Niektóre kluby
piłkarskie w polskiej ekstraklasie oraz PZPN są w większym lub mniejszym
stopniu finansowane przez państwo. Pieniądze podatników idą na sport, który w
Polsce jest na relatywnie słabym poziomie, a mogłyby zostać spożytkowane
znacznie rozsądniej.
foto: Adam Warżawa/PAP
Nie jest żadną tajemnicą, że piłka nożna w naszym kraju stoi na stosunkowo niskim poziomie. Od 1996 roku 40-milionowy kraj nie doczekał się klubu, który reprezentowałby go w najbardziej elitarnych europejskich rozgrywkach – ostatnim polskim zespołem w fazie grupowej Ligi Mistrzów był 18 lat temu Widzew Łódź. Gra naszej reprezentacji od lat przyprawia kibiców o palpitację serca, i to nie dzięki pojedynkom toczonym ze światowymi potęgami, a przez porażki z coraz słabszymi rywalami.
Nie ma na co patrzeć
Nie zmienia to faktu, że w tym sezonie, według danych spółki Ekstraklasa SA, przeciętnie na trybunach zasiada ponad 8 tys. widzów. Do tego dochodzą transmisje w telewizji – prawa do pokazywania meczów ekstraklasy są drogie (kanały pokazujące polską ligę na żywo są często w najdroższych pakietach platform cyfrowych), a oglądalność jest porównywalna z hitami z ligi angielskiej, czy hiszpańskiej.
Widowiska na polskich stadionach są jednak zwykle słabe, a ceny biletów na mecze nie zachęcają (aby obejrzeć na żywo mecz polskiej ekstraklasy, przeciętny kibic musi zapłacić od 40 do nawet ponad 100 zł). Do tego trzeba dołożyć złą opinię na temat bezpieczeństwa na stadionach. W efekcie na mecze z roku na rok chodzi coraz mniej kibiców. Szczególnie szokuje frekwencja na stadionach pozostałych po EURO 2012 – na niektórych meczach na obiektach, których wybudowanie kosztowało setki milionów złotych, zaledwie 10% miejsc jest zapełnionych.
Samorządy płacą, piłkarze dostają
![]() |
» Gdzie trzymają pieniądze gwiazdy piłki nożnej? |
Zainteresowanie polską ligą spada, jednak nie przeszkadza to niektórym samorządom wydawać pieniędzy podatników na tę farsę. Dobrym przykładem jest sytuacja Śląska Wrocław. W 2013 roku drugi najbogatszy Polak - Zygmunt Solorz-Żak - wycofał się z finansowania wrocławskiej drużyny. Klubowi groziła finansowa zapaść, więc z pomocą przyszło miasto. Władze Wrocławia zdecydowały się wykupić udziały, z którymi później podzieliły się z trzema przedsiębiorstwami.
Wciąż jednak miasto Wrocław wykłada grube pieniądze z budżetu na Śląsk Wrocławs. W budżecie na 2014 rok klubowi przydzielono 16 mln zł, jednak suma może okazać się niewystarczająca. Radni Wrocławia przeznaczają podobną kwotę na klub sportowy, co na szumnie reklamowany budżet obywatelski. Za takie pieniądze z pewnością można też przeprowadzić inwestycje bardziej przydatne dla wrocławian – dla przykładu, zaledwie połowę tego co na klub, miasto ma przeznaczyć w tym roku na rozwój infrastruktury rowerowej. Natomiast modernizacja ulicy Lotniczej (jednej z głównych arterii wjazdowych do miasta) ma wynieść zaledwie 6 mln zł, czyli niespełna 40% tego, co miasto wyda na słabo grający w tym roku zespół.
Państwo od lat hojnie inwestuje (żeby nie powiedzieć, że trwoni pieniądze) w inny klub ekstraklasy, Zagłębie Lubin. „Miedziowi” są sponsorowani przez KGHM, jedną z największych spółek Skarbu Państwa. Co roku Kombinat przekazuje klubowi około 20 mln zł, dzięki czemu Zagłębie to jeden z bogatszych klubów ekstraklasy. Pieniądze z KGHM nie przekładają się jednak na wyniki sportowe, które w ostatnich latach są szczególnie słabe. Nie jest jednak tajemnicą, że piłkarze chętnie grają dla drużyny z Dolnego Śląska, gdyż dzięki stabilności finansowej sponsora tytularnego mogą zarobić więcej, niż w innych drużynach ekstraklasy.
KGHM to nie jedyna spółka Skarbu Państwa, która łoży pieniądze na polskie drużyny. Te sponsorują również Lechię Gdańsk (Lotos i Energa). W innych dyscyplinach jest podobnie – siatkarskie PGE Skra Bełchatów czy ZAKSA Kędzierzyn Koźle również są sponsorowane przez państwowe firmy. Tauron natomiast jest tytularnym sponsorem całej polskiej ligi koszykówki. Poza finansowaniem klubów państwo dokłada się również do reprezentacji – dla przykładu, część budżetu Polskiego Związku Piłki Nożnej pochodzi od Ministerstwa Sportu.
Jak lepiej wydać pieniądze na sport?
W ocenie wielu, są dużo lepsze sposoby na wydawanie pieniędzy na sport. Po zimowych igrzyskach w Soczi, gdzie nasi panczeniści zdobyli 3 medale, znów rozgorzała dyskusja nad budową zadaszonego obiektu, na którym mogliby trenować w Polsce łyżwiarze szybcy. Brak odpowiedniej infrastruktury hamuje rozwój dyscypliny, w której talentów w Polsce nie brakuje, co pokazują wyniki sportowe naszych reprezentantów.
![]() |
» Gdzie gwiazdy sportu płacą podatki? |
W Polsce są 4 otwarte tory łyżwiarskie, tymczasem w samej Holandii jest aż 6 zadaszonych obiektów. Nawet na pogrążonej w biedzie Białorusi działa jeden kryty tor dla panczenistów. Plany zadaszenia jednego z odkrytych torów pojawiają się od wielu lat, nikt jednak do tej pory nie podjął się takiego działania. Gotowy tor można spokojnie zadaszyć za 30 mln zł, czyli mniej niż Wrocław w ciągu dwóch lat wpompuje w Śląsk Wrocław.
Łyżwiarstwo to nie jedyny sport w którym Polacy odnoszą sukcesy, a brakuje pieniędzy na jego rozwój. Na brak środków finansowych narzekają sportowcy uprawiający podnoszenie ciężarów. Inną dyscypliną zmagającą się z problemami finansowymi jest żużel, mimo że w wielu miastach jest to bardzo popularny sport, a polska liga jest przez wielu oceniana jako najlepsza na świecie.
We wszystkich wydatkach związanych ze sportem ważna jest konsekwencja. Gdy sukcesy w Formule 1 odnosił Robert Kubica, wszyscy domagali się budowy torów dla młodych kierowców, aby mogli rozwijać swoje talenty. Niestety, przewidzenie trendów może być bardzo trudne, ponieważ to niespodziewane sukcesy Polaków w poszczególnych dyscyplinach tworzą popyt na infrastrukturę wokół danego sportu.
Piłka nożna, pomimo braku sukcesów w ostatnich latach, wciąż pozostaje najbardziej popularnym sportem w naszym kraju. Nikt więc nie będzie się bulwersował, że samorządy wydają pieniądze na kluby piłkarskie, jeśli przy tych kubach zostaną stworzone warunki do rozwoju młodych piłkarzy i kluby faktycznie będą się rozwijały. Niestety w wielu przypadkach gminy i spółki Skarbu Państwa łożą pieniądze na sportowe przedsięwzięcia będące w stanie agonii, bez nadziei na jakąkolwiek poprawę.
Marcin Lekki
Bankier.pl
