Wrzesień był pierwszym miesiącem od stycznia, który S&P500 zakończył pod kreską. Spadki były jednak zbyt płytkie, aby w ogóle można by je nazwać „korektą”. Spółki cykliczne radziły sobie słabiej od technologicznych gigantów, które ciążyły indeksom w poprzednich dniach.


To był ostatni dzień statystycznie słabego miesiąca dla amerykańskich akcji. Zarazem była to też ostatnia sesja trzeciego kwartału. Dow Jones zakończył ją spadkiem o 1,59%, obniżając się do 33 843,33 punktów. Indeksowi blue chipów ciążyły klasyczne spółki cykliczne. Czyli takie, których wyniki finansowe (i wyceny)są mocno uzależnione od koniunktury gospodarczej. Akcje 3M przeceniono o 2,5%, Caterpillara o 2,2%, a Boeinga o 1,8%.
Też pod kreską, ale ze zdecydowanie płytszymi spadkami dzień zakończyły wielkie spółki technologiczne (Amazon, Apple, Alphabet, etc.), dzięki czemu Nasdaq poszedł w dół tylko o 0,44%. S&P500 zniżkował o 1,19%, kończąc kwartał na poziomie 4 307,44 pkt.
W skali całego miesiąca S&P500 stracił 4,8% i był to pierwszy spadkowy miesiąc od stycznia i dopiero czwarty od rozpoczęcia covidowej hossy w marcu 2020 roku. Ta (przynajmniej póki co) mini-korekta rozpoczęła się po tym, jak na początku września S&P500 ustanowił nowy rekord wszech czasów. Także Nasdaq po wspięciu się na historyczny szczyt we wrześniu spadł o 5,3%, co było dla niego najgorszą miesięczną stopą zwrotu od marca 2020 roku. Dow Jones poszedł w dół o 4,3%, a więc był to najsłabszy miesiąc od października 2020.
Nie były to więc spadki ani głębokie, ani gwałtowne. Niemniej jednak DJIA powróciła do poziomów z kwietnia, a S&P500 wymazał wszystko, co zdołał zyskać w lipcu i sierpniu. W skali kwartału S&P500 zdołał zyskać 0,2%, ale już Nasdaq stracił 0,4%, a Dow Jones 1,9%. Był to więc pierwszy „czerwony” kwartał na Wall Street od pamiętnego załamania z marca 2020 roku.
Tradycyjnie końcówka września i początek października są słabym okresem dla amerykańskich akcji. Nikomu nie trzeba też przypominać, że październik na Wall Street słynie jako miesiąc krachów (1907, 1929, 1987, 1997, 2008). Tym bardziej, że ostatnie spadki na Wall Street po raz ostatni widziano równo rok temu. Od tego czasu ceny akcji monotonnie pięły się w górę – S&P500 jest o 14,7% wyżej niż rok temu, a Nasdaq przez ostatnie 12 miesięcy zyskał prawie 30%.
Powodów do giełdowego załamania nie brakuje także i teraz. Rezerwa Federalna przymierza się do ograniczenia programu skupu obligacji (zwanego potocznie „dodrukiem pieniądza”). W Waszyngtonie pat w sprawie podniesienia limitu zadłużenia potencjalnie grozi nawet niewypłacalnością Stanów Zjednoczonych (co jednak jest mało prawdopodobne). Wyceny spółek bujają w obłokach, a dynamika oczekiwanych zysków wyraźnie wyhamowała. Pogarsza się także otoczenie makroekonomiczne, a wysoka inflacja w otoczeniu rekordowo niskich stóp procentowych grozi powtórką stagflacji z lat 70-tych.

























































