Blisko 4 mln Polaków czeka dzisiaj w kolejce do lekarzy specjalistów; ponad 500 tys. osób czeka na miejsce w szpitalu w związku ze stanem ostrym czy przewlekłym – powiedział w czwartek w Kaliszu na konferencji prasowej lider PO Donald Tusk. Zniesienie limitów NFZ w lecznictwie szpitalnym ma znacząco skrócić czas oczekiwania na konsultacje i zabiegi - dodał.


W ramach akcji objazdu "Tuskobusem" przewodniczący PO odwiedził w czwartek Wojewódzki Szpital Zespolony w Kaliszu.
Na konferencji prasowej poruszył temat problemów, z jakimi - jak mówił - boryka się służba zdrowia. „Nie ulega wątpliwości, że jedną z największych bolączek odczuwanych przez każdą Polkę i Polaka są kolejki do lekarzy specjalistów i codzienna bitwa o czas. Wiemy, jak ważny jest czas dla ludzi chorych, czekających na poradę, leczenie, pobyt w szpitalu. Tu nie chodzi o politykę, a o zdrowie i życie ludzi” - powiedział szef PO.
Poinformował, że blisko 4 mln Polaków czeka obecnie w kolejkach do specjalistów; ponad 500 tys. osób czeka na miejsce w szpitalu w związku ze stanem ostrym czy przewlekłym.
Tusk przypomniał postulat programowy Koalicji Obywatelskiej: zniesienia limitów NFZ w lecznictwie szpitalnym, co – według KO - ma znacząco skrócić czas oczekiwania na konsultacje i zabiegi.
„Przy zniesieniu limitów nie zwiększy się od razu liczba lekarzy czy pielęgniarek, ale to jest warunek konieczny, żeby budować system racjonalnego wykorzystania na początek tego, co mamy i by powstał system motywacyjny, by przyszło więcej młodych ludzi, którzy chcą ratować zdrowie i życie ludzi. Szpital w Kaliszu czeka na młodych onkologów. Mimo wolnych miejsc, przez dwa lata nie było kandydata do rezydentury w Kaliszu” – zauważył Tusk.
Tusk zwrócił też uwagę na brak kadry medycznej w psychiatrii. „Młody człowiek, młoda studentka pięć razy zastanowi się, zanim wybierze psychiatrię kliniczną. Małe pieniądze, mało tego typu placówek, konieczność wyjazdu do innego miasta. Ludzie muszą mieć motywację, ale też sprawiedliwe wynagrodzenie” – oświadczył.
Dyrektor szpitala mówi o bolączkach polskiej ochrony zdrowia
Dyrektor kaliskiego szpitala Radosław Kołaciński powiedział, że motto placówki, które brzmi "Zdrowie pacjenta najwyższym prawem” dedykuje aktualnie rządzącym.
„Służba zdrowia w Polsce potrzebuje stabilizacji i przewidywalności. Tego dzisiaj nie mamy. Jako szpital nie wiemy, jakie będziemy mieli finansowanie czy kontraktowanie w kolejnych latach. Najprostszym rozwiązaniem jest wprowadzenie bezlimitowych procedur medycznych, by ten +rozpędzony pociąg+, te operacje wykonywane w nocy nie były wyhamowane przed końcem roku. To jest bolączka wszystkich szpitali. Dyrektor musi rozważyć, czy zapłacić wynagrodzenie, zapłacić za leki, czy leczyć pacjentów” – powiedział Kołaciński.
Kierownik oddziału chirurgii ogólnej, onkologicznej małoinwazyjnej dr Sławomir Kaczmarek powiedział, że „wykonaliśmy dużą pracę, wykonaliśmy dużo więcej zabiegów niż jest w stanie opłacić NFZ. Jednym z konkretów proponowanych przez Koalicję Obywatelską jest zniesienie limitów. Liczymy, że uda się to zmienić. My +pływamy+ - jako szpital, współpracując z Urzędem Marszałkowskim, z lekarzami - w +morzu+ pewnych zależności finansowych, a jako lekarze chcemy skupić się na merytoryce” – powiedział. Dodał, że brakuje młodych ludzi do pracy, których trzeba nauczyć i wyszkolić, żeby zapewnić ciągłość świadczeń zdrowotnych.
Kierownik oddziału onkologii klinicznej dr Krzysztof Rożnowski wskazywał, że bolączką jest brak dostępu do nowoczesnych leków. „W rozwiniętych krajach obserwujemy wzrost zachorowań na nowotwory. W rozwiniętych krajach, które mają dostęp do najnowocześniejszych leków, jest zatrzymanie, a nawet spadek umieralności pacjentów. U nas, niestety, oba te trendy - zachorowalność i umieralność - cały czas rosną. Oddział onkologiczny w Kaliszu nie dysponuje takimi samymi możliwościami leczenia farmakologicznego, którymi dysponują duże ośrodki kliniczne czy centra onkologii. Bolączką jest centralizacja leczenia onkologicznego, do której prowadzi obecna władza” – ocenił.
Wyjaśnił, że plan sieci szpitali onkologicznych zakłada, że pacjent nie powinien mieć dalej niż 30 km do wysokospecjalistycznego szpitala. „Mimo odpowiedniego zespołu, nie mamy dostępu do leków przez tzw. programy lekowe, wymyślone przez NFZ, które są reglamentacją leków a nie ułatwieniem dostępu do nich. NFZ przyjmuje, że nasz oddział nie spełnia wymyślnych kryteriów i nie otrzymuje zgody na wykonywanie leczenia” - powiedział lekarz. Dodał, że ta sytuacja powoduje, że kaliscy pacjenci, by leczyć się, muszą jeździć do ośrodków w Poznaniu czy Wrocławiu.(PAP)
autorka: Ewa Bąkowska
bak/ sdd/