Kurs euro zaliczył wyraźny spadek po tym, jak doszło do osłabienia dolara. Na tym wszystkim skorzystał polski złoty, któremu udało się odrobić część strat poniesionych w końcówce maja.


W piątek o 10:21 kurs euro wynosił 4,5098 zł. A jeszcze w czwartek po południu za euro płacono 4,5450 zł. Notujemy zatem przeszło 3-groszowy spadek notowań wspólnotowej waluty. W ten sposób kurs EUR/PLN odrobił część strat z ostatnich dni maja.
Katalizatorem umocnienia polskiej waluty były wydarzenia za Atlantykiem. Senat USA przegłosował zawieszenie limitu zadłużenia, co oddala problem przynajmniej do końcówki 2024 roku. Dla rynków finansowych oznacza to, że z bieżącej agendy spadł teoretycznie mało prawdopodobny, ale potencjalnie potężnie istotny problem, jakim było ryzyko niewypłacalności Stanów Zjednoczonych.
ReklamaDodatkowo dolarowi zaszkodziły spekulacje związane z czerwcową decyzją Rezerwy Federalnej. Rynek liczy, że Fed ogłosi „pauzę” w podwyżkach stóp procentowych – czyli w praktyce zakończenie zacieśniania polityki monetarnej. Raptem dwa dni wcześniej szanse na kolejną 25-punkotwą podwyżkę stopy funduszy federalnych wyceniane były na blisko 70%.
W rezultacie na parze euro-dolar doszło do „zwrotu na północ”. Przerwana została trwająca od początku maja tendencja do umacniania się amerykańskiej waluty, a kur EUR/USD wzrósł z 1,063 do 1,0763. Na polskim rynku przekładało się to na spadek kursu dolara do 4,1913 zł.
Bez rozstrzygnięć pozostała sytuacja na parze frank-złoty. W piątkowy poranek kurs franka szwajcarskiego wynosił 4,6330 zł. Z kolei za brytyjskiego funta trzeba było zapłacić 5,2487 zł.
KK