REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTO

Obowiązkowe OC dla rowerzystów to nie taki zły pomysł? Wysokość odszkodowań często zbliża się do kwot w wypadkach samochodowych

2024-09-15 06:00
publikacja
2024-09-15 06:00

Czasem rowerzysta musi zapłacić sporą sumę np. za porysowane auto. Analizujemy wyroki obciążające rowerzystów większymi kwotami.

Obowiązkowe OC dla rowerzystów to nie taki zły pomysł? Wysokość odszkodowań często zbliża się do kwot w wypadkach samochodowych
Obowiązkowe OC dla rowerzystów to nie taki zły pomysł? Wysokość odszkodowań często zbliża się do kwot w wypadkach samochodowych
fot. LALS STOCK / / Shutterstock

Polski ustawodawca nie spieszy się z wprowadzeniem obowiązku ubezpieczeniowego dla części użytkowników dróg: rowerzystów czy kierujących hulajnogami elektrycznymi. Tymczasem ubezpieczenie OC e-hulajnogi obowiązuje już m.in. w Niemczech, Francji i Norwegii. Jednocześnie wartość szkód oraz wysokość wypłat odszkodowań za zdarzenia spowodowane przez rowerzystów i kierujących hulajnogami często zbliża się do kwot w wypadkach spowodowanych przez kierowców.

Taka sytuacja, czyli brak obowiązku wykupienia OC, nie oznacza oczywiście zwolnienia rodzimych rowerzystów z konsekwencji spowodowanych wypadków drogowych. Obowiązek ubezpieczeniowy i odpowiedzialność cywilna za wypadek to bowiem dwie odrębne kwestie. Czasem chodzi o konieczność zapłaty kwot, które nie zamykają się w kilkuset, a nawet kilku tysiącach złotych.

Eksperci największej w Polsce multiagencji ubezpieczeniowej Unilink przeanalizowali ciekawe wyroki sądowe. Mowa o orzeczeniach, które zmusiły rowerzystów do zapłaty większych kwot w związku z wyrządzonymi szkodami.

Aż 25 000 zł do zapłaty przez… nastolatka

Uwagę ekspertów Unilink zwrócił między innymi Wyrok Sądu Rejonowego w Ciechanowie z dnia 22 maja 2019 r. (sygnatura akt: I C 520/17). W tej sprawie sąd badał spór wywołany nieostrożnym zachowaniem rowerzysty, który podczas zdarzenia miał 15 lat. Pozwany rowerzysta wjechał przy czerwonym świetle na skrzyżowanie, doprowadzając do zderzenia z prawidłowo poruszającym się samochodem.

Z wyroku można wywnioskować, że rowerzysta nie odniósł poważnych obrażeń. Dość mocno ucierpiał natomiast samochód - zwłaszcza w obrębie przedniej maski i szyby przedniej. Poszkodowany kierowca zlecił naprawę wyspecjalizowanej firmie, a następnie przelał na nią swoją wierzytelność z tytułu likwidacji szkody przez ubezpieczyciela na podstawie AC.

„Młodego rowerzystę pozwało towarzystwo ubezpieczeniowe jako podmiot, który poniósł koszt likwidacji szkody z autocasco” - wyjaśnia Andrzej Prajsnar, ekspert multiagencji ubezpieczeniowej Unilink.

Zakład ubezpieczeniowy wywodził swoje roszczenie regresowe z artykułu 828 paragraf 1 kodeksu cywilnego. Ten przepis mówi, że: „jeżeli nie umówiono się inaczej, z dniem zapłaty odszkodowania przez ubezpieczyciela roszczenie ubezpieczającego przeciwko osobie trzeciej odpowiedzialnej za szkodę przechodzi z mocy prawa na ubezpieczyciela do wysokości zapłaconego odszkodowania”.

Ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie o wysokości 25 249,82 zł na podstawie umowy AC. Właśnie taką kwotę towarzystwu ubezpieczeń przyznał sąd - powiększoną jednak o odsetki. Dodatkowo pozwanego obciążono obowiązkiem zapłaty 6818,20 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.

„Faktyczna suma wydatków dla sprawcy kolizji i prawdopodobnie też jego rodziców znacząco przekroczyła zatem 30 000 zł” - zauważa Beata Borkowska, ekspert multiagencji ubezpieczeniowej Unilink.

Trzeba zapłacić również wtedy, gdy winne są obie strony

Kolejnym ciekawym przykładem orzecznictwa związanego z odpowiedzialnością rowerzystów jest Wyrok Sądu Rejonowego w Zambrowie z dnia 20 marca 2018 r. (sygnatura akt: I C 478/17). W tym przypadku sąd przyznał powodowi kwotę 2 436,17 zł i odsetki. Na ostateczny wyrok wpływ miał fakt, że analizowana sytuacja wiązała się z obustronną winą. Biegły wykazał, że kierujący rowerem poruszał się przed kolizją wzdłuż chodnika, co było niezgodne z art. 26 ust. 3 pkt 3 ustawy prawo o ruchu drogowym. Natomiast kierujący samochodem włączając się do ruchu i jednocześnie przejeżdżając przez chodnik, nie zachował wymaganej w tej sytuacji szczególnej ostrożności. Stwierdzone przez sąd przyczynienie się kierowcy samochodu do szkody w połowie skutkowało pomniejszeniem o 50% kosztu naprawy przy ustalaniu kwoty, którą ostatecznie powinien zapłacić rowerzysta.

„To ciekawy casus, ponieważ w przypadku kolizji rowerzystów z kierowcami aut dość często mamy do czynienia ze współwiną” - komentuje Andrzej Prajsnar.

W praktyce kwota rekompensaty może być jeszcze wyższa

Co ważne, powyższe wyroki sądów nie uwzględniają sytuacji, w której doszło do szkód osobowych. Na ogół rowerzyści powodują jedynie szkody majątkowe - wynikające na przykład z uderzenia w samochód. Można jednak wyobrazić sobie sytuację, w której nieostrożny rowerzysta potrąca pieszego, powodując jego ciężkie obrażenia lub śmierć.

Taki tragiczny scenariusz jest bardziej prawdopodobny w przypadku potrąconych dzieci i osób starszych. Będzie on równocześnie skutkował bardzo wysoką sumą rekompensaty - porównywalną do tej, jaką wypłaca ubezpieczyciel kierowcy powodującego śmiertelny wypadek.

Różnica polega na tym, że właściciele samochodów i motocykli posiadają OC, a w przypadku rowerzystów taka polisa nadal jest dość rzadko spotykana, choć jej popularność rośnie. Przykładem jest tu pakiet Colonnade „Zakręcona Ochrona”, skierowany do właścicieli rowerów i hulajnóg elektrycznych.

„Pewną przestrogą w kontekście mniej drastycznych szkód osobowych może być Wyrok Sądu Rejonowego w Chełmnie z dnia 19 stycznia 2018 r. (sygn. akt: I C 414/13), który przyznał pieszemu potrąconemu przez rowerzystę sumę 8075 zł i odsetki” - podsumowuje Beata Borkowska.

Źródło:
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”

Komentarze (23)

dodaj komentarz
jan-kowalski
Skąd to oburzenie sporej części forumowiczów? - zasada powinna być prosta, każdy kto jakimkolwiek pojazdem zdolnym rozwinąć prędkość większą niż pieszy (no niech będzie 10 km/h) wjeżdża na drogę publiczną (również ścieżkę rowerową lub tp.) powinien być ubezpieczony w zakresie OC. Albo, a contrario, nikt, tj. również samochody, motocykle,Skąd to oburzenie sporej części forumowiczów? - zasada powinna być prosta, każdy kto jakimkolwiek pojazdem zdolnym rozwinąć prędkość większą niż pieszy (no niech będzie 10 km/h) wjeżdża na drogę publiczną (również ścieżkę rowerową lub tp.) powinien być ubezpieczony w zakresie OC. Albo, a contrario, nikt, tj. również samochody, motocykle, ciągniki itd. nie powinny podlegać obowiązkowemu OC (jak wolna amerykanka, to dla wszystkich równo, w końcu mamy ponoć równość wobec prawa oraz wolność i demokrację, wreszcie...).

I proszę mi tu nie wyjeżdżać z argumentami, że samochody to co innego itd. - jak ktoś chce się przekonać, ile wypadków oraz obrażeń powodują rowerzyści (nierzadko zakończonych trwałem uszczerbkiem na zdrowiu), polecam wizytę na SOR lub porozmawiać z lekarzami czy fizjoterapeutami. Niestety, z przyczyn ideologicznych jest to temat, który skrzętnie jest zamiatany w mediach pod dywan.

Ps.
Powyższego nie zmienia nawet rzekomo marketingowy charakter komentowanego tekstu.
andregru
O tak to będzie dobry biznes dla ubezpieczycieli. Jeszcze OC dla każdego pieszego bo też może wejść na czerwonym świetle. Kasa będzie się lała strumieniem do ubezpieczyciela.
cwiara
"Analizujemy wyroki". Wyroki są na korzyść tego, kto więcej zapłacił. Polskie sądy są jednymi z najbardziej skorumpowanych na świecie, może poza Afryką.
adam.1983
A może jeszcze obowiązkowe ubezpieczenie na wstanie z łóżka czy wyjście z domu na chodnik?
Zasada prosta albo się ubezpieczasz dobrowolnie albo płacisz z własnej kieszeni za szkody po co to komplikować.
daniel_1
Dałeś sie nabrać na nagłówek tekstu.
Tekst nie jest o obowiązku OC, jest to zwyczajny tekst promocyjny firmy ubezpieczeniowej.
mluczkiewicz
Tego nie wprowadzą z powodu bardzo wysokiego stopnia ryzyka - 99.999999% umiera w łóżku.
piotr2019
To równie dobrze obowiązkowe OC dla pieszego, który może wyrządzić podobne szkody jak rowerzysta. Opanujcie się trochę. Może wystarczy dobrowolne OC albo ryzyko windykacji komorniczej. Jeżeli już to wpierw obowiązkowe OC dla wszystkich pojazdów typu elektryczne hulajnogi i rowery...
prawda_
Przede wszystkim powinno powrocic sie do definnicji roweru, wg ktorej "rower elektryczny" nie jest juz rowerem bo nie jest napedzany ludzkimi miesniami.
A podatek jak najbardziej tak, dla tych elektrycznych wynalazkow wylacznie.
klimaciarz
"Tymczasem ubezpieczenie OC e-hulajnogi obowiązuje już m.in. w Niemczech, Francji i Norwegii." - prawie nigdzie indziej, to ubezpieczenie nie obowiązuję . Gdzie informacja o tym? Źle by wyglądał artykuł, gdybyście wymienili prawie wszystkie kraje Europy (jeszcze na Malcie i Austrii powyżej 600W mocy jest obowiązek), w których "Tymczasem ubezpieczenie OC e-hulajnogi obowiązuje już m.in. w Niemczech, Francji i Norwegii." - prawie nigdzie indziej, to ubezpieczenie nie obowiązuję . Gdzie informacja o tym? Źle by wyglądał artykuł, gdybyście wymienili prawie wszystkie kraje Europy (jeszcze na Malcie i Austrii powyżej 600W mocy jest obowiązek), w których nie obowiązuję takie ubezpieczenie, obok trzech, jakie podaliście, prawda?

Powiązane: Bezpieczeństwo na drogach

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki