
Expose pani premier Ewy Kopacz było jednym wielkim festiwalem rozdawnictwa publicznego grosza. Nasze pieniądze dostaną emeryci, rodzice, lekarze, wojskowi, naukowcy, firmy budowlane, dostawcy taboru kolejowego. Rząd będzie wspierał tworzenie przyzakładowych żłobków i przedszkoli, ograniczy wolny handel węglem oraz zlikwiduje „śmieciowe” jedzenie w szkołach.
Wszystko na nasz koszt. Choć premier Kopacz obiecała wydać kilkadziesiąt miliardów, to ani słowem nie wspomniała o źródłach finansowania. A przecież nie da się tych wydatków pokryć inaczej niż poprzez wyższe wpływy podatkowe. „Wydamy” to obok „bezpieczeństwa” chyba najczęściej powtarzające się słowo expose. Fraza ta powinna jednak brzmieć „wydam wasze pieniądze na...”.
Część expose dotycząca gospodarki i finansów publicznych została zbyta ogólnikami, a jedynym konkretem była zapowiedź przygotowania założeń do nowej ustawy o działalności gospodarczej oraz nowej ordynacji podatkowej. Czyli sprawy, o których mówi się od lat. Co ciekawe, w tej części znalazła się zapowiedź „zdrowych finansów publicznych i ograniczania wydatków”. Musiał był to być błąd przy edycji tekstu.
Interesujące jest też to, czego zabrakło. Nie było mowy o deregulacji, ograniczeniu biurokracji i prywatyzacji. Nic o policji, służbach specjalnych, sądach i prokuraturze– czyli o MSW i niewydolnym systemie sądownictwa. Niewiele było o samorządach, choć wybory za pasem. Ani słowa o sporcie, podatkach i bardzo mało o unijnych pieniądzach – czyli ulubionych tematach Donalda Tuska. Ich brak potwierdza, że partia rządząca w ciągu 7 lat ewoluowała z pozycji liberalno-konserwatywnych na socjalistyczno-etatystyczne.
Na uznanie zasługują tylko trzy elementy expose. Po pierwsze, ukłon w stronę opozycji, który nawet jeśli był tylko socjotechnicznym manewrem, to i tak warto go docenić. Drugie, to nieco zawoalowana, ale jednak wyraźna, niechęć do szybkiego zastąpienia złotego przez euro. Trzecim pozytywem była zapowiedź zawetowania niekorzystnych dla Polski pomysłów ograniczenia emisji CO2 zwanego „paktem klimatycznym”. Tu trzymamy panią premier za słowo.
Warto jednak, aby te plusy nie przysłoniły fundamentalnych minusów tego wystąpienia. Pani premier chce przede wszystkim wydawać nasze pieniądze i zapewnić nam „bezpieczeństwo” rozumiane jako rosnąca kontrola państwa nad życiem jego obywateli. „To, co planowano w trzy lata, mój rząd zrobi w 12 miesięcy”. W tym kontekście słowa te brzmią niemal jak groźba.
Krzysztof Kolany
