REKLAMA

O cenach, CPI i deflacji, czyli tajemnicach statystyki

Krzysztof Kolany2014-07-07 00:02główny analityk Bankier.pl
publikacja
2014-07-07 00:02
O cenach, CPI i deflacji, czyli tajemnicach statystyki
O cenach, CPI i deflacji, czyli tajemnicach statystyki
fot. iStockphoto /

Od kilku miesięcy świat polskiej ekonomii ekscytuje się możliwością wystąpienia pierwszej w dziejach III RP deflacji. Zjawisko powszechnie – i w mojej ocenie całkowicie błędnie - uważane za groźne i niepożądane  jest jednak bardziej medialnym straszakiem niż realnym zagrożeniem.

We współczesnej makroekonomii mało kto patrzy na ceny poszczególnych dóbr. Zamiast trzymać się faktów, ekonomiści wolą posługiwać się wysoko przetworzonymi agregatami, takimi jak PKB czy CPI i na ich podstawie wnioskować o rzeczywistości. Gdy mowa o inflacji bądź deflacji, od razu myślimy o indeksie cen dóbr konsumpcyjnych (CPI), który błędnie lecz powszechnie utożsamiany jest z inflacją.

Czym się różni inflacja od CPI?

Pod pojęciem inflacji rozumiem spadek siły nabywczej pieniądza objawiający się wzrostem cen dóbr i usług w tymże pieniądzu wyrażanych. Współcześnie za główną miarę wzrostu cen – i w konsekwencji także inflacji – przyjęło się uważać wzrost CPI.  Takie podejście ma jednak swoje wady. Po pierwsze, CPI nie uwzględnia bardzo wielu dóbr niezbędnych w gospodarce. Oprócz dóbr kapitałowych są to np. mieszkania czy specjalistyczne towary lub usługi. Po drugie, wskaźnik ten poddawany jest intensywnej obróbce statystycznej, która czasami może zbytnio uprościć obraz rzeczywistości. I po trzecie, każdy ma inny koszyk dóbr i każdy inaczej odczuwa inflację – ujednolicony CPI tych bardzo istotnych różnic w żaden sposób nie oddaje.

Dlatego postanowiłem skonfrontować tzw. inflację CPI ze wzrostem cen konkretnych dóbr. W obu przypadkach źródłem danych były materiały Głównego Urzędu Statystycznego: „Ceny w gospodarce narodowej” oraz „Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych”. Skumulowany wzrost CPI w latach 2004-14 wyniósł 32,8%, czyli 2,8% średniorocznie. Zmiany cen poszczególnych towarów i usług w ostatniej dekadzie obrazuje poniższa tabela:


Towar

V 2004

V 2014

Zmiana

ziemniaki (kg)

0,68

1,63

139,7%

mleko krowie (litr)

1,33

2,99

124,8%

Znaczek na list zwykły krajowy

1,25

2,75

120,0%

mięso wołowe z kością

12,28

26,31

114,3%

Telewizor, 42 cale*

872,53

1857,00

112,8%

mięso wołowe bez kości (kg)

16,18

33,08

104,4%

gaz ziemny (W-1.1) (1m3)

1,4

2,81

100,7%

kasza jęczmienna

1,14

2,22

94,7%

Szampon do włosów

5,58

10,10

81,0%

buraki

1,12

1,96

75,0%

Wizyta u lekarza specjalisty

49,68

86,17

73,5%

płyn do prania tkanin

3

5,14

71,3%

filety z morszczuka

12,93

21,84

68,9%

masło świeże 200g

2,79

4,67

67,4%

upranie bielizny pościelowej

6,76

11,11

64,3%

Litr oleju napędowego

3,4

5,36

57,6%

chleb pszenno-żytni

1,39

2,19

57,6%

energia elektryczna (G-11, 1 kWh)

0,41

0,64

56,1%

ciepła woda (1 m3)

13,55

21,10

55,7%

Gazeta lokalna

1,37

2,11

54,0%

Bilet autobusowy (41-50 km)

7,79

11,88

52,5%

ser twarogowy (kg)

8,91

13,48

51,3%

półbuty skórzane dziecięce

99,53

148,28

49,0%

marchew (kg)

1,42

2,11

48,6%

Bilet jednorazowy na autobus miejski

1,85

2,73

47,6%

cebula  (kg)

1,81

2,67

47,5%

Strzyżenie włosów męskich

11,51

16,82

46,1%

Bilet do kina

12,18

17,55

44,1%

Ondulacja na zimno

50,91

72,77

42,9%

bielizna pościelowa

58,81

82,69

40,6%

mąka pszenna

1,74

2,44

40,2%

kiełbasa wędzona

11,32

15,76

39,2%

Bilet kolejowy kl. II (181-200 km)

34,03

47,00

38,1%

Litr benzyny Pb95

3,92

5,38

37,2%

olej rzepakowy (za litr)

4,75

6,45

35,8%

jabłka (kg)

2,16

2,93

35,6%

Geriavit (100 kapsułek)**

68,43

91,91

34,3%

jaja kurze świeże (szt.)

0,38

0,51

34,2%

Skumulowany wzrost CPI 2004-14

 

 

32,8%

półbuty skórzane męskie

144,75

190,57

31,7%

sok jabłkowy (litr)

2,88

3,78

31,3%

kurczęta patroszone

5,59

7,31

30,8%

szynka wieprzowa gotowana

19,11

24,68

29,1%

Przejazd taksówką (5 km)

12,7

16,12

26,9%

koszula męska

75,03

95,03

26,7%

spodnie (6-11 lat) jeansowe

55,41

69,26

25,0%

Mycie mechaniczne nadwozia

13,87

17,03

22,8%

polędwica drobiowa

15,25

18,62

22,1%

Pasta do zębów

6,8

8,24

21,2%

tkanina sukienkowa

24,6

27,58

12,1%

odkurzacz domowy

311,16

343,72

10,5%

mięso wieprzowe z kością

13,64

14,97

9,8%

garnitur męski

441,01

481,31

9,1%

Bilet lotniczy Warszawa-Kraków

952,3

1036,80

8,9%

Mydło toaletowe

2,01

2,03

1,0%

pomarańcze (kg)

5,66

4,75

-16,1%

proszek do prania (400 g)

5,55

4,65

-16,2%

Doxycyclinum (10 kapsułek 0,1g)

8,69

7,22

-16,9%

cukier biały kryształ

3,37

2,55

-24,3%

lodówka

1500

1057,95

-29,5%

pralka automatyczna***

1941

1192,73

-38,6%

Źródło: Główny Urząd Statystyczny. Obliczenia własne.
*w 2004 roku GUS mierzył ceny telewizorów 21-calowych
** w 2004 roku była to cena opakowania zawierającego 30 kapsułek. Cena ta została pomnożona przez 3,33
*** w 2004 r. była to cena pralko-suszarki, a w 2014 roku cena „pralki automatycznej”

Spośród 60 dóbr, których ceny raportuje GUS, tylko 6 z nich potaniało w ciągu ostatnich 10 lat. Ceny 16 wzrosły wolniej od wskaźnika CPI, a 38 wzrosły szybciej niż tzw. inflacja. Koszt zakupu sześciu towarów uległ w tym czasie podwojeniu. 

Fakt, iż ceny 63% dóbr rosły szybciej niż raportowana inflacja CPI, nie dowodzi tego, że wskaźnik CPI zniekształca rzeczywistość. W jego skład wchodzi bowiem więcej niż 60 towarów i usług, a każde z nich ma swoją wagę. Warto jednak pamiętać, że publikowany co miesiąc CPI nie stanowi niezbitego dowodu na istnienie „ogólnego spadku cen w gospodarce” – jeśli coś takiego w ogóle istnieje.

Tajemnica taniejących butów

W comiesięcznych publikacjach GUS od początku 2002 roku raportuje spadek cen w kategorii „odzież i obuwie” (w latach 2002-14 tylko w maju i czerwcu 2011 r. kategoria ta notowała dodatnią dynamikę rdr). Tymczasem pomiędzy majem 2004 a majem 2014 r. cena koszuli męskiej wzrosła o 26,7%, a „półbuty skórzane męskie” podrożały o 32,7%. Ciekawe, co tak mocno staniało, aby uzasadnić silną i trwałą deflację na poziomie kategorii „odzież i obuwie”?

Gdy przyjrzymy się danym o CPI takich wątpliwości pojawia się więcej. W maju dynamika CPI wyniosła tylko 0,2% rdr. W czerwcu lub lipcu może się ona okazać ujemna za sprawą dobrych zbiorów i spadku cen owoców. Ale lektura całej tabeli pokazuje, że bardziej niż o faktycznej deflacji można mówić o jednorazowych zdarzeniach zaniżających indeks CPI.

Po pierwsze, mam spadek cen „odzieży i obuwia” o 4,6% rdr. Po drugie, aż o 6,3% rdr miała potanieć edukacja. Tyle że to jedynie efekt zmiany zasad finansowania przedszkoli, które od września 2013 roku są w większej części utrzymywane z dotacji państwa niż z wpłat od rodziców. Spadek cen (o 1,1% rdr) odnotowano jeszcze w „łączności” oraz „żywności” (o 0,8%). Nieznacznie potaniały też nośniki energii, co zawdzięczamy bessie na rynku węgla i tańszemu gazowi z Rosji.

W mojej ocenie jest mało prawdopodobne, aby spadki cen były do utrzymania w dłuższym terminie. We współczesnym świecie masowo kreowanego fiducjarnego pieniądza deflacja jest jak Yeti – wszyscy o niej mówią, a nikt jej nie widział. A przynajmniej nie przez długi czas.

Krzysztof Kolany

Główny Analityk Bankier.pl

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych.

Tematy
MINI pełne przygód.

MINI pełne przygód.

Komentarze (36)

dodaj komentarz
~kamil
obawiam się, że autor niezbyt przyłożył się do tematu. Brak negatywnych skutków deflacji??? Są gorsze niż inflacji! Brak na świecie? krótkotrwałe? A Japonia całe lata???
~sn
Jest bardzo proste wytłumaczenie dlaczego żaden "zdrowo" myślący rządzący nie chce dopuścić do deflacji:1. Jeśli rząd chce się zadłużyć (sytuacja większości zachodnich państw), wtedy deflacja powoduje, że taki rząd musi w przyszłości oddać nominalnie ilość pieniędzy, która jest warta więcej "in real terms", co Jest bardzo proste wytłumaczenie dlaczego żaden "zdrowo" myślący rządzący nie chce dopuścić do deflacji:1. Jeśli rząd chce się zadłużyć (sytuacja większości zachodnich państw), wtedy deflacja powoduje, że taki rząd musi w przyszłości oddać nominalnie ilość pieniędzy, która jest warta więcej "in real terms", co powoduje presję na zagregowanie tej wyższej wartości w postaci podatków. Innymi słowy w takim środowisku rząd musi wymyśleć coś, co pozwoli zabrać ludziom w postaci podatków coraz więcej w sensie siły nabywczej.2. W środowisku deflacyjnym można bardzo łatwo "dostać podwyżkę" zarabiając nominalnie tą samą ilość pieniądza, ale jednocześnie mając możliwość nabyć za nie więcej dóbr. Problem w tym, że takiej "podwyżki" nie da się opodatkować w żaden sposób, co tym bardziej zwiększa presje na rząd, który właśnie potrzebuje tych dodatkowych dochodów (bo przecież ma długi do spłacenia)Jeden problem mniej, jeśli rząd się nie zadłuża, wtedy ma do pokrycia tylko bieżące wydatki. Ale rząd, który "opiekuje się wszystkim" raczej ma małe szanse na pokrycie wszystkiego z bieżących dochodów, jeśli jednocześnie nie obetnie wydatków, na które nie może sobie pozwolić. Jeśli obetnie, ludzie się zdenerwują i rząd będzie miał perspektywę porażki w najbliższych wyborach albo nawet i szybciej, jeśli ludzi się zdenerwują wystarczająco mocno.Dochodzimy zatem do sytuacji, w której rząd nie może się nie zadłużać, żeby utrzymać popularność. Rozwiązaniem jest wyłączność na emisję waluty i ustalanie kosztów kredytu, co daje znacznie większą przestrzeń i bufor do "przedłużenia" sobie perspektywy. Stąd inflacja jest sprzymierzeńcem każdego rządu, bo pozwala delikatnie okradać społeczeństwo na potrzeby przesuwania sobie poparcia o kolejne wybory i odłożenia ciężkich decyzji na inne może "lepsze" czasy.
~Arkageddon
Inflacja, deflacja, stagflacja, sracja i biurokracja - mielenie coraz bardziej skomplikowanych terminów określających kłamstwa, krętactwa i matactwa. Gdzie moja emerytura?! Gdzie darmowe leczenie?! Gdzie darmowa edukacja na przyzwoitym poziomie? Na razie jeszcze grzecznie się pytam - co się dzieje z moimi pieniędzmi, które od lat Inflacja, deflacja, stagflacja, sracja i biurokracja - mielenie coraz bardziej skomplikowanych terminów określających kłamstwa, krętactwa i matactwa. Gdzie moja emerytura?! Gdzie darmowe leczenie?! Gdzie darmowa edukacja na przyzwoitym poziomie? Na razie jeszcze grzecznie się pytam - co się dzieje z moimi pieniędzmi, które od lat zabiera mi państwo?
~MarianMonopolowy
Ja tam ziemniaki kupuję za 0,89zł/kg :)
~myszek
Dzięki naszym politykom deflacja nie nastąpi. NBP będzie mógł skupować obligacje rządowe, czyli mówiąc krótko - zacznie drukować polskie złote. Takie posunięcie doprowadzi jedynie do hiperinflacji, jak w latach 80. Nic z tego dobrego nie wyniknie. Jako rozwinięcie tematu polecam http://independenttrader.pl/239,czas_zaczac_dodruk_zlotowek.html
raf2004
Bardzo rozsądny i wyważony artykuł, zamiast bzdur wypowiadanych przez nieodpowiedzialnych polityków konkretne dane i wyliczenia, z których jasno widać, że GUS niedoszacował inflację dla większości produktów.
~MacGawer
Z tego co wiem GUS układa koszyk dla kilku grup zamożności. To, że część podstawowych produktów znacząco odbiega od średniej inflacji CPI nie oznacza oszustwa. Po prostu uśredniamy wydatki dla najbogatszych (gro na jachty) z najbiedniejszymi (gro na ziemniaki) i mamy średnią 32%. W rzeczywistości okazuje się, że inflację najmocniej Z tego co wiem GUS układa koszyk dla kilku grup zamożności. To, że część podstawowych produktów znacząco odbiega od średniej inflacji CPI nie oznacza oszustwa. Po prostu uśredniamy wydatki dla najbogatszych (gro na jachty) z najbiedniejszymi (gro na ziemniaki) i mamy średnią 32%. W rzeczywistości okazuje się, że inflację najmocniej odczuwają najbiedniejsi. Jeżeli GUS dale podaje koszyki w ten sposób, to warto w bankierze zrobic odpowiednie porownanie: o ile wzrosła inflacja dla skrajnych poziomow dochodow.
~wregfq
Pytanie ( faktyczne, nie retoryczne czy sarkastyczny docinek): Jeżeli "W dłuższym horyzoncie inflacja CPI będzie [...] poniżej celu inflacyjnego NBP" to czy RPP nie powinna obniżyć - w którymś momencie - stóp aby, osiągnąć 'dogonić' cel inflacyjny?
~as
Podpisuję się pod poglądami p. Klany ws. inflacji, deflacji i całego tego cyrku związanego z monetaryzmem, Deflacja pomaga ludziom w życiu, bo mogą więcej kupić. i to jest miarą prawdziwego dobrobytu, a nie fikcyjnego, tj. inflacja: 2%, wzrost PKB: 8%, zysk bakierów: +50%, zysk właścicieli kapitału +30%, koszty zycia (wyżywienie,Podpisuję się pod poglądami p. Klany ws. inflacji, deflacji i całego tego cyrku związanego z monetaryzmem, Deflacja pomaga ludziom w życiu, bo mogą więcej kupić. i to jest miarą prawdziwego dobrobytu, a nie fikcyjnego, tj. inflacja: 2%, wzrost PKB: 8%, zysk bakierów: +50%, zysk właścicieli kapitału +30%, koszty zycia (wyżywienie, mieszkanie, transport) +15%, cena lokomotywy minus 30%, średnio z psem mamy po 3 nogi i jest pięknie na wykresach.
~waletpik_
Drogi komentatorze, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że wszystko ma wszystko ma tzw. "drugie dno"; w sytuacji gdy większość ludzi ma zaciągnięte kredyty, gdzie banki mają zagwarantowane wynagrodzenie, chociażby poprzez ustalenie tzw. marży, deflacja służy tylko bankom (i innym wierzycielom). Mogą utrzymywać dzięki niej Drogi komentatorze, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że wszystko ma wszystko ma tzw. "drugie dno"; w sytuacji gdy większość ludzi ma zaciągnięte kredyty, gdzie banki mają zagwarantowane wynagrodzenie, chociażby poprzez ustalenie tzw. marży, deflacja służy tylko bankom (i innym wierzycielom). Mogą utrzymywać dzięki niej znikome oprocentowanie depozytów (czasami zerowe) co oznacza, że ten bank pożycza od nas pieniądze nie ponosząc żadnych kosztów a kredyty musimy spłacać (można spotkać nierzadko sytuację, że pożyczając 100.000 na zakup mieszkania musimy oddać bankom 250.000 po 30 latach). I zakładając, że mamy deflację, którą przedstawia się jako coś pożądanego, mamy spadek cen mieszkań o 50%, nasze mieszkanie po 30 latach kosztuje 50.000. I tak po 30 latach bank może sobie kupić za swoje wynagrodzenie od udzielonego kredytu 3 mieszkania po 50.000 a my tylko jedno w podobnej cenie. Drogi komentatorze musisz zdawać sobie sprawę, że gdy mamy deflację tanieje nie tylko to co zamierzamy kupić ale także to co posiadamy. Jak czułbyś się będąc w sytuacji podmiotu przedstawionego przeze mnie przykładu. Następnie bankierzy wykorzystują m.in. zjawisko cykli i manipulację rządem, żeby spreparować wzrost cen i na szczytach cen sprzedać te mieszkania (kupione po dobrej cenie dzięki deflacji) zwykłym konsumentom. Nie jest to dobre miejsce na wykład o cenach i wskaźnikach ale musiałem zareagować na przedstawiane w artykule i komentarzu demagogie. Pozdrawiam.

Powiązane

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki