Psychologiczny poziom 7 juanów za 1 dolara został przebity. To kolejna salwa w trwającej w najlepsze wojnie handlowej na linii USA-Chiny.
W poniedziałkowy poranek obserwujemy wyraźną zmianę kursu USD/CNY, który zdecydowanie przebija okrągłą siódemkę. Po 09.20 jeden dolar kosztował 7,026 juana. To najwyższy poziom od 2008 r.


Nie brakuje komentarzy, że Pekin zezwolił na osłabienie waluty po tym jak w czwartek Donald Trump podał, że od 1 września nałoży kolejne, 10-procentowe cła na chińskie dobra eksportowe o wartości 300 mld USD. Słabszy juan miałby zrekompensować chińskim eksporterom ograniczenie ich konkurencyjności na skutek amerykańskich ceł. Taką postawę Pekinu w ostatnich miesiącach wielokrotnie ostro krytykował prezydent USA. Z drugiej strony, osłabienie juana stanowiłoby zachętę do próby wyprowadzenia przez Chińczyków swojego kapitału poza granice kraju – na taki scenariusz Pekin pozwolić nie chce.
Kwestia przebicia okrągłej siódemki przez kurs USD/CNY od dawna była obserwowana przez komentatorów.
- Czerwony" zbliżył się do tego poziomu pod koniec 2016 i 2018 r. W obu przypadkach dość gwałtowne (jak na tę walutę) spadki zostały zahamowane tuż przed przebiciem "siódemki". Dopatrywano się w tym ręki Pekinu, które nie chciało dopuścić do przekroczenia granicy, gdyż mogłoby to dać paliwo do bardziej gwałtownej deprecjacji i napędzić odpływ kapitału z Państwa Środka. Teraz Chińczycy powoli przekonują rynek, że "siódemka" nie ma znaczenia – pisał Maciej Kalwasiński w czerwcu, kiedy juan zbliżył się do pokonanej dziś granicy.
Osłabienie juana widać też na rynkach poza Chinami kontynentalnymi. Juan offshore CNH osłabił się wobec dolara z poziomu 6,975 do 7,07.
Kurs pod kontrolą władz
W odróżnieniu od najlepiej znanych walut, których cenę wyznaczają siły rynkowe (na decyzje których mają oczywiście wpływ działania polityków i polityków monetarnych), kurs juana (CNY) jest pod dość ścisłą kontrolą chińskiego banku centralnego - nie jest to jednak ani kurs sztywny, ani płynny. Ludowy Bank Chin (PBoC) w każdy dzień roboczy ustala fixing (kurs referencyjny), wobec którego kurs może się wahać o 2 proc. w górę i w dół dziennie.


Ponadto rynek za Murem jest relatywnie płytki i dominują na nim ogromne państwowe banki, które podobnie jak bank centralny podlegają władzom partii komunistycznej. PBoC nawet formalnie nie jest podmiotem niezależnym (jak choćby NBP), lecz jest departamentem rządowym.
Poza rynkiem w Chinach kontynentalnych (tzw. onshore) istnieje także rynek offshore. Handluje się tam juanem offshore'owym (CNH). Teoretycznie jest on niezależny od woli chińskich władz (w przeciwieństwie do CNY), ale faktycznie on również znajduje się na dość krótkiej smyczy. Pekin poprzez ograniczenia przepływów kapitału kontroluje, ile płynności (czytaj: pieniędzy) trafia na rynek offshore, a chińskie banki państwowe i na tym rynku są ważnymi graczami.
Giełdy reagują
Nerwowa atmosfera na rynku walutowym przełożyła się także na notowania na giełdach. Chiński indeks Shanghai Composite zniżkuje pod koniec sesji o blisko 1,5 proc., idąc tym samym w ślad japońskiej Nikkei 225, który stracił 1,74 proc. Jeszcze większe spadki obserwowaliśmy w Korei Południowej (-2,48 proc.).
Rozbudowaną analizę roli, jaką odgrywa kurs juana w wojnie handlowej na linii USA-Chiny znajdziesz w artykule „Arsenał gospodarczy Chin [Część I - juan]”.
Michal Żuławiński