![]() |
Amerykańskie indeksy spadały w poniedziałek, w reakcji na sposób rozwiązania kryzysu cypryjskiego. Warunki bailoutu, które okazały się dotkliwe głównie dla obywateli Cypru, Rosji i Wielkiej Brytanii, podważają równocześnie zaufanie do sektora bankowego w całej Europie.
Szczególnie zaniepokojeni mogą czuć się akcjonariusze włoskich i hiszpańskich banków, których aktywa mogą być następne w kolejce do restrukturyzacji. W obawie przed tym inwestorzy na Wall Street wyprzedawali akcje i mimo początkowo pozytywnego przebiegu sesji (+0,5% S&P500), notowania zakończono na poziomie 0,3% poniżej zeszłotygodniowego zamknięcia.
1 pkt do historycznego rekordu
S&P500, który w odróżnieniu od indeksu Dow Jones, nie osiągnął jeszcze nowych historycznych rekordów, otarł się o szczyt zaledwie 1 pkt poniżej rekordu z 2007 r. Sam DJ zakończył notowania 0,4% niżej. Indeksy na Wall Street zaczynają obecnie piąty rok, trwającej od 2009 r., hossy. Byki wspierane są przez działania Rezerwy Federalnej, która interweniuje na rynku, starając się przenieść optymizm z Wall Street do gospodarki.
Tej strategii w trakcie publicznego wystąpienia bronił dziś Ben Bernanke podczas odczytu w London School of Economics. Tymczasem szef rezerwy federalnej z Nowego Jorku, William Dudley poinformował, że FED będzie kontynuował swoją politykę do czasu zauważenia poprawy na rynku pracy, który w obliczu cięć w sektorze budżetowym, obecnie nie wykazuje znaczących objawów ożywienia.
Blackberry, Linux i Dell
Najciekawszymi akcjami na Wall Street w trakcie poniedziałkowej sesji były papiery RIM, które traciły 4,6 proc. po tym, gdy Goldman Sachs obniżył im rekomendację z "kupuj" do "neutralnie". Podobnie z powodu obniżenia ratingu spadały o 3,6% akcje Red Hat, producenta systemu operacyjnego Linux. Gwiazdą sesji był jednak Dell, którego akcje drożały o 2,6% po tym, gdy ujawniono, że Blackstone - największy światowy funduszy inwestycyjny, chce przejąć komputerową firmę.
Dla szerokiego rynku w Stanach mijający poniedziałek był pierwszym spadkowym dniem od 10 sesji. Mimo pozytywnych danych płynących z gospodarki, która stymulowana tanim pieniądzem oddala od siebie widmo recesji, pozostają wątpliwości dotyczące powrotu kryzysu zaufania do banków. Amerykańskim inwestorom może zabraknąć paliwa do forsowania kolejnych szczytów w obliczu potencjalnej paniki bankowej w Eurolandzie.
Dopóki negatywne sygnały z Europy będą dominować w nagłówkach prasowych za Oceanem, nie tylko kolejne rekordy zostaną odłożone w czasie, ale również ryzyko potencjalnej korekty utrzyma się na wysokim poziomie.
J.R.