Brazylijski bank centralny zadecydował o podniesieniu stopy rezerw obowiązkowych, aby zahamować szalejący wzrost podaży kredytu konsumpcyjnego, wynoszący około 20 proc. w stosunku rocznym. Władze monetarne w ten sposób zamierzają zabezpieczyć Brazylię przed występowaniem baniek kredytowych.
Co więcej, w Kraju Kawy coraz większym problemem staje się inflacja. Ceny konsumentów wzrosły w połowie listopada o 5,47 proc., podczas gdy cel inflacyjny brazylijskiego banku centralnego wynosi 4,5 proc. przy dwuprocentowej tolerancji w dół, lub w górę.
Stopa rezerw obowiązkowych dla depozytów czasowych wzrosła do 20 proc. z dotychczasowych 15. Dodatkowe wymogi dla depozytów gotówkowych zostały zwiększone do 12 proc. wobec 8 proc. wymaganych wcześniej. Środki podjęte przez bank centralny powinny ograniczyć akcję kredytową o 61 mld brazylijskich realów (około 36 mld dolarów).
Przed 15:20 brazylijski real umacniał się niemal 0,1 proc. do dolara oraz tracił aż 1,1 proc. wobec euro.
Comiesięczny raport o sytuacji na amerykańskim wypadł fatalnie. Zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło zaledwie o 39 tys., przy oczekiwaniach na poziomie około 140 tys. Zatrudnienie w sektorze prywatnym zwiększyło się jedynie o 50 tys., wobec oczekiwanych około 150 tys. Stopa bezrobocia wyniosła 9,8 proc., podczas gdy analitycy oczekiwali utrzymania bezrobocia wynoszącego 9,6 proc.
Marna kondycja rynku pracy stanowi duże rozczarowanie ze względu na wcześniejsze publikacje wskazujące na wzrost zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych. Zarówno raport ADP, jak i wczorajsza liczba podań o zasiłki dla bezrobotnych oraz indeksy nastrojów wśród Amerykanów pozwalały oczekiwać poprawy sytuacji na rynku pracy.
Fatalne dane z rynku pracy uderzyły w notowania dolara, który osłabił się w stosunku do euro. Przed 15:20 kurs pary rósł o niemal 1,1 proc. wobec poziomu otwarcia. Euro kosztowało 1,3356 dolara.
P.L.

























































