Wtorkowy poranek przyniósł dalszy wzrost kursu euro. Złotemu szkodzi przede wszystkim postawa krajowych władz monetarnych, ale nie pomaga też otoczenie zewnętrzne. Dziś rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie Rezerwy Federalnej, co póki co umacnia dolara.
O 9:15 kurs euro wynosił 4,6382 zł i był o blisko grosz wyższy niż w poniedziałek wieczorem. Oznacza to, że notowania euro „zadomowiły” się powyżej 4,60 zł. Wartość ta została przekroczona 7 września, gdy polską walutę dobił prezes NBP Adam Glapiński. Dzień wcześniej w złotego uderzyła Rada Polityki Pieniężnej, w zaskakujący i niezrozumiały dla rynku sposób tnąc stopy procentowe.
Jednakże ekspansywna polityka monetarna Narodowego Banku Polskiego oraz „wyborcze” poluzowania fiskalne szykowane na rok 2024 to nie jedyne zmartwienia złotego. Naszej walucie szkodzi najdroższa w tym roku ropa naftowa oraz umacniający się dolar. Na rynku spekuluje się, że Fed jesienią może dokonać jeszcze jednej podwyżki stóp procentowych. Taka sytuacja wzmacnia dolara w sytuacji, gdy EBC zasugerował zakończenie cyklu podwyżek, a NBP rozpoczął cykl ostrych obniżek.
Reklama- Na rynkach globalnych dominuje oczekiwanie na jutrzejszy wynik posiedzenia amerykańskiej Rezerwy Federalnej, co zapewnia ograniczoną zmienność większości aktywów - napisali w porannej nocie analitycy Banku Millennium.
W oczekiwaniu na komunikat z Rezerwy Federalnej dolar zyskiwał względem euro. Kurs amerykańskiej waluty na polskim rynku we wtorek o poranku rósł o 1,2 grosza, osiągając poziom 4,3453 zł. Tylko od początku września dolar podrożał o blisko 23 grosze i jest już o prawie 42 grosze droższy, niż był w połowie lipca.
Frank szwajcarski wyceniany był na 4,8402 zł, czyli o ponad 1,5 grosza wyżej niż w poniedziałek wieczorem. Helwecka waluta kosztuje już o 35 groszy więcej niż pod koniec czerwca. Tydzień temu frank był najdroższy od zeszłorocznego października i kosztował ponad 4,90 zł.
KK
