

Frekwencja w niedzielnym referendum konstytucyjnym w Algierii wyniosła 23,7 proc. - poinformował Mohamed Charfi, przewodniczący Państwowej Niezależnej Komisji Wyborczej (ANIE). To najniższy udział obywateli w ogólnonarodowym głosowaniu w historii tego kraju.
Oficjalne wyniki referendum mają być ogłoszone w poniedziałek przed południem. Jak pisze agencja AFP, najprawdopodobniej większość głosujących opowiedziała się za zmianami w konstytucji.
Referendum zostało rozpisane przez prezydenta Abdelmadżida Tebbune w ślad za protestami społecznymi, jakie wstrząsały krajem przez wiele miesięcy od lutego 2019 r. Sam inicjator referendum przebywa na leczeniu w Niemczech. Tak niska frekwencja postrzegana jest jako porażka jego inicjatywy.
W odbiorze społecznym referendum jest taktycznym ruchem prezydenta, który ma wzmocnić jego pozycję, przy okazji cementując kluczową rolę armii w polityce wewnętrznej. Według komentatorów Tebbune liczy na "wybicie z siodła" opozycyjnego ruchu Hirak, który nie ma wyraźnego lidera i wydaje się tracić wpływ na rozwój sytuacji w kraju.
Zwolennicy ruchu Hirak są zdecydowanymi przeciwnikami przyjęcia zmian w ustawie zasadniczej, jakie zaproponował Tebbune. Wynik referendum mają pokazać, czyje wpływy są większe, ale może również ujawnić skalę społecznej apatii.
Algieria pogrążyła się w kryzysie politycznym w lutym 2019 roku, gdy wybuchły masowe protesty przeciwko kandydowaniu wieloletniego prezydenta kraju Abdelaziza Butefliki po raz piąty w przewidzianych na lipiec tego roku wyborach. Pod naciskiem demonstrujących Buteflika ustąpił z urzędu 2 kwietnia. (PAP)
zm/
arch.