Czasem rowerzysta musi zapłacić sporą sumę np. za porysowane auto. Analizujemy wyroki obciążające rowerzystów większymi kwotami.


Polski ustawodawca nie spieszy się z wprowadzeniem obowiązku ubezpieczeniowego dla części użytkowników dróg: rowerzystów czy kierujących hulajnogami elektrycznymi. Tymczasem ubezpieczenie OC e-hulajnogi obowiązuje już m.in. w Niemczech, Francji i Norwegii. Jednocześnie wartość szkód oraz wysokość wypłat odszkodowań za zdarzenia spowodowane przez rowerzystów i kierujących hulajnogami często zbliża się do kwot w wypadkach spowodowanych przez kierowców.
Taka sytuacja, czyli brak obowiązku wykupienia OC, nie oznacza oczywiście zwolnienia rodzimych rowerzystów z konsekwencji spowodowanych wypadków drogowych. Obowiązek ubezpieczeniowy i odpowiedzialność cywilna za wypadek to bowiem dwie odrębne kwestie. Czasem chodzi o konieczność zapłaty kwot, które nie zamykają się w kilkuset, a nawet kilku tysiącach złotych.
Zobacz także
Eksperci największej w Polsce multiagencji ubezpieczeniowej Unilink przeanalizowali ciekawe wyroki sądowe. Mowa o orzeczeniach, które zmusiły rowerzystów do zapłaty większych kwot w związku z wyrządzonymi szkodami.
Aż 25 000 zł do zapłaty przez… nastolatka
Uwagę ekspertów Unilink zwrócił między innymi Wyrok Sądu Rejonowego w Ciechanowie z dnia 22 maja 2019 r. (sygnatura akt: I C 520/17). W tej sprawie sąd badał spór wywołany nieostrożnym zachowaniem rowerzysty, który podczas zdarzenia miał 15 lat. Pozwany rowerzysta wjechał przy czerwonym świetle na skrzyżowanie, doprowadzając do zderzenia z prawidłowo poruszającym się samochodem.
Z wyroku można wywnioskować, że rowerzysta nie odniósł poważnych obrażeń. Dość mocno ucierpiał natomiast samochód - zwłaszcza w obrębie przedniej maski i szyby przedniej. Poszkodowany kierowca zlecił naprawę wyspecjalizowanej firmie, a następnie przelał na nią swoją wierzytelność z tytułu likwidacji szkody przez ubezpieczyciela na podstawie AC.
„Młodego rowerzystę pozwało towarzystwo ubezpieczeniowe jako podmiot, który poniósł koszt likwidacji szkody z autocasco” - wyjaśnia Andrzej Prajsnar, ekspert multiagencji ubezpieczeniowej Unilink.
Zakład ubezpieczeniowy wywodził swoje roszczenie regresowe z artykułu 828 paragraf 1 kodeksu cywilnego. Ten przepis mówi, że: „jeżeli nie umówiono się inaczej, z dniem zapłaty odszkodowania przez ubezpieczyciela roszczenie ubezpieczającego przeciwko osobie trzeciej odpowiedzialnej za szkodę przechodzi z mocy prawa na ubezpieczyciela do wysokości zapłaconego odszkodowania”.
Ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie o wysokości 25 249,82 zł na podstawie umowy AC. Właśnie taką kwotę towarzystwu ubezpieczeń przyznał sąd - powiększoną jednak o odsetki. Dodatkowo pozwanego obciążono obowiązkiem zapłaty 6818,20 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.
„Faktyczna suma wydatków dla sprawcy kolizji i prawdopodobnie też jego rodziców znacząco przekroczyła zatem 30 000 zł” - zauważa Beata Borkowska, ekspert multiagencji ubezpieczeniowej Unilink.
Trzeba zapłacić również wtedy, gdy winne są obie strony
Kolejnym ciekawym przykładem orzecznictwa związanego z odpowiedzialnością rowerzystów jest Wyrok Sądu Rejonowego w Zambrowie z dnia 20 marca 2018 r. (sygnatura akt: I C 478/17). W tym przypadku sąd przyznał powodowi kwotę 2 436,17 zł i odsetki. Na ostateczny wyrok wpływ miał fakt, że analizowana sytuacja wiązała się z obustronną winą. Biegły wykazał, że kierujący rowerem poruszał się przed kolizją wzdłuż chodnika, co było niezgodne z art. 26 ust. 3 pkt 3 ustawy prawo o ruchu drogowym. Natomiast kierujący samochodem włączając się do ruchu i jednocześnie przejeżdżając przez chodnik, nie zachował wymaganej w tej sytuacji szczególnej ostrożności. Stwierdzone przez sąd przyczynienie się kierowcy samochodu do szkody w połowie skutkowało pomniejszeniem o 50% kosztu naprawy przy ustalaniu kwoty, którą ostatecznie powinien zapłacić rowerzysta.
„To ciekawy casus, ponieważ w przypadku kolizji rowerzystów z kierowcami aut dość często mamy do czynienia ze współwiną” - komentuje Andrzej Prajsnar.
W praktyce kwota rekompensaty może być jeszcze wyższa
Co ważne, powyższe wyroki sądów nie uwzględniają sytuacji, w której doszło do szkód osobowych. Na ogół rowerzyści powodują jedynie szkody majątkowe - wynikające na przykład z uderzenia w samochód. Można jednak wyobrazić sobie sytuację, w której nieostrożny rowerzysta potrąca pieszego, powodując jego ciężkie obrażenia lub śmierć.
Taki tragiczny scenariusz jest bardziej prawdopodobny w przypadku potrąconych dzieci i osób starszych. Będzie on równocześnie skutkował bardzo wysoką sumą rekompensaty - porównywalną do tej, jaką wypłaca ubezpieczyciel kierowcy powodującego śmiertelny wypadek.
Różnica polega na tym, że właściciele samochodów i motocykli posiadają OC, a w przypadku rowerzystów taka polisa nadal jest dość rzadko spotykana, choć jej popularność rośnie. Przykładem jest tu pakiet Colonnade „Zakręcona Ochrona”, skierowany do właścicieli rowerów i hulajnóg elektrycznych.
„Pewną przestrogą w kontekście mniej drastycznych szkód osobowych może być Wyrok Sądu Rejonowego w Chełmnie z dnia 19 stycznia 2018 r. (sygn. akt: I C 414/13), który przyznał pieszemu potrąconemu przez rowerzystę sumę 8075 zł i odsetki” - podsumowuje Beata Borkowska.




























































