

W całej Europie trwa galopada cen producentów, ale kwietniowy odczyt inflacji PPI okazał się wyraźnie niższy od oczekiwań ekonomistów. Jest jednak za wcześnie, aby przesądzać o tym, że minęliśmy szczyt inflacji.
Od wielu miesięcy w strefie euro obserwujemy nienotowany od przeszło 40 lat wzrost cen producentów (PPI). W kwietniu 2022 roku inflacja PPI w Eurolandzie galopowała w rekordowym tempie 37,2% w skali roku (i 37% rdr w całej UE) po wzroście o 36,9% odnotowanym w marcu – poinformował Eurostat.


Ale po raz pierwszy od miesięcy roczna dynamika cen producentów w strefie euro okazała się niższa od oczekiwań większości ekonomistów. Rynkowy konsensus zakładał bowiem skok o 38,7% rdr oraz zwyżkę o 2,4% względem marca. Tymczasem w kwietniu miesieczna dynamika PPI wyniosła „tylko” 1,2%, a więc raptem połowę tego, czego oczekiwali analitycy.
Zobacz także
Gwałtowne przyspieszenie rocznej dynamiki PPI w eurolandzie obserwujemy od zeszłej wiosny. Jeszcze w lutym 2021 r. ceny producentów rosły w umiarkowanym tempie 1,5% rocznie. W marcu przyspieszyły do 4,4%, w kwietniu do 7,6%, a już od maja galopowały w tempie ok. 10% rocznie. Natomiast jesienią, za sprawą kryzysu gazowego, roczna dynamika PPI zbliżyła się, a później przekroczyła barierę 20%. Jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie PPI w Eurolandzie przekraczała 26% w ujęciu rocznym.
W danych Eurostatu widać już, że inflacja cenowa szeroko rozlewa się poza sektor energetyczny. Owszem, ceny energii w rok poszły w górę aż o 99,2% (i spadły o 1,2% względem marca), ale wzrost cen wyraźnie przyspieszył we wszystkich pozostałych kategoriach. Dobra pośrednie były o 25,1% droższe niż przed rokiem (w marcu o 22,7%), dobra kapitałowe o 7,2% (w marcu 6,5%), konsumpcyjne dobra trwałego użytku o 8,5% (w marcu o 8,0%), a nietrwałe dobra konsumpcyjne o 11,2% (w marcu o 8,7%). Inflacja bazowa PPI (czyli po wyłączeniu cen energii) przyspieszyła do 16,1% z 14,2% w marcu.
Efekty wyższych cen w fabrykach są regularnie przerzucane na konsumentów, wywołując rekordową inflację konsumencką w Europie. W maju inflacja HICP przyspieszyła do 8,1% wobec 7,4% odnotowanych w kwietniu i marcu. W krajach bałtyckich ceny rosną już w tempie ok. 20% rocznie, co jest sytuacją na dłuższą metę absolutnie nieakceptowalną. Tymczasem EBC utrzymuje stopy procentowe na historycznie niskim poziomie i kontynuuje program skupu aktywów. Dopiero w lipcu „władcy euro” mają dokonać pierwszej od dekady podwyżki stóp procentowych.
Problem galopującej inflacji PPI dotyczy też Polski, gdzie Eurostat oszacował wzrost cen producentów na 32,2% w skali roku. Według danych GUS wyniosła ona „tylko” 23,3% rdr, co jednak i tak było najwyższym poziomem od 1995 roku.
Mimo tak wysokich odczytów (albo może właśnie z tego powodu) ekonomiści już od kilku tygodni wypatrują oznak inflacyjnego szczytu. W Polsce przewidywany jest on w lecie albo wczesną jesienią. Jednakże ze względu na nieprzewidywalną sytuację na rynkach paliwowych i płodów rolnych prognozy te obarczone są sporym ryzykiem.
