REKLAMA

ANALIZASzok brytyjski. Złośliwi przezwali Wielką Brytanię „rynkiem tonącym”

Krzysztof Kolany2022-09-27 06:30główny analityk Bankier.pl
publikacja
2022-09-27 06:30

Brytyjczycy właśnie przekonują się, jak wygląda degradacja ze statusu rynku rozwiniętego do kraju traktowanego jak rynek wschodzący. Jednakże w przypadku Zjednoczonego Królestwa jest to w zasadzie rynek tonący.

Szok brytyjski. Złośliwi przezwali Wielką Brytanię „rynkiem tonącym”
Szok brytyjski. Złośliwi przezwali Wielką Brytanię „rynkiem tonącym”
fot. Willy Stoewer/ credit image: © Wikipedia Commons Public Domain / / ZUMA Press

Inwestorzy dzielą rynki kapitałowe na rozwinięte (ang. developed) oraz wschodzące (ang. emerging, dosłownie: wyłaniające się). Te drugie definiowane są jako rynki krajów rozwijających się, które w dłuższej perspektywie mogą awansować do grona krajów rozwiniętych. Są jeszcze wszelkiej maści „rynki pogranicza” (ang. frontier markets), zasadniczo nieinwestowane z punktu widzenia poważnego kapitału. Po ostatniej wyprzedaży funta złośliwi przezwali Wielką Brytanię „rynkiem tonącym” (ang. submerging market, dosłownie rynek zanurzający się).

Szok brytyjski

Przez całe dekady (a właściwie to nawet stulecia) Wielka Brytania była postrzegana jako typowy przykład rynku dojrzałego, z żelaznymi gwarancjami prawa własności, dobrze rozwiniętą infrastrukturą finansową, praworządnością i solidną polityką gospodarczą. Ba, w zasadzie to obok Holandii pierwszy współczesny rynek kapitałowy z prawdziwego zdarzenia, gdzie akcjami i obligacjami handlowano na długo przed założeniem giełdy nowojorskiej. Dlatego takim szokiem jest to, co na rynku obserwujemy w 2022 roku. Funt spada jak jakieś bananowe peso, brytyjskie obligacje skarbowe zachowują się jak papiery typowego rynku wschodzącego, a inflacja kręci się wokół poziomu 10%, czyli pięciokrotnie wyższym od celu Banku Anglii.

W ostatnich dniach uwagę rynku przyciąga zwłaszcza katastrofalna wręcz słabość brytyjskiej waluty. Od początku roku szterling stracił do dolara 21% i w nocy z niedzieli na poniedziałek był notowany na najniższych poziomach w historii, przebijając nawet historyczny dołek z roku 1985. A mówimy tu przecież o najstarszej parze walutowej świata, dla której horyzont wyznacza nie tyle historia funta, co dolara amerykańskiego. Funt jest też dawną światową walutą rezerwową świata, która abdykowała na rzecz "zielonego" dopiero w wyniku II wojny światowej.  

- Bank Anglii znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Jeśli nie zareaguje, to ryzykują załamaniem notowań funta i dalszym pogorszeniem sytuacji. Jeśli zareaguje, to rynek rozwinięty podnoszący stopy w celu obrony waluty zaczyna wyglądać jak rynek wschodzący. Są więc zgubieni, zarówno jeśli coś zrobią, jak i jeśli czegoś nie zrobią – skomentował Mike Riddell z Allianz Global Investors cytowany przez agencję Reuters.

W poniedziałek po południu Bank Anglii wydał krótkie, lakoniczne i w zasadzie pozbawione treści oświadczenie. – Bank uważnie monitoruje rozwój wypadków na rynkach finansowych w świetle znaczącej przeceny aktywów finansowych (…) Rolą polityki monetarnej jest zapewnienie, że popyt nie wyprzedzi podaży w taki sposób, który prowadziłby do zwiększonej inflacji w średnim terminie (…) Rada Polityki Monetarnej nie zawaha się zmienić stóp procentowych o tyle, o ile potrzeba, aby sprowadzić inflację do 2-procentowego celu w średnim terminie – czytamy w oświadczeniu brytyjskich władz monetarnych, z którego w zasadzie nic nie wynika (nawet nie napisali o podniesieniu stóp procentowych, tylko o ich „zmianie”).

Budżetowa wtopa Londynu

Bezpośrednim katalizatorem ostatniej fali wyprzedaży funta i brytyjskich obligacji była propozycja przyszłorocznego budżetu Zjednoczonego Królestwa. Nowa premier przedstawiła budżet, który zszokował rynki finansowe. Po pierwsze, gabinet Liz Truss zapowiedział największą od 1988 roku obniżkę podatków. Pierwsza stawka PIT zostanie obniżona z 20% do 19%. Zniesiona zostanie też najwyższa, 45-procentowa stawka podatku od dochodów z pracy. Po drugie, rząd wycofał się z planowanej wcześniej podwyżki składek na ubezpieczenia społeczne (czyli brytyjskiego ZUS-u) w wysokości 1,25 pkt. proc. Po trzecie, stawka podatku CIT (czyli od zysków korporacji) pójdzie w dół z 25% do 19%. Szacuje się, że obniżki podatków uszczuplą kasę państwa o ok. 30 mld funtów rocznie, co zostanie sfinansowane wzrostem deficytu fiskalnego i długu publicznego.

Rynek może by to jakoś przełknął, gdyby nie fakt, że kilka dni wcześniej rząd Jej Królewskiej Mości ogłosił bardzo kosztowne programy rekompensat z tytułu skokowego wzrostu cen energii elektrycznej. Dotacje dla przedsiębiorstw maja kosztować 25 mld funtów rocznie. To jednak pikuś w porównaniu do kosztów wsparcia gospodarstw domowych, ograniczający maksymalny poziom rachunków za energię do 2500 funtów rocznie. Koszt tego programu szacowany jest na astronomiczną kwotę 150 mld funtów. Wszystko to ma zostać pożyczone na rynkach finansowych, powiększając dług publiczny.

Problem w tym, że inwestorzy uznali, że to się może nie udać. Według obliczeń Narodowego Instytutu Ekonomicznego i Badań Socjalnych (NIESR) w bieżącym roku finansowym deficyt fiskalny Wielkiej Brytanii sięgnie 8% produktu krajowego brutto, a w kolejnych latach nie spadnie poniżej stu miliardów funtów rocznie. Jeszcze w marcu planowano spadek deficytu do ok. 50 mld funtów (czyli 1,9% PKB) w roku budżetowym 2023/24.

Skrajnie ekspansywna polityka fiskalna nowego brytyjskiego rządu wywołała popłoch na rynku brytyjskiego długu publicznego. W ciągu zaledwie kilku dni rentowność 10-letnich obligacji Zjednoczonego Królestwa poszła w górę z niespełna 3,2% do 4,3%. Ruch o 100 pb. w górę w zaledwie pięć sesji to coś, co się może zdarzyć na jakimś rynku wschodzącym (np. Turcja, Rosja… albo Polska), ale nie na rynku rozwiniętym.

- Przykro mi to mówić, ale myślę, że Zjednoczone Królestwo zachowuje się jak trochę rynek wschodzący, przeistaczając się w rynek tonący – powiedział Bloombergowi Larry Summers, były sekretarz skarbu USA. – Nie byłbym zaskoczony, gdyby kurs funta ewentualnie spadł poniżej dolara, jeśli obecna ścieżka polityki gospodarczej zostanie utrzymana – dodał Summers, dodatkowo drażniąc Brytyjczyków jako przedstawiciel ich byłej kolonii.

Suma wszystkich finansowych grzechów

Drastyczne pogorszenie statusu Wielkiej Brytanii nie jest jednak tylko kwestią decyzji podejmowanych w ostatnich dniach. To kumulacja błędów i zaniechań z ostatnich kilkudziesięciu miesięcy. Rząd Borisa Johnsona zafundował Brytyjczykom jeden z najbardziej totalitarnych i długotrwałych covidowych lockdownów na świecie, paraliżując życie gospodarcze kraju na wiele miesięcy. Znacznie dłużej niż w innych dużych gospodarkach.

Aby uniknąć rewolty społeczeństwa, ludzie dostawali hojne zasiłki, co doprowadziło do powstania monstrualnej wyrwy w kasie państwa. Rok 2020 Wielka Brytania skończyła z deficytem fiskalnym rzędu 14,5% PKB! Rok później w budżecie zabrakło równowartości 6% PKB. W konsekwencje relacja zadłużenia publicznego do PKB podniosła się z 83% do 96% na koniec 2021 roku. Jak widać, już wcześniej Zjednoczone Królestwo było nadmiernie zadłużone, a po zastosowaniu mocno wątpliwej antycovidowej kuracji parametry fiskalne stały się wręcz katastrofalnie złe.

Do kryzysu rękę przyłożył też Bank Anglii, który podobnie jak inne banki centralne krajów rozwiniętych stanowczo zbyt długo tolerował (a wręcz ignorował) wysoką inflację, utrzymując stopy procentowe na zerze i „drukując” pieniądze w ramach programu skupu aktywów. To zemściło się jesienią ubiegłego roku, gdy inflacja CPI zaczęła ostro przyspieszać: z 3,1% we wrześniu ’21 do 10,1% w lipcu. A to zapewne nie koniec, bo podwyżki cen energii i ciepła zapewne wyniosą brytyjska inflację na dwucyfrowe poziomy.

Na monetarną woltę Bank Anglii zdecydował się dopiero w grudniu. Jednakże podwyżki stóp były spóźnione i stanowczo nieadekwatne do skali inflacji. Po siedmiu podwyżkach stopa procentowa w Zjednoczonym Królestwie wynosi zaledwie 2,25%. Rynki pieniężne oczekują jej wzrostu do ok. 6,25% w listopadzie 2023 roku.

Ostatnie wydarzenia w Wielkiej Brytanii pokazują nam, jak katastrofalne w skutkach mogą być błędy popełnione przez rząd w polityce gospodarczej.  Utrata zaufania inwestorów może nastąpić błyskawicznie, a jej odbudowa zajmuje lata. Casus funta i brytyjskich obligacji dowodzi też, że nawet tak duża i zdawałaby się silna gospodarka szybko może popaść w tarapaty do niedawna charakterystyczne dla krajów trzeciego świata.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (61)

dodaj komentarz
sterl
Do dolara traci ale złotówka jeszcze bardziej
cichutki
"UK to jest basket case. Społeczeństwo całkiem nieeuropejskie - czyli mocne elity, i niewykształcony, pijący w pubach i rzygający motłoch (picie i futbol to ich jedyne zainteresowania). Może to działało w przypadku kapitalistycznego imperializmu, no ale UK nie jest już imperium, więc Brytole poiwinni się wziąć do roboty i nauki."UK to jest basket case. Społeczeństwo całkiem nieeuropejskie - czyli mocne elity, i niewykształcony, pijący w pubach i rzygający motłoch (picie i futbol to ich jedyne zainteresowania). Może to działało w przypadku kapitalistycznego imperializmu, no ale UK nie jest już imperium, więc Brytole poiwinni się wziąć do roboty i nauki.
Niestety"

... a jakie jest Polskie, WOLSKIE Społeczeństwo? Bliżej nam chyba do Turków.
Przewiduję za chwilę 5.20 zł za dolara. Jedziemy bez trzymanki. Inwestorzy w tym Wolskim kraju już wiedzą, że nie opłaca się tutaj inwestować i produkować. W Anglii jest odwrotnie. W Polsce panuje SOCJALIZM kaczy. Wszystko pójdzie w Rozpierduchę.
zops
Hahaha wreszcie noga się powinęła Angolom. Teraz będą pariasami u Putina. Wspierali w 1989-tym Borusewicza a nas w 2024-tym nie chcą wesprzeć. Oby tak dalej. (W3) wells24 c o m
kondek1
Co za ocena.??? Brytyjczycy mają silną gospodarkę i silne wpływy polityczne na całym świecie.DADZĄ RADĘ !!!
zops
jeśli ich wesprzemy - dadzą radę
eglantyna
UK to jest basket case. Społeczeństwo całkiem nieeuropejskie - czyli mocne elity, i niewykształcony, pijący w pubach i rzygający motłoch (picie i futbol to ich jedyne zainteresowania). Może to działało w przypadku kapitalistycznego imperializmu, no ale UK nie jest już imperium, więc Brytole poiwinni się wziąć do roboty i nauki.
Niestety
UK to jest basket case. Społeczeństwo całkiem nieeuropejskie - czyli mocne elity, i niewykształcony, pijący w pubach i rzygający motłoch (picie i futbol to ich jedyne zainteresowania). Może to działało w przypadku kapitalistycznego imperializmu, no ale UK nie jest już imperium, więc Brytole poiwinni się wziąć do roboty i nauki.
Niestety rządy i BOE potrafią tylko uprawiać populizm i drukować pieniądze. Kurs został obrany i nie zmienił tego rudy opoj Johnson, jak to niektórzy zwolennicy pisu prawili. Bo przecież prawicowiec! Co z tego że przypał i opoj, skoro prawicowiec?
Również nie obiecujcie sobie nic po tej blondynce Truss. Z jej oczu bije głupota. Może się stylizować na Thatcher, może obniżac podatki, jednak prawda jest taka, że nie ma BLADEGO pojęcia co robić, by wyciągnąć UK z kryzysu. Hopeless basket case!
bgiem
Wyjda na swoje.

W Polsce obowiązuje maksyma: "God Save from Sasin"
kondek1
Brednie piszesz nie poparte żadnymi faktami.
henk54
Przy takich "reformach" jak robi u nas PiS, dolar powinien być już po 7 zł. A jakoś rynek się aż tak nie przejmuje. Choć złoty jest słabiutki. Ale w porównaniu do nieodpowiedzialności naszych polityków jest szokujące że nie zwalił się jeszcze bardziej.
henk54
Z jakiegoś powodu nie podoba się to Amerykanom. A Rosjanie, Chińczycy i Niemcy pewnie chętnie do tego przyłożyli rękę, korzystając z okazji żeby Brytolom utrzeć nosa.

Powiązane: Wielka Brytania

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki