Problem w tym, że nikt nie chce pracować za... tysiąc złotych. Niestety, to nie koniec problemów, bo w planach firmy jest budowa nowego zakładu w Chojnicach i tu trzeba będzie znaleźć kolejnych 400 osób do pracy. Obecnie w swoich zakładach SEKO zatrudnia ich około 500. - Potrzebujemy pracowników do prostych prac manualnych - mówi Dariusz Żmija, dyrektor ds. techniczno-organizacyjnych w spółce. - Nie wymagamy wykształcenia i żadnych kwalifikacji. Pracowników szkolimy sami. Nasza produkcja charakteryzuje się sezonowością, a od teraz do świąt Bożego Narodzenia i później do Wielkanocy mamy najwięcej pracy i największe zapotrzebowanie na pracowników.
- Od ręki dajemy umowę do kwietnia - mówi Jadwiga Szmaglińska, główna kadrowa SEKO. Zarobki na stanowisku pracownika przetwórstwa rybnego oscylują w granicach 1 tys. zł netto. - To jest początkowa płaca przy minimalnej stawce godzin - mówi Szmaglińska. - Do tego dochodzą stawki za nadgodziny, dodatki i premie. Możliwość uzyskanie podwyżek też jest u nas duża. Inne zakłady płacą mniej, a my do tego zawsze płacimy na czas - wylicza zalety.
Szmaglińska uważa, że firmie szkodzi zła sława, która nie ma potwierdzenia w rzeczywistości. - Są panie, które panicznie bały się u nas pracować, bo nasłuchały się różnych złych opowieści o warunkach w zakładzie - mówi. - Po pierwszym dniu, na pytanie jak się pracowało, odpowiadały: świetnie! Jedyną niedogodnością jest to, że trzeba stać.
Co na to przedstawiciele pracowników?
Martę Pióro, rzecznika Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", nie dziwi jednak, że za tysiąc złotych nie ma chętnych do pracy w przetwórni ryb. - Płaca powinna być taka, żeby wystarczała na godne życie - mówi Pióro. - Nie sądzę, żeby za tysiąc złotych można było utrzymać rodzinę i dom. Praca jest sama w sobie wartością, ale pracowanie i jednoczesne staranie się o zapomogi socjalne przecież mija się z celem.
Co myślą pracodawcy?
- W tej branży tysiąc złotych na rękę to i tak nie jest najniższa płaca - mówi z kolei Kazimierz Wojnicz, prezes Krajowej Izby Producentów Ryb. - Nie można wymagać więcej za prostą pracę przy obróbce ryb. Związki zawodowe swoje, pracodawcy swoje. Wybór należy do... pracownika.
NaszeMiasto.pl
Wojciech Piepiorka