcjonować od początku 2013 roku. Jednak mimo postępu w kilku obszarach prace nie zostały jeszcze zakończone. Stąd konieczność przesunięcia pełnej implementacji najnowszych wytycznych na bliższej nieokreśloną przyszłość.
Chociaż do wejścia w życie nowych wytycznych jeszcze daleko, to już dzisiaj wywołują one popłoch wśród europejskich banków. Według szacunków Komisji Europejskiej potrzeby kapitałowe unijnych banków wynoszą aż 545 mld euro, i to tylko w przypadku największych podmiotów. W kryzysowych warunkach pozyskiwanie kapitału drogą emisji akcji jest niezwykle trudne i niewątpliwie nie leży w interesie ich właścicieli.
Kowalski a wymogi kapitałowe
Z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca Unii szykowane dyrektywy nie są najlepszym rozwiązaniem. Konieczność sprostania surowym wymogom kapitałowym przy utrudnionym pozyskiwaniu środków z rynku oznacza przeniesienie kosztu reformy na klientów. Należy więc oczekiwać ograniczenia dostępności kredytu, a także wzrostu prowizji i ogólnych kosztów usług bankowych.
Jednak groźba nie dotyczy Polski. Przez ostatnie lata Komisja Nadzoru Finansowego dbała o to, aby banki działające w Polsce utrzymywały wysokie współczynniki wypłacalności (we wrześniu 14 proc.), co umieszcza nasz sektor w europejskiej czołówce. Ponadto już w 2007 roku KNF wprowadziła regulacje dotyczące płynności. Tym samym wpływ nowych regulacji na banki działające nad Wisłą będzie zdecydowanie mniejszy niż na europejskie.
Dzięki właściwej postawie KNF jako klienci banków nie musimy obawiać się nadchodzących reform w takim stopniu, jak mieszkańcy krajów zachodnioeuropejskich. Szkoda tylko, że polski rząd zdecydował się przekazać nadzór Europejskiemu Bankowi Centralnemu.
Piotr Lonczak
Bankier.pl
p.lonczak@bankier.pl
























































