

W piątek pojawiło się wezwanie na akcje Lubawy, które budzi spore kontrowersje wśród inwestorów. Cena zaproponowana przez głównego akcjonariusza wyraźnie odbiega od tej z czwartkowego zamknięcia.
Stanisław Litwin i zależna od niego cypryjska spółka Silver Hexarion Holdings wzywają do sprzedaży 22,2 mln akcji Lubawy, oferując po 0,86 zł za walor - podał Dom Maklerski Banku Handlowego. W wyniku wezwania Stanisław Litwin, bezpośrednio i pośrednio, chce posiadać 99,2 mln akcji Lubawy, stanowiących 66 proc. kapitału zakładowego spółki. Zapisy w wezwaniu rozpoczną się 28 maja i zakończą 10 czerwca. Silver Hexarion Holdings aktualnie kontroluje 48 proc. akcji Lubawy.
Wezwanie budzi jednak spore kontrowersje wśród inwestorów. Głównym powodem jest cena, 86 groszy zaoferowane przez Litwina i jego cypryjski wehikuł, nijak mają się do wczorajszej ceny z zamknięcia, gdy za Lubawę płacono aż 1,2 zł. Efekt? O ile zazwyczaj wezwania podbijają cenę papierów, tak Lubawa piątkową sesję zaczęła od spadków o 11 proc.
Słów krytyki nie szczędzą m.in. forumowicze Bankier.pl. Wśród kilku wątków dotyczących wezwania znajdują się głównie negatywne komentarze. - Chyba ich głowa boli, po takiej cenie nikt zdrowo myślący nie odda - stwierdził wprost użytkownik publikujący pod nickiem ~`mz.
Warto dodać, że w prawie spółkowym znajduje się zapis chroniący akcjonariuszy przed zaniżoną ceną wezwania. Mówią one, iż proponowana cena nie powinna być niższa, niż średnia cena z ostatnich 6 miesięcy poprzedzających ogłoszenie wezwania. Wspomniana średnia dla Lubawy wynosi... 86 groszy. Cypryjski wehikuł Litwina poszedł więc po najmniejszej linii oporu.
Ciekawy jest również fakt, że wczoraj wieczorem pojawił się komunikat o sprzedaży drobnego pakietu akcji (0,04 proc.) przez... Łukasza Litwina, czyli syna wspomnianego Stanisława. Jak tłumaczy Litwin junior operacja została przeprowadzona, by uniknąć podejrzeń o działanie w porozumieniu z ojcem. Przypomnijmy, Litwin senior wzywa na 66 proc. akcji. To próg umocowany prawnie i przekroczenie go nawet o 0,04 proc. robiłoby z tego punktu widzenia różnicę.
Warto wspomnieć, że taka dysproporcja pomiędzy obecną ceną, a średnią z ostatnich 6 miesięcy to efekt gwałtownego skoku wartości papierów Lubawy z początku kwietnia, gdy w trakcie jednej sesji podrożały one o połowę. Najprawdopodobniej inwestorzy nastawiali się wówczas, że dostawca m.in. wyposażenia dla służb mundurowych i materiałów BHP, poprawi wyniki finansowe w związku z epidemią. Pod koniec kwietnia spółka przyznała, że rzeczywiście widzi wzrost zainteresowania częścią swoich produktów.
Adam Torchała
