
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw dobija do rekordowych 6000 zł, jednak w ujęciu dolarowym ledwie przebija stan sprzed ponad 12 lat.
Publikowane co miesiąc dane Głównego Urzędu Statystycznego o wynagrodzeniach w sektorze przedsiębiorstw (tzn. bez sektora publicznego i finansowego oraz firm zatrudniających mniej niż 9 osób) co miesiąc budzą sporo emocji. Ostatni raport, za grudzień 2020 r., pokazał, że tak mierzone płace dobijają do 6000 zł brutto. To dobry moment, aby sprawdzić, jak na tle historycznych kursów dolara i euro obecnie wypadają zarobki nad Wisłą.
W grudniu 2020 r. przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło dokładnie 5 973,75 zł brutto. Na najwyższy wynik w najnowszej historii rzutowała specyfika grudnia (poprzednie rekordy też były bite pod koniec roku, m.in. w związku z premiami czy nadgodzinami).
Przy kursie dolara na poziomie 3,6778 zł łatwo możemy wyliczyć, że zarobki przeciętnego Polaka zatrudnionego w sektorze przedsiębiorstw stanowiły na koniec roku równowartość 1624,27 dolara. Przyjmując kurs euro na poziomie 4,4766 zł otrzymujemy natomiast kwotę w wysokości 1334,44 euro.
Ważna uwaga - przy powyższych obliczeniach wykorzystany został średni kurs Narodowego Banku Polskiego. Nieco odmienne wskazania pokazałyby obliczenia przy użyciu kursu na koniec miesiąca. Dla grudnia 2020 r. byłoby to odpowiednio 1584,44 dolarów (przy dolarze za 3,7584 zł) oraz 1294,48 euro (przy kursie 4,6148 zł). W kontekście minionego miesiąca to o tyle ważne, że w ostatnich dniach roku NBP po raz pierwszy od ponad 10 lat interweniował na złotym w celu jego osłabienia. Dla porządku na poniższym wykresie trzymamy się jednak kursów średnich.

Patrząc na dolarowe płace Polaków z szerszej perspektywy, wyraźnie widać, że dopiero w ostatnim miesiącu 2020 r. udało się pokonać szczyt z lipca 2008 r. (1564,75 USD). Rzecz jasna sporą rolę odgrywa tu kurs dolara. W lipcu 2008 r. nominalne przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wynosiło 3222,47 zł, jednak za dolara płacono wówczas zaledwie 2,06 zł. Warto dodać, że pokryzysowy wystrzał kursu USD/PLN do ponad 3,60 zł sprawił, że równowartość przeciętnego wynagrodzenia w Polsce już w lutym 2009 r. sięgnęła 879 USD, a więc 43 proc. mniej niż zaledwie pół roku wcześniej.
W przypadku euro sytuacja wygląda bardziej stabilniej, bo i kurs EUR/PLN nie cechował się taką zmiennością jak USD/PLN. Przeciętna płaca w firmach zatrudniających ponad 9 osób w Polsce przebiła w grudniu 2020 r. szczyt z grudnia 2019 r. Najmniejsza wartość w historii odnotowana została w maju 2005 r., na rok po wejściu polski do UE. Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w Polsce wynosiło wówczas 2423,69 zł, co przekładało się na 579,45 euro.
Dane o przeciętnym wynagrodzeniu w sektorze przedsiębiorstw warto zestawić z medianą płac. Niestety, stosowne dane GUS-u pokazuje jedynie co dwa lata i dotyczą one konkretnego miesiąca (tzn. października).
Mediana płac brutto w sektorze przedsiębiorstw (dla firm zatrudniających ponad 9 pracowników) | |||
---|---|---|---|
Okres | Mediana brutto (PLN) | Mediana brutto (USD) | Mediana brutto (EUR) |
Październik 2006 | 2 130 zł | $688,90 | 545,79 € |
Październik 2008 | 2 640 zł | $978,50 | 736,30 € |
Październik 2010 | 2 907 zł | $1 020,64 | 734,80 € |
Październik 2012 | 3 115 zł | $983,52 | 758,07 € |
Październik 2014 | 3 292 zł | $993,00 | 782,88 € |
Październik 2016 | 3 511 zł | $898,53 | 814,88 € |
Październik 2018 | 4 095 zł | $1 092,14 | 950,99 € |
Źródło: Opracowanie Bankier.pl na podstawie danych GUS i NBP |
Najnowsze dane zostały upublicznione pod koniec listopada 2019 roku i dotyczyły stanu na październik 2018 roku. Z tego opracowania wynika, że połowa zatrudnionych pracowników otrzymywała do 4094,98 zł brutto, czyli około 2919,54 zł netto (tzn. „na rękę”). Rozbicie danych GUS-u na poszczególne zawody znajdziesz z kolei w tym artykule.
Po co zastanawiać się nad pensją w dolarach lub euro?
Na koniec pochylmy się nad tym, po co w ogóle zaprzątać sobie głowę pensjami wyrażonymi w walucie innej niż polski złoty. Powodów jest przynajmniej kilka.
Po pierwsze, złoty nie jest i raczej nigdy nie będzie walutą rozpoznawalną na świecie. Udzielenie obcokrajowcowi odpowiedzi na pytanie „ile zarabia się w Polsce?” poprzez podanie sumy w złotych raczej nie załatwia sprawy. Średnia pensja brutto na Ukrainie to ok. 12 000 hrywien miesięcznie, co większości czytających mówi tyle co nic. Dopiero ta sama kwota przedstawiona jako ok. 350 EUR, 425 USD czy 1600 PLN pozwala wyrobić sobie jakikolwiek pogląd.
Po drugie, dla zagranicznych przedsiębiorców decydujących o zainwestowaniu w Polsce - np. poprzez budowę fabryki - przeciętny poziom zarobków to jeden z podstawowych parametrów. Nie jest to czynnik jedyny, o pozycji Polski decyduje m.in. także stopień wykwalifikowania, położenie geograficzne czy członkostwo w UE. Nie ma się jednak co oszukiwać – zagraniczne firmy inwestują nad Wisłą nie z dobrego serca, lecz po to, by osiągnąć zysk. Nie jest przypadkiem, że centra logistyczne czy centra usług wspólnych przenoszą się do nas z Europy Zachodniej. Te same miejsca pracy znikną, gdy tylko Polska przesunie się wyżej na światowej drabinie płacowej, na co wszyscy mamy nadzieję.
Po trzecie, większość polskiego eksportu rozliczana jest w walutach zagranicznych, podczas gdy wiele kosztów (w tym pensji) ponoszonych przez eksporterów jest określana w złotych. Im obce waluty droższe, tym (ceteris paribus) dla eksportera lepiej, ponieważ za swoje produkty otrzyma on więcej pieniędzy. Sprawa komplikuje się w momencie, gdy uwzględnimy tzw. „importochłonność eksportu” czyli to, że aby wyprodukować towary na eksport, firma musi wcześniej sprowadzić z zagranicy surowce, komponenty itp. – to jednak już temat na osobny artykuł.
Po czwarte, opłacalność polskiego eksportu wpływa także na ceny dóbr i usług sprzedawanych na rynku wewnętrznym. Jeżeli dany towar bardziej opłaca się sprzedać na Zachodzie, to w kraju zostanie go mniej, przez co przy niezmienionym popycie cena pójdzie w górę. Nie jest to zależność działająca w sposób mechaniczny – przykład mogą stanowić ceny masła, o których głośno było w 2017 r. Polscy producenci mogli wówczas od ręki sprzedać swoje masło odbiorcom z Niemiec czy Francji drożej niż nabywcom z Polski, jednak niektórzy nie decydowali się na to (albo decydowali tylko częściowo) chcąc utrzymać długoterminowe relacje z klientami krajowymi, które obliczone są na okres dłuższy niż stan rynku w danym momencie.
Po piąte, wyrażenie pensji w dolarach, euro czy innej „twardej” walucie pozwala zobrazować siłę nabywczą Polaków. W 2021 r. o zagraniczne wyjazdy może być trudno, ale import towarów dystrybuowanych na całym świecie (np. elektroniki czy samochodów) dobitnie pokazuje, gdzie plasujemy się w światowym rankingu. W dłuższej perspektywie (i po otwarciu granic) przeliczenie pensji na obce waluty określi np. możliwość emigracji dla osób pracujących zdalnie lub emerytów chcących spędzić jesień życia poza Polską.
