

Rosja nie ma planów ataku na Polskę - oświadczył rosyjski ambasador przy NATO. Aleksander Gruszko w ten sposób zareagował na niedawne wypowiedzi polskich i natowskich polityków, którzy zapewniali, że Moskwa musi zdawać sobie sprawę, iż agresja na Polskę oznacza również atak na Sojusz Północnoatlantycki.
Oświadczając, że nie ma żadnych planów ataku na Polskę, rosyjski dyplomata wyraził zaniepokojenie rozpowszechnianiem opinii o agresywnych działaniach Moskwy. Najbardziej niebezpieczne jest to, że tego typu surrealistyczna realność żyje własnym życiem i jest urzeczywistniana w planach wojskowych, które są realizowane wzdłuż naszych granic - cytuje Aleksnadra Gruszkę agencja Ria Novosti.
Rosja oskarża NATO o rusofobię i zapowiada reakcję
Natomiast szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow skrytykował państwa członkowskie Paktu Północnoatlantyckiego za przesuwanie infrastruktury wojskowej w kierunku granic Rosji. Jak to ujął, Moskwa ma prawo do zapewnienia sobie bezpieczeństwa, wykorzystując metody adekwatne do zagrożenia. "Poważni i uczciwi politycy doskonale zdają sobie sprawę, że Rosja nie zaatakuje żadnego z państw członkowskich NATO" - powiedział Siergiej Ławrow.
Z kolei rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony, w komunikacie przesłanym Polskiemu Radiu oświadczył, że "niektórzy przedstawiciele USA i NATO podsycają rusofobiczną histerię". "Jak się tego słucha, to można odnieść wrażenie, że Sojusz to zagoniona do kąta bezbronna owieczka, na którą ze wszystkich stron rzucają się drapieżniki, takie jak Rosja" - stwierdził ironicznie generał Igor Konaszenkow. Przedstawiciel resortu obrony dodał, że kulminacyjnym momentem antyrosyjskiego spektaklu będzie warszawski szczyt NATO, kiedy to na prośbę Polski, Litwy, Łotwy i Estonii Sojusz ogłosi wzmocnienie tak zwanej wschodniej flanki.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/mcm/jj


























































