Ile kosztuje utrzymanie jednego więźnia? Dokładnie 94 zł dziennie, 2869 zł miesięcznie i 34 432 zł rocznie – tak wynika z danych udostępnionych przez Służbę Więzienną. Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało, że chce te koszty zmniejszyć prawdopodobnie poprzez… zagonienie więźniów do pracy. Ale czy rzeczywiście jest to konieczne?
W 2014 roku średni stan osadzonych w Aresztach Śledczych i Zakładach Karnych wynosił 78 987 osób. Wydatki poniesione na utrzymanie osadzonych i funkcjonowanie AŚ i ZK wyniosły w sumie 2,7 mld zł.
Pomysł zagonienia do karnej ciężkiej pracy więźniów nie jest nowy. Szeroko reklamują go amerykańskie filmy, gdzie najczęściej pracujący skazani pokazywani są w kamieniołomach lub przy naprawie infrastruktury drogowej. Na tym tle wydaje się, że polskie więzienie to wakacje spędzone na koszt podatnika.


Gdy media obeszła informacja o tym, że Ministerstwo Sprawiedliwości planuje odebranie z cel telewizorów oraz możliwości spotkań z ukochanymi w celach intymnych, internet zalały komentarze domagające się surowszego podejścia do osadzonych. Zwłaszcza, że ich miesięczny koszt utrzymania jest wyższy od mediany wynagrodzeń (2,1 tys. zł netto).
Ale czy więźniowie faktycznie nie pracują? Z oficjalnych statystyk Służby Więziennej wynika, że w 2014 roku pracowało 34,7% osadzonych, czyli 25 132 osób. Z tego 15 028 pracowało nieodpłatnie, tzn. nie otrzymywało za swoją pracę wynagrodzenia. Osadzeni pobierający wynagrodzenie za pracę, czyli figurujący na liście płac – przeciętnie zarobili 1138 zł brutto za 112 godzin pracy, czyli nieco ponad 10 zł na godzinę.
Przeczytaj także
Dużo? Trudno powiedzieć, zależy od rodzaju wykonywanej pracy, kosztów nadzoru i wydajności jej wykonania – w danych statystycznych SW takich informacji nie ma, więc ciężko o rzetelne analizy - wiemy tylko, że połowa odpłatnie zatrudnionych więźniów wykonywała prace porządkowe i pomocowe o charakterze administracyjno-gospodarczym (koszenie trawników, malowanie płotów, zamiatanie ulic).
Nie jest łatwo o płatną pracę
Zaczyna się od nieodpłatnej. Praca to w pewnym sensie nagroda za dobre zachowanie. Pod uwagę branych jest wiele czynników, m.in. długość wyroku, sytuacja materialna więźnia, zobowiązania alimentacyjne itd. Więźniowie płatnie pracują w tych przedsiębiorstwach, które zgłoszą takie zapotrzebowanie w danym zakładzie karnym.
Przeczytaj także
By dostać zajęcie, trzeba złożyć odpowiednie podanie i spełnić określone warunki, np. praca powinna mieć charakter resocjalizacyjny. Zatrudnienie więźniów jest możliwe dopiero po zawarciu umowy z jednostką penitencjarną. Jednak to nie pracodawca decyduje, kogo przyjmie do pracy – o tym, kto otrzyma taką szansę, decyduje zakład karny.
Od pensji więźnia oprócz podatku i składek na ubezpieczenia społeczne pobierane są także specyficzne składki, np. na Fundusz Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy. W sumie pracownik więzień z pensją 1500 zł brutto miesięcznie nie otrzyma na rękę więcej niż 800 zł. Kwota ta jest pomniejszana o środki, które – kumulowane – będą mu zwrócone z chwilą wyjścia z więzienia. Kumulacja jest gromadzona do wysokości przeciętnego wynagrodzenia.
Na 72 tys. skazanych (czyli bez aresztów śledczych) aż 13,4 tys. ma zobowiązania alimentacyjne. 3,6 tys. z nich miało przywilej płatnej pracy, co umożliwiło potrącenie im alimentów z wynagrodzenia – średnio 222 zł na dziecko.
Bezrobocie wśród więźniów
47 tys. skazanych nie pracowało, ale nie każdy powinien. Praca to dla wielu przywilej, element resocjalizacji. Osoby z najcięższymi wyrokami lub stanowiący zagrożenie dla innych nie mają i nie powinni mieć takiego prawa. Niektórzy też nie chcą pracować, bo np. mają krótkie wyroki i dużo pieniędzy na koncie (żony).
Z danych SW wynika, że na 47 tys. niezatrudnionych brak pracy był powodem niezatrudnienia tylko dla 20,1 tys. osób – wskaźnik bezrobocia wśród więźniów wynosi zatem 27,9% - to o prawie 2 p. proc. mniej niż w 2013 roku. To wciąż więcej niż średnia krajowa, ale nie ma powodu do dramatyzowania – polskiemu więźniowi mniej więcej tak samo trudno o pracę, co przeciętnemu Hiszpanowi lub Grekowi.
Przeczytaj także
Osobną kwestią są wysokie koszty utrzymania więźniów – zawsze warto optymalizować wydatki, ale oceniając łączne koszty trzeba zwracać uwagę na fakt, że składają się na nie wydatki na leczenie, dozór, wyżywienie, naukę, resocjalizację oraz utrzymanie budynków. W powszechnej opinii panuje przekonanie, że np. wydatki na wyżywienie dla pacjentów w niektórych szpitalach są niższe niż w zakładach karnych (podstawowa stawka żywieniowa wynosi 4,8 zł). Być może tezę należy odwrócić i to w szpitalach zacząć lepiej karmić.