Powody umocnienia franka szwajcarskiego są wręcz podręcznikowe. Na światowych rynkach panuje coraz większy niepokój, przez co inwestorzy uciekają do bezpiecznej przystani.


Na początku nowego tygodnia kurs franka szwajcarskiego wynosi już ponad 3,97 zł. Nic więc dziwnego, że osobom spłacającym kredyt we frankach znów zagląda w oczy widmo helweckiej waluty po ponad 4 zł. Jeżeli tak się stanie, wówczas będzie to pierwsza tego typu sytuacja od marca 2017 r.
Jak wyraźnie widać na wykresie rajd franka znacząco przyspieszył w ostatnich tygodniach. Dość powiedzieć, że jeszcze na początku lipca CHF kosztował 3,80 zł, zaś zaledwie tydzień temu było o 10 groszy tańszy niż obecnie.
Z globalnej perspektywy umocnienie franka szwajcarskiego analizuje się głównie w jego relacji do euro. Kurs EUR/CHF znajduje się obecnie poniżej 1,09 CHF. Jest to najniższy poziom od dwóch lat. Tymczasem zdaniem komentatorów, już poziom 1,10 CHF jest dla Szwajcarskiego Banku Narodowego barierą, po przekroczeniu której w grę wchodzić zaczynają interwencje mające na celu osłabienie waluty.
SNB znalazł się pod presją umocnienia franka ze względu na wzrost niepewności na światowych rynkach. Tarcia na linii USA-Chiny, widmo „twardego Brexitu”, globalne spowolnienie w sektorze przemysłowym, powrót łagodnej polityki głównych banków centralnych – wszystko to sprawia, że inwestorzy chętnie inwestują w aktywa frankowe, wciąż uchodzące za jedne z najbezpieczniejszych na świecie.
Wracając do polskiej perspektywy, warto także podkreślić, że sam złoty nie wysyła sygnałów pozwalających na formułowanie opinii o jego odporności na ruchy na światowych rynkach. Przeciwnie, więcej płacimy nie tylko za franka, lecz także za euro (już 4,31 zł, najwięcej od lutego) oraz dolara amerykańskiego (blisko 3,88 to najwięcej od 2 lat).
Być może sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby Rada Polityki Pieniężnej przychylniejszym okiem patrzyła na perspektywę podwyżek stóp procentowych, zaś rząd chętniej realizował zalecenia agencji ratingowych, rekomendujących Polsce m.in. ograniczanie deficytów. Na obie te kwestie póki co liczyć nie można. Dodatkowo, nasz kraj zaliczany jest przez inwestorów do grona rynków rozwijających się, wokół których panuje nienajlepszy klimat - jak podaje Bloomberg, indeks walut MSCI Emerging Markets Currency Index w ubiegłym tygodniu zniżkował najmocniej od maja 2018 r.
Obszerną analizę ostatniego umocnienia franka oraz działań, które może podjąć SNB, aby pośrednio ulżyć także polskim frankowcom znajdziesz w artykule: „Frank najdroższy od 2 lat. Ale widać już światełko w tunelu”.
Michał Żuławiński