REKLAMA
TYDZIEŃ Z KRYPTO

Pierwszy w Polsce pozew o kradzież głosu. Znany lektor walczy o wizerunek

Aldona Derdziak2025-12-03 07:47redaktorka Bankier.pl
publikacja
2025-12-03 07:47

Do jednego z sądów wpłynął pozew o cyfrową kradzież głosu, w którym poszkodowanym jest znany lektor Jarosław Łukomski. Jak podaje TVN24, jego głos został zmodyfikowany przy użyciu narzędzi AI, a następnie wykorzystany w internetowej reklamie nieznanej mu firmy. Prawnicy komentują, że będzie to pierwsza taka sprawa sądowa w Polsce, która może stać się przełomem dla branży kreatywnej.

Pierwszy w Polsce pozew o kradzież głosu. Znany lektor walczy o wizerunek
Pierwszy w Polsce pozew o kradzież głosu. Znany lektor walczy o wizerunek
fot. Maksym Fesenko / / Shutterstock

Lektor Jarosław Łukomski pracuje w zawodzie ponad 40 lat, podkładając głos do licznych filmów i seriali (np. "Szklanej pułapki" czy "Milczenia owiec"). Kilka miesięcy temu znajomy wysłał mu link do reklamy, w której pojawił się głos lektora, jednak brzmiący inaczej niż zwykle. Materiały były opublikowane na koncie YouTube firmy JFC, zajmującej się produkcją m.in. szamb i oczyszczalni. Lektor zaznacza, że nigdy ze spółką nie współpracował ani nie wyrażał zgody na wykorzystanie jego głosu. Próby pozasądowego rozwiązania sprawy nie powiodły się, dlatego Jarosław Łukomski wystąpił na drogę sądową, oskarżając firmę JFC o kradzież głosu.

Głos przerobiony przez AI

Sam poszkodowany lektor, jak i jego pełnomocnicy - kancelaria prawna oraz firma Mikrofonika, prowadząca internetowy bank głosów - zauważają, że głos Jarosława Łukomskiego w reklamie został zmodyfikowany narzędziami sztucznej inteligencji. Tekst był odczytany jego głosem, ale z inną intonacją i rytmem, bez jego wiedzy i zgody poszkodowanego, a sama sprawa zdaniem prawników jest przykładem ingerencji w sferę prywatną i zawodową lektora.

Jarosław Łukomski w materiale TVN24 przyznaje, że ma podpisaną komercyjną umowę dotyczącą klonowania i komercyjnego wykorzystania jego głosu. Chodzi o projekt VO+AI prowadzony przez firmę Mikrofonika, który ma na celu stworzenie silnika głosowego opartego na sztucznej inteligencji oraz tworzenie uczciwych relacji handlowych między klientami a lektorami w zakresie materiałów opartych na AI. Takie zapisy docelowo będą mogły być wykorzystane do szybkich poprawek w materiale dźwiękowym, ale mogą też utrwalić głos nieżyjących już lektorów.

Lektor walczy o swój wizerunek

Spółka JFC, która wykorzystała głos lektora, w komentarzu dla TVN24 podkreśla, że nie dopuściła się naruszeń prawa. Pełnomocnicy Jarosława Łukomskiego przypominają, że propozycje polubownego rozwiązania sprawy złożyli już w maju, jednak bezskutecznie. Prezes Mikrofoniki Tomasz Bartos przekazał, że pozwana firma nie poczuwa się do odpowiedzialności i poddaje w wątpliwość prawo lektora do kontroli nad wykorzystaniem własnego głosu. Szczegóły pozwu nie są znane, wiadomo tylko, że jego przedmiotem będą roszczenia zarówno pieniężne, jak i niepieniężne. Poszkodowany lektor twierdzi, że taka sytuacja mogła zdarzyć się także innym osobom z branży, dlatego zależy mu na publicznych przeprosinach.

Wyrok może być przełomem

Prawnicy reprezentujący Jarosława Łukomskiego podkreślają, że choć na gruncie prawnym nie ma pojęcia kradzieży głosu, to sprawę można porównać z kradzieżą tożsamości. W obu przypadkach dochodzi do bezprawnego naruszenia dóbr osobistych, które podlegają ochronie przepisami prawa cywilnego. Głos jest również elementem identyfikacji konkretnej osoby przez bliskich, ale także przez banki, należy bowiem do "danych identyfikujących" zgodnie z ustawą o RODO. Sprawa może być rozpatrywana nie tylko na gruncie prawa cywilnego czy RODO, ale także w świetle przepisów o prawie autorskim. Głos jest tu chronionym narzędziem ekspresji twórczej i podlega ochronie zgodnie z regulacjami polskimi i europejskimi, warto także zwrócić uwagę, że pojawiały się podobne przypadki, jak np. w konflikcie Scarlett Johansson z OpenAI.

W przypadku lektorów czy aktorów głosowych pojawiają się obawy związane z wykorzystaniem głosu bez ich wiedzy i utratą kontroli nad tym, co wypracowali przez lata pracy. W Polsce do tej pory nie było pozwu o kradzież głosu, do tej pory bowiem sądy zajmowały się np. nieautoryzowanym wykorzystaniem zdjęć czy sprzedażą gadżetów z wizerunkiem znanych osób. Kluczowe będzie udowodnienie samego naruszenia prawa do wykorzystania wizerunku, co może wymagać zabezpieczenia nagrań, ale także opinii biegłych. Prezes Mikrofoniki jest zdania, że ewentualny wyrok wyznaczy zasady dla branży kreatywnej, niemniej podobne problemy mogą dotyczyć nie tylko lektorów, ale także innych profesji, np. dziennikarskiej, modowej, aktorskiej itp. Na gruncie prawnym brakuje regulacji dotyczących legalności wykorzystania AI, a sprawa Jarosława Łukomskiego może nagłośnić ten problem.

Źródło:
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zyskaj 500 zł w promocji „Mobilni zyskują”

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: Sztuczna inteligencja

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki