Po 2035 r. samochody spalinowe mają zniknąć z europejskich dróg. Jednak, jak zwracają uwagę eksperci portalu RynekPierwotny.pl, kilkanaście lat może nie wystarczyć, aby polskie budownictwo mieszkaniowe przystosowało się do rozwoju elektromobilności.


Ogłoszona pod koniec czerwca bieżącego roku graniczna data wycofania aut spalinowych ze sprzedaży na terenie UE (2035 r.) wzbudza spore kontrowersje - nie tylko w Polsce. Sytuacja naszego kraju jest specyficzna, ponieważ mimo szybkiego wzrostu liczby samochodów elektrycznych wciąż stanowią one jedynie rynkowy margines.
Dane Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych wskazują, że pod koniec marca bieżącego roku na terenie kraju było zarejestrowanych około 21 500 aut całkowicie elektrycznych (BEV). Natomiast łączną liczbę pojazdów spalinowych poruszających się po polskich drogach na podstawie danych o liczbie polis OC można szacować jako 27,5 mln.
Zrozumiałe są obawy wielu kierowców co do dostępności cenowej nowych aut elektrycznych i użyteczności starszych modeli. Niestety zastrzeżeń co do ambitnych planów elektromobilności jest znacznie więcej. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl zwracają uwagę na kwestie dotyczące budownictwa mieszkaniowego oraz infrastruktury przesyłowej.
Kabel z gniazdka przez okno, czyli tak być nie może
O mieszkaniowych problemach w kontekście elektromobilności sporo mogą powiedzieć nam pionierzy. Mowa o tych osobach, które już pewien czas temu kupiły samochód wyłącznie elektryczny lub hybrydę typu plug-in (PHEV). W gorszej sytuacji znajdują się właściciele aut całkowicie elektrycznych (BEV). Część z nich musiała walczyć o zainstalowanie w blokowym garażu odpowiedniej ładowarki (oczywiście na swój własny koszt). Taka zmiana wymaga m.in. zgody większości członków wspólnoty mieszkaniowej, jeśli garaż jest częścią wspólną budynku.
Sytuacja staje się bardziej skomplikowana, jeżeli garaż został wyodrębniony jako osobny lokal użytkowy z wieloma współwłaścicielami. W takiej sytuacji przepisy kodeksu cywilnego o współwłasności (patrz art. 199 KC) wymagają bowiem zgody wszystkich współwłaścicieli na czynności przekraczające zwykły zarząd. Montaż ładowarki do samochodu elektrycznego z pewnością jest jedną z takich czynności. Problem polega na tym, że w dużym garażu wielostanowiskowym współwłaścicieli może być np. ponad stu. Pewnym rozwiązaniem bywa uregulowanie zasad zarządu wspólnym lokalem garażowym na podstawie umowy współwłaścicieli. Najpierw trzeba jednak przekonać pozostałych do takiego porozumienia.
Ze względu na wspomniane utrudnienia zdarzały się już przykłady ładowania samochodu elektrycznego z gniazdka w mieszkaniu przy pomocy kabla przerzuconego z okna na chodnik. Taka prowizorka jest oczywiście nieakceptowalna na dłuższą metę, poza tym trudno sobie wyobrazić ładowanie auta „z okna” w miesiącach zimowych.
Wiele starszych budynków czeka przeróbka instalacji
Popularyzacja samochodów elektrycznych w Polsce może uwydatnić inny problem, który już teraz jest widoczny w wielu starszych blokach. Mowa o konieczności kosztownej i kłopotliwej wymiany instalacji elektrycznych, które pochodzą na przykład z lat 60., 70. lub 80. minionego wieku. W niektórych starszych blokach dochodzi wręcz do pokoleniowych sporów, ponieważ młodsi właściciele lokali opowiadają się za modernizacją instalacji elektrycznej pozwalającą na swobodne korzystanie np. z płyt indukcyjnych i innych urządzeń o większej mocy.
Montaż ładowarek do samochodów elektrycznych w garażach wielu starszych bloków na pewno wymaga co najmniej przeróbki instalacji. Warto też pamiętać, że bardzo duża część bloków z czasów PRL-u nie posiada garaży podziemnych, co wymusi lokalizację punktów ładowania na zewnątrz (często kosztem zwykłych miejsc parkingowych). Wydatki na budowę takich punktów oczywiście poniosą wszyscy mieszkańcy bloku, co może być zarzewiem sporów.
Infrastruktura przesyłowa będzie wąskim gardłem
Kolejną bardzo ważną kwestią jest modernizacja infrastruktury przesyłowej. Problemy z nią stają się coraz bardziej widoczne również w związku z rozwojem instalacji fotowoltaicznych. Mowa o kłopotach związanych ze wzrostem napięcia w miejscach, gdzie do sieci jest podłączona duża liczba budynków posiadających domowe instalacje fotowoltaiczne. Problemy dotyczące sieci niskiego i średniego napięcia mogą się pojawić także w związku z popularyzacją elektromobilności oraz domowych ładowarek. Można przypuszczać, że nawet szybki rozwój sieci ogólnodostępnych punktów ładowania aut elektrycznych nie zaspokoi całkowicie potrzeb mieszkańców domów i bloków.
Ciekawe dane ACEA wskazują, że pod koniec 2020 r. mieliśmy w Polsce jedynie 1691 ogólnodostępnych punktów ładowania dla aut elektrycznych (w tym 39% szybkich o mocy ponad 22 kW). Natomiast obliczenia Ministerstwa Energii mówią, że milion samochodów elektrycznych na polskich drogach spowoduje wzrost zapotrzebowania na energię o 4,3 TWh rocznie. Chodzi o wzrost jednorazowego poboru mocy wynoszący maksymalnie 5-6% (zobacz: „Sieci dystrybucyjne i elektromobilność. Planowanie i rozwój”, Forum Energii, 2021 r.). To ważna informacja w kontekście niedawnych doniesień o niskim poziomie rezerw mocy w polskim systemie energetycznym. Trzeba też pamiętać, że lokalne wzrosty poboru mocy mogą być o wiele większe np. w dużych miastach, gdzie więcej osób szybko przesiądzie się na „elektryki”.
Andrzej Prajsnar