REKLAMA
TYLKO U NAS

Lasy Państwowe planują odchudzenie "czapy". Przychody sobie radzą, problem jest z kosztami

2025-09-06 07:31, akt.2025-09-06 09:14
publikacja
2025-09-06 07:31
aktualizacja
2025-09-06 09:14

Przygotowanie strategii uwzględniającej optymalizację kosztów i mniejsze pozyskanie drewna, a także odchudzenie „czapy” Lasów Państwowych, choć bez zwolnień - zapowiada nowy szef LP Adam Wasiak. Dodał, że należy pomyśleć o szybszej wymianie niektórych gatunków drzew, ze względu na zmiany klimatu.

Lasy Państwowe planują odchudzenie "czapy". Przychody sobie radzą, problem jest z kosztami
Lasy Państwowe planują odchudzenie "czapy". Przychody sobie radzą, problem jest z kosztami
fot. Maciej Luczniewski / / FORUM

Na początku sierpnia br. Adam Wasiak został powołany na dyrektora generalnego Lasów Państwowych. Zastąpił Witolda Kossa, który funkcję objął w styczniu 2024 r. Wasiak już wcześniej kierował Lasami - w latach 2012-2015.

PAP: Wrócił pan na stanowisko dyrektora generalnego Lasów Państwowych. Jakie są pana cele?

Adam Wasiak: Wolałbym powiedzieć, że nie wracam, a rozpoczynam. Po dziesięciu latach wiele się zmieniło. Myślę, że najbardziej zmieniło się spojrzenie na lasy i leśnictwo, ale także wrażliwość społeczna związana z tym obszarem. Złożyło się na to wiele kwestii: pandemia, działania poprzedników m.in. w kwestii Puszczy Białowieskiej, ale też zmiany klimatu. Lasy Państwowe to duża instytucja i wiele rzeczy nie daje się załatwić szybko. Natomiast najistotniejsze jest wzmocnienie ochrony polskich lasów.

Musimy znaleźć tutaj jakąś granicę co do oczekiwań społecznych i politycznych. W umowie koalicyjnej rządu wpisana jest ochrona 20 proc. terenów leśnych. Moim zadaniem jest przeniesienie tych oczekiwań na realne możliwości Lasów Państwowych i tutaj jest wiele wyzwań.

PAP: Jakie to wyzwania?

A.W.: Chodzi np. o plany urządzenia lasu, kwestię ich zatwierdzania, wyroku TSUE, który jako Polska musimy wykonać (chodzi o wyrok TSUE z 2023 r. możliwości zaskarżania tych dokumentów do sądu m.in. przez organizacje społeczne – PAP). Wyzwaniem jest też sytuacja ekonomiczna LP. Ta poduszka powietrzna związana z wynikiem finansowym trochę się zmniejszyła.

PAP: Lasy mają problemy finansowe?

A.W.: Musimy patrzeć nie tylko na stronę przychodową, z którą nie ma większego problemu, ale też na koszty. Nie ma co ukrywać, że najbardziej wzrosły koszty administracyjne czy te związane z gospodarką leśną. Bardzo mocno wzrosły koszty usług leśnych, w tym hodowli, zagospodarowania lasu i pozyskania drewna. Jeśli chodzi o przychody, to z jednej strony jest presja na ograniczenie pozyskania, a z drugiej Lasy Państwowe się samofinansują. Musimy na to spojrzeć w dłuższej perspektywie, zbudować kilkuletnią perspektywę opartą na analizie oraz optymalizacji, racjonalizacji przychodów i kosztów.

PAP: Czy to oznacza, że będą państwo przygotowywać jakąś wewnętrzną strategię?

A.W.: Tak można powiedzieć. Będzie to trochę taka strategia biznesowa, dzięki której będziemy wiedzieć, co się będzie działo za kilka lat i jakie musimy podjąć działania. Mamy na przykład infrastrukturę mieszkaniową, która generuje koszty i trzeba do niej jakoś racjonalnie podejść.

PAP: Zostanie ona sprzedana?

A.W.: Chcę to unormować. Było wiele napięć co do wynajmu czy sprzedaży mieszkań. Obecnie utrzymujemy budynki i nieruchomości, które są zbędne i wymagają dużych nakładów finansowych. Wynikająca z przepisów tzw. dyrektywy budynkowej termomodernizacja, wymiana pieców centralnego ogrzewania, wiąże się z wydatkami trudnymi do zaakceptowania - mogą one pójść w miliardy złotych.

Zbywamy jedyne lokale nieprzydatne Lasom Państwowym. W tej chwili według art. 40 a ustawy o lasach, każdy leśnik ma prawo pierwokupu takiego lokalu, który wynajmuje od Lasów Państwowcy z bonifikatą proporcjonalną do czasu zatrudnienia w naszej instytucji, a nadzór nad rozpatrywaniem wniosków o sprzedaż prowadzi Ministerstwo Klimatu i Środowiska. W przypadku sprzedaży cena podlega łącznemu obniżeniu o 6 proc. za każdy rok zatrudnienia w jednostkach organizacyjnych LP i o 3 proc. za każdy rok najmu, nie więcej jednak niż o 95 proc.

Chcemy doprowadzić do większej równowagi między kosztami i przychodami. Obecnie strona przychodowa jest mniej więcej stabilna i zależy od pozyskania drewna. Nie liczymy tutaj na wzrosty, w związku z tym trzeba dopasować koszty.

PAP: Wspomniał pan m.in. o kosztach administracyjnych. Czy to oznacza, że będą zwolnienia?

A.W.: Nie. Mój poprzednik przygotował plan związany z określeniem optymalnego poziomu etatów w jednostkach organizacyjnych LP i nie dotyczył on zwolnień, tylko równomiernego obciążania pracą. Chcemy usprawnić procesy związane z pozyskaniem i sprzedażą drewna. Tu jest duże pole do popisu dla nowych technologii np. przy odbiorze i pomiarze drewna, tak by nie angażować wielu ludzi. Fakt jest też taki, że w wielu nadleśnictwach mamy niedosyt kadr. Ta luka będzie musiała zostać wypełniona. Chcę odchudzić „czapę” Lasów Państwowych. To jest kilka tysięcy ludzi, którzy pracują tylko w nadzorze i kierowaniu lasami. Przez 10 lat w biurze generalnej dyrekcji przybyło ponad 100 osób.

Chcemy „odchudzić” usługi leśne, ale nie kosztem zakładów usług leśnych, tylko kosztem robót nie do końca w obecnej sytuacji uzasadnionych, jeśli chodzi o zagospodarowanie lasu. Trzeba pozwolić, aby las rósł, a nie „szaleć” z jego pielęgnacją.

Chcemy też ograniczyć koszty związane z ochroną lasu przez zwierzyną. To w skali całych LP kilkaset milionów.

PAP: Mówił pan na początku o znalezieniu balansu, czy też granicy między oczekiwaniami społecznymi a politycznymi, jeśli chodzi o ochronę lasów. Jak miałoby to wyglądać?

A.W.: Według mnie powinno się to sprowadzać do Planu Urządzenia Lasu. PUL-e to podstawowe dokumenty planistyczne i myślę, że powinny być one udoskonalone, a także poddane ocenie społecznej w inny niż dzisiaj przewiduje prawo sposób, choć według leśników są one konsultowane.

PAP: Teoretycznie tak, ale nie są państwo zobligowani do uwzględniania głosu społecznego. Wyroki sądów administracyjnych na to wyraźnie wskazywały.

A.W.: Należy spojrzeć trochę inaczej na każdy PUL. Jedna dziesiąta planów (PUL jest sporządzany raz na 10 lat, choć może być aneksowany – PAP) jest przygotowywana rocznie. Minęły już dwa lata i gdybyśmy w tych planach zawarli oczekiwania społeczne i polityczne związane ze zmniejszonym pozyskaniem, z ochroną cennych lasów, to mielibyśmy już 20 proc. nadleśnictw przygotowanych do realizacji tych zadań. Mamy polecenia MKiŚ odnośnie ograniczenia zrębów zupełnych, które można i trzeba transferować do PUL. Równolegle tworzone są rezerwaty i leśnicy bardzo aktywnie w tym uczestniczą, np. przez akcję wyznaczenia 100 rezerwatów na 100-lecie Lasów Państwowych. Jesteśmy też otwarci na dalszą pracę w tej materii, czyli listą zaproponowanych projektów rezerwatów na terenach zarządzanych przez LP przez przyrodników, z tzw. shadow list. Kolejna kwestia to tzw. starolasy i ich ochrona. Ministerstwo zapowiedziało, że ich ochrona będzie wpisana do prawa powszechnie obowiązującego. Trwają prace nad ostatecznym kształtem definicji takich lasów, a my jesteśmy otwarci na dyskusję.

Chciałbym zwrócić uwagę, że tzw. lasy produkcyjne są w Polsce stare; 25 proc. drzewostanów jest ponadstuletnich. Te lasy są mniej odporne, mniej przygotowane na długotrwałe susze, zmiany klimatyczne. Z punktu widzenia ochrony czy odporności na zmiany klimatu, to nie jest dobra sytuacja. Prawda jest taka, że baliśmy się w przeszłości zmniejszać wiek rębności w sośnie tam, gdzie jest ona w złym stanie, tak samo jest przy świerku.

PAP: Lasy w Polsce są za stare?

A.W.: Mówimy tylko o lasach gospodarczych, gdzie jest sosna czy świerk, a nie o rezerwatach czy puszczach. Mówią o tym np. badania naukowe, że są to miejsca, gdzie powinniśmy odmłodzić las i wejść wcześniej niż do tej pory z pozyskaniem. Te procesy z zakresu użytkowania rębnego powinny zostać przyspieszone. To też trochę wzmocni poziom podaży drewna.

PAP: A z koncepcją poprzednika mówiącą o dojściu do objęcia ochroną 17 proc. obszarów leśnych? Jest nadal aktualna?

A.W.: Tej koncepcji nie zmieniamy, ona jest bliska tej mojej, żeby do ochrony podejść oddolnie a nie odgórnie. Czyli wykonać pracę w nadleśnictwach, wyszukać z baz danych te wrażliwe, cenne drzewostany, które powinny być wyłączone - i tak robimy. Prawda jest taka, że wiele obszarów zostało już wyłączonych z użytkowania. Moją rolą jest stworzyć stały kompromis w tej sprawie.

PAP: Jak go pan sobie wyobraża? Pojawiło się już kilka działań czy pomysłów, które budzą skrajne opinie np. tzw. moratorium leśne, pomysł starolasów, lasów społecznych itp. Jak pogodzić interes gospodarczy z ekologicznym?

A.W.: Zlecona została ekspertyza m.in. do Biura Urządzenia Lasu i Geodezji Leśnej odnośnie możliwości pozyskania drewna. Polega ona na podejściu do wszystkich planów urządzenia lasu i zbudowania perspektywy czasowej, co się będzie działo przy różnych wariantach zwiększenia ochrony. Są na razie wstępne wyniki, które wskazują na ograniczenie pozyskania do ok. 35-36 mln m sześc. drewna rocznie przy zastosowaniu wyłączeń (obecnie pozyskanie to ok. 38 mln m sześc. rocznie - PAP). Taki poziom pozwoliłoby nam się samofinansować. Nie zostało jednak określone, do kiedy mamy to zrobić.

PAP: Politycy oczekują raczej szybszych rezultatów.

A.W.: Uważam, że w perspektywie pięciu czy dziesięciu lat nie będzie to takie trudne do zrealizowania.

PAP: A potencjalne koszty takich wyłączeń?

A.W.: W takiej sytuacji ubytek przychodów i ograniczona masa drzewa raczej wiąże się z oszczędnościami, ponieważ nie ponosimy kosztów pozyskania. Załóżmy, że wyłączamy 20 proc. obszarów z pozyskania. To nie oznacza, że nasze przychody spadają o 20 proc., a koszty pozostają na tym samym poziomie. Ale przyznaję, nie mamy jeszcze gotowych wszystkich niezbędnych analiz.

PAP: Należy też zwrócić uwagę na sytuację polityczną. Przypuszczam, że prezydent może nie podpisać ustaw związanych ze zmianą sposobu gospodarowania w lasach.

A.W.: Moim zdaniem szansę na podpis ma kwestia implementacji wyroku TSUE ws. Planów Urządzenia Lasu. W tym aspekcie jest możliwość wprowadzenia tego elementu nadzoru społecznego nad gospodarką leśną, bo tak naprawdę, to wokół tego toczy się spór, iż w odczuciu zewnętrznym Lasy Państwowe nie podlegają żadnej kontroli.

PAP: A pomysł stworzenia lasów społecznych wokół miast. Jest pan ich zwolennikiem?

A.W.: Oczywiście. Jestem jednym z prekursorów lasów społecznych wokół Kielc. Taką formę rozumiem jako ścisłą współpracę leśników z samorządami i lokalnymi organizacjami społecznymi na temat prowadzenia gospodarki leśnej.

PAP: Za czasów pana poprzednika zmieniono system sprzedaży drewna. Celem ministerstwa było ograniczenie wywozu drewna poza UE. Czy będą jakieś dalsze zmiany?

A.W.: System został zmieniony w 2024 i w toku konsultacji z branżą umówiliśmy się, że będzie on działał przez dwa lata 2025-2026. Drewna nie eksportują Lasy Państwowe, tylko firmy i pośrednicy, czego w świetle obowiązujących przepisów nie możemy zakazać. Wprowadziliśmy mechanizmy, które premiują lokalny głęboki przerób i po audytach, które prowadzimy razem z KAS widzimy, że część firm nie składa już oświadczeń ws. głębokości przerobu drewna. Oznacza, to że nie korzystają z kryteriów pozacenowych i muszą kupować drewno drożej. Nie przewidujemy jakiś istotnych zmian na 2026 r. Problem eksportu drewna do Chin w pewnym sensie może się rozwiązać sam, ponieważ po wielu latach zakazu, Chińczycy zaczęli pozyskiwać własne zasoby, które przez ostatnie dziesięciolecia budowali. (PAP)

mick/ pad/ wkr/ amac/

Źródło:PAP
Tematy
Konta firmowe bez ukrytych opłat. Sprawdź najnowszy ranking
Konta firmowe bez ukrytych opłat. Sprawdź najnowszy ranking

Komentarze (2)

dodaj komentarz
jan888
To nie są żadne "Lasy Państwowe", ale "Drwale Państwowe" - barbarzyńcy, którzy bez litości i bez rozumu rżną lasy, aby napchać budżet.
tomitomi
....nie ma to jak nomenklaturą , się przykleić do żywiciela ! !

Powiązane: Lasy Państwowe

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki