Środowe dane o inflacji CPI w Stanach Zjednoczonych okazały się katalizatorem dla silnego spadku kursu euro. W efekcie zarówno za dolara jak i za euro płacimy teraz najmniej od wybuchu wojny na Ukrainie.


Wyraźny spadek inflacji cen usług w USA wywołał spekulacje, że już we wrześniu (a może nawet w lipcu) Rezerwa Federalna zacznie obniżać stopy procentowe. A przy rosnących szansach na ich utrzymanie do końca roku bez zmian w Polsce jest to scenariusz pozytywny dla złotego.
W czwartek o 9:49 kurs euro wynosił 4,5209 zł i był o blisko grosz wyższy niż na zakończeniu środowych notowań. Tyle że wczoraj notowania euro poszły w dół o blisko 4 grosze, schodząc nawet do 4,5045 zł – był to najniższy poziom od 20 lutego 2022 roku.
ReklamaZ najniższego poziomu od dnia rosyjskiej agresji na Ukrainę podniósł się także kurs dolara amerykańskiego. W czwartek rano za amerykańską walutę płacono 4,1354 zł, ale jeszcze wczoraj po południu było to nawet 4,1028 zł – najmniej od 24 lutego ubiegłego roku.
Polski złoty ma za sobą znakomity miesiąc. Od 10 kwietnia kurs euro obniżył się o blisko 14 groszy, przełamał „covidową” linię trendu wzrostowego oraz zszedł do najniższych poziomów od 14 miesięcy.
Jednakże analitycy od kilku dni tonują nastroje, spodziewając się prędzej korekty wiosennego umocnienia złotego, aniżeli jego kontynuacji. Tym bardziej, że dziś o 15:00 na scenę wyjdzie prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Szef NBP w przeszłości już nie raz osłabiał złotego swoimi niejasnymi wypowiedziami i sugestiami złagodzenia polityki pieniężnej.
- Gołębie akcenty, które mogą popłynąć z wypowiedzi A. Glapińskiego sprzyjałyby przynajmniej wyhamowaniu obecnego trendu wzrostowego na złotym i odbiciu kursu EUR/PLN w kierunku 4,56. Jeśli jednak ich zabraknie, kurs ten może siłą rozpędu dotrzeć w pobliże poziomu 4,50, gdzie znajduje się kolejna, istotna strefa wsparcia - wskazali w Dzienniku Rynkowym ekonomiści PKO BP.
Aprecjacja złotego względem euro sprawiła, że kurs franka szwajcarskiego opuścił dołem strefę konsolidacji, w której tkwił od przeszło pół roku. W czwartek rano za franka płacono 4,6293 zł. Dzień wcześniej było to nawet 4,6034 zł – a więc najmniej od czerwca ubiegłego roku.