Po tym, jak kurs bitcoina uzyskał mocne wsparcie na poziomie 9 tys. dolarów, w ciągu tygodnia kurs najpopularniejszej kryptowaluty, określanej też mianem „cyfrowego” złota, zyskał ponad 27%. Czy to oznacza, że bitcoin, podobnie jak złoto czy frank szwajcarski, staje się swego rodzaju „bezpieczną przystanią”, tyle że osadzoną w rynku kryptowalut?
Lipiec był miesiącem oddechu i korekty dla notowań bitcoina. Pod koniec czerwca nagłym krachem zakończyła się superhossa na bitcoinie, która wyniosła kurs flagowego okrętu rynku kryptowalut do blisko 14 tys. dolarów, poziomu niewidzianego na rynku od blisko półtora roku. Sierpień przynosi tym czasem odrodzenie kursu cyfrowej waluty, który w ciągu ostatniego tygodnia wzrósł z lokalnego dołka w okolicach 9,1 tys. dolarów do poziomu 11 652 dolarów notowanego w poniedziałek około południa - wynika z danych serwisu Coin360. Zaledwie ostatnia doba przyniosła posiadaczom bitcoina zysk w wysokości blisko 9%.
Wzrosty na najbardziej znanej cyfrowej walucie zbiegają się w czasie z kilkoma istotnymi wydarzeniami na tradycyjnych rynkach finansowych. Zaledwie w ostatnią środę amerykański bank centralny zdecydował o pierwszej od 2008 roku obniżce stóp procentowych. Decyzja była spodziewana, ale inwestorzy liczyli chyba na coś więcej ze strony szefa Fed. Prawdziwe turbulencje na rynkach wywołał jednak w czwartek pod wieczór Donald Trump, który w serii tweetów na nowo rozniecił wojnę handlową z Chinami, zapowiadając obłożenie importu z Państwa Środka do USA „małym”, dodatkowym cłem. Na rynkach zrobiło się wtedy nerwowo.
Od tego czasu rynki akcji na świecie rozpoczęły zniżki. Spadki notują amerykańskie indeksy na Wall Street, niemiecki indeks DAX, po tym jak w piątek zanotował ponad 3-proc. stratę, w poniedziałek powiększa spadki. Wyraźnie słabną waluty krajów rozwijających się, w tym złoty, a umacnia się frank szwajcarski. W rezultacie kurs złotego do franka znajduje się coraz bliżej psychologicznego poziomu 4 zł. Tanieją także surowce, m.in. miedź i ropa. Do tego jeszcze chiński juan przebił „nieszczęśliwą siódemkę, co na pewno nie ucieszy prezydenta Donalda Trumpa.
Zyskuje za to tradycyjne złoto, którego kurs w połowie lipca wybił 6-letni szczyt, a po eskalacji wojny handlowej przez Trumpa, kurs złota nabrał nowego rozpędu. W walutach innych niż dolar złoto bije nawet nowe rekordy.
Takie zestawienie wzrostów i spadków na rynkach wyraźnie pokazuje, że inwestorzy uciekają od ryzyka. Wyprzedają akcje i surowce, kupując franka szwajcarskiego i złoto, które są uważane za tzw. bezpieczne przystanie. Wzrosty na bitcoinie zdają się wskazywać, że i ta kryptowaluta, nazywana czasem „cyfrowym” złotem, zaczyna się zachowywać podobnie i może stać się dla inwestorów bezpieczną przystanią w czasach turbulencji na tradycyjnych rynkach finansowych.
W lipcu bitcoinowi podcinać skrzydła mogła zapowiedź Facebooka stworzenia własnej kryptowaluty o nazwie Libra. Od tego czasu jednak Libra spotkała się z dużą krytyką, zarówno prezydenta Trumpa, jak i szefa Fedu Jerome Powella, który jednoznacznie stwierdził, że prace nad kryptowalutą Facebooka powinny zostać wstrzymane. Także ministrowie finansów grupy G7, zrzeszającej najważniejsze pod względem gospodarczym państwa na świecie, wskazali niedawno na potrzebę ścisłej regulacji kryptowalut, aby nie zachwiały globalnym systemem finansowym. To zdecydowanie spowalnia prace nad nowymi kryptowalutami, tym bardziej, jeśli będą one tworzone przez światowych gigantów technologicznych, takich jak Facebook. A jednocześnie oznacza wiatr w żagle dla kryptowalut, które już istnieją. Bitcoin zyskuje na tym zdecydowanie najbardziej.
Warto zwrócić uwagę, że kurs bitcoina rośnie wyraźnie szybciej od kursów innych kryptowalut, co widać wyraźnie po rosnącym udziale kapitalizacji bitcoina w kapitalizacji całego rynku kryptowalut. Podczas gdy jeszcze w pierwszej połowie 2018 roku udział bitcoina w rynku kryptowalut spadł poniżej 40 proce., już na przełomie roku wzrósł ponad poziom 50 proc., a w ostatnim czasie szybko rośnie, przekraczając poziom 67%. Widać to także na dzisiejszej mapie wzrostów kryptowalut.
Jeśli tak dalej pójdzie, udział bitcoina w rynku może dojść od niewidzianego od ponad 2 lat poziomu 80 proc., kiedy to bitcoin był zdecydowanie głównym rozgrywającym na rynku kryptowalut. Dochodzenie do tego praktycznie monopolistycznego poziomu może wynikać z faktu, że rozwój produktów kryptowalutowych na tradycyjnych rynkach (np. kontrakty terminowe, inwestycje funduszy) opiera się w głównej mierze właśnie na bitcoinie.
Do tego w ostatnim czasie pojawiła się informacja, że 85 proc. z 21 mln bitcoinów, jakie mają być wydobyte do 2021 roku zostało już wydobytych. Tym samym podaż bitcoina jest już znacznie ograniczona, a stanie się jeszcze bardziej ograniczona w maju 2020 roku, kiedy to nastąpi kolejne zmniejszenie nagrody za wydobycie bloku (tzw. halving). O tym, czym dokładnie jest „halving” można przeczytać w artykule Michała Żuławińskiego pt. „80 proc. bitcoinów już wykopano. O kolejne będzie coraz trudniej”.
Czy zatem bitcoin staje się w ramach nowego, cyfrowego rynku finansowego nową „bezpieczną przystanią”? Pewne przesłanki zdają się za tym wskazywać. Choć może trafniejsze byłoby stwierdzenie, że w ogóle rynek kryptowalut staje się „bezpieczną przystanią” w opozycji do większości tradycyjnych aktywów. Inwestorzy najwyraźniej nie są najlepszego zdania o ich kondycji. Akurat bitcoin staje się najbardziej oczywistym wyborem w ramach kryptorynku, ponieważ to w oparciu o tę kryptowalutę powstało najwięcej produktów. Wzrosty bitcoina napędzane jednak są także przez prognozowany spadek podaży bitcoinów oraz mnożenie problemów przed innymi kryptowalutami, które mogłyby stać się potencjalnymi rywalami dla bitcoina.
